W jeziorze Tałty (Warmińsko-Mazurskie) utonął 45-letni mieszkaniec Łodzi. Mężczyzna zacumował jacht w porcie w Starych Sadach i chciał zejść na pomost. Wpadł jednak do wody. Nie udało się go uratować.
Służby dostały zgłoszenie we wtorek (19 lipca) około godziny 23.15. W porcie żeglarskim w Starych Sadach doszło do nieszczęśliwego wypadku.
- Zostaliśmy poinformowani, że 45-letni mieszkaniec Łodzi, schodząc z zacumowanego jachtu na pomost, wpadł do wody i już nie wypłynął - mówi sierżant sztabowy Paulina Karo z Komendy Powiatowej Policji w Mrągowie.
Z wody podjęli go płetwonurkowie
Mężczyzna został odnaleziony kilka minut po północy, po niespełna godzinie od zgłoszenia.
Czytaj też: Ciało ośmiolatki znaleźli w zatopionej łodzi na głębokości 30 metrów. Są wstępne wyniki sekcji zwłok
- Nasi płetwonurkowie podjęli go z wody na głębokości około ośmiu metrów. Został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. Niestety, nie udało się go uratować, lekarz stwierdził zgon - informuje młodszy brygadier Rafał Melnyk, oficer prasowy warmińsko-mazurskiej straży pożarnej.
Policja wyjaśnia okoliczności wypadku
W akcji ratowniczej uczestniczyli strażacy z Mrągowa i Ochotniczej Straży Pożarnej w Mikołajkach oraz dwie załogi ratowników MOPR i policja.
Okoliczności wypadku wyjaśniają policjanci pod nadzorem prokuratury.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe