Radość z przebudowanej drogi trwała krótko. "GDDKiA powołuje się na przepisy, ale jest jeszcze zdrowy rozsądek"

Źródło:
TVN24
Sołtys Malinnik Jan Stepaniuk pokazuje newralgiczne miejsca
Sołtys Malinnik Jan Stepaniuk pokazuje newralgiczne miejsca
Jan Stepaniuk
Sołtys Malinnik Jan Stepaniuk pokazuje newralgiczne miejscaJan Stepaniuk

Mieszkańcy podlaskich Malinnik byli zadowoleni, że drogowcy wzięli się za przebudowę biegnącej przez ich wieś drogi krajowej. Radość jednak trwała krótko. W kilku punktach nowej trasy jest według nich niebezpiecznie, twierdzą też, że nie mogą wjechać na swoje pola i łąki, bo na drodze stoi woda. W zeszłym roku nie zebrali kukurydzy i nie skosili trawy. GDDKiA odpowiada, że inwestycja realizowana była zgodnie z przepisami. 

- Największy błąd, jaki popełnili tu drogowcy, jest taki, że zbudowali ścieżkę pieszo-rowerową nie po tej stronie jezdni, po której moim zdaniem powinni - mówi sołtys Malinnik Jan Stepaniuk.

Razem z wójtem gminy Orla Leonem Pawluczukiem próbuje przekonać Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad do poprawienia przebiegającego przez Malinniki i najbliższe okolice fragmentu przebudowanej w zeszłym roku drogi krajowej nr 66.

Na 130, 150 metrach brakuje chodnika

- Absurdów jest tu tyle, że aż nie wiadomo od czego zacząć. Jadąc od strony Bielska Podlaskiego, na samym początku wsi, stoją po lewej stronie dwa domy, do których nie dociągnięto chodnika. To odcinek o długości 130, 150 metrów. Pobocze jest za wąskie, żeby po nim bezpiecznie chodzić. Można wpaść pod samochód albo do rowu – opowiada sołtys.

Przy tych domach nie ma chodnikaUrząd Gminy Orla

Pokazuje, że choć teoretycznie można przejść po trawie tuż obok płotów, jest to kiepskie rozwiązanie, bo w razie roztopów trzeba zakładać gumofilce.

- A w tych dwóch domach mieszka 14 osób, w tym dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnych. Żeby dojść suchą nogą do przystanku autobusowego, mieszkańcy muszą przebiegać na drugą stronę jezdni - do ścieżki pieszo-rowerowej. Po czym, już w głębi wsi, przejść przez pasy z powrotem na swoją stronę jezdni, bo przystanek autobusowy zlokalizowany jest po ich stronie. Prawdą jest, że chodnika nie mieliśmy również przed przebudową, ale stan drogi był na tyle zły, że kierowcy nie "pędzili" tu tak szybko jak obecnie – podkreśla Jan Stepaniuk.

Przestrzega, że jeśli nikt z tym nic nie zrobi, kiedyś dojdzie tu do tragedii, bo na drodze jest naprawdę spory ruch.

- Jeśli położenie tego chodnika to naprawdę taki wielki problem, może niech drogowcy namalują chociaż pasy. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że większość kierowców, widząc przejście, zwalnia – Stepaniuk.

Nie ma nawet latarni

Dodaje, że jeszcze niebezpieczniej jest na drugim końcu wsi (od strony Kleszczel).

– Nie dość, że nie ma tu przejścia dla pieszych, to jeszcze nikt nie pomyślał o postawieniu chociaż jednej latarni. O chodniku nawet nie marzymy. Ten fragment wsi nazywamy kolonią. Bo cztery domy – w tym jeden mój – stoją ponad 100 metrów od drogi, a żeby dojść do najbliższej zabudowy, trzeba przejść wzdłuż "krajówki" jakieś 400 metrów – tłumaczy sołtys.

Tutaj też, żeby nie brodzić w błocie, trzeba przejść na drugą stronę jezdni.

Tak wygląda wyjazd z "kolonii"Urząd Gminy Orla

- A jakby tego było mało, ten fragment trasy nie został uznany za teren zabudowany, więc kierowcy nie muszą zwalniać. A tu też mieszkają dzieci. Przed przebudową nie było problemu, bo przystanek autobusowy zlokalizowany był tuż przy naszych domach. Teraz został zlikwidowany i musimy chodzić w głąb wsi - rozkłada ręce sołtys.

Twierdzi, że od przedstawiciela wykonawcy usłyszał, że mieszkańcy "kolonii" mogą dojść do pozostałej części wsi gruntową polną drogą, która zaczyna się na tyłach ich posesji i biegnie częściowo przez las.

– Pomijając już to, że droga jest dwa razy dłuższa i jeszcze bardziej błotniska niż ten pas wzdłuż "krajówki", to ostatnio pokazały się tam wilki. Ktoś może powiedzieć, że wilk boi się człowieka, ale proszę przekonać do tego dzieci. Ja swoich wnuków na pewno nie puszczę – mówi Jan Stepaniuk.

Głęboki rów tuż przy zakręcie

Kolejne niebezpieczne według niego miejsce to przebudowany przez drogowców zjazd z drogi gminnej.

Zjazd do "krajówki", a obok rówUrząd Gminy Orla

- Pobocze na łuku drogi jest wąskie. A rów wykopano na dwa metry. Przy jezdni nie ma żadnych barierek zabezpieczających. Nawet pachołków. Przy kiepskich warunkach pogodowych kierowca nawet nie zauważy, kiedy wyląduje w rowie. A jego głębokość jest taka, że może to być śmiertelnie niebezpieczne – podkreśla sołtys.

Pogłębiony rów na prywatnej działce

W tym miejscu drogowcy pogłębili jeszcze jeden rów. Według Jana Stepaniuka, zrobili to nielegalnie.

– Zlokalizowany jest prostopadle do jezdni, łączy się z tym pierwszym i również jest głęboki. Przecina prywatne pole rolnika, który nie mieszka na stałe w naszej wsi i którego nie poinformowano, na czym mają polegać prace. Dostał tylko – w ramach specustawy - decyzję o czasowym zajęciu fragmentu jego pola. Bardzo się zdziwił, że płytki rów, który nie figuruje w żadnych dokumentach, a którego używał do odwodnienia swojej działki, został pogłębiony tak, że nie przejedzie już po nim ciągnikiem – opowiada Jan Stepaniuk.

Dodaje, że takie działanie odcięło rolnikowi dostęp do brzeziny rosnącej po drugiej stronie rowu.

- A był to jedyny dojazd do tej części jego pola, bo od strony "krajówki" wjazdu nikt mu nie zrobił. Poza tym, rodzi się pytanie, kto ten rów ma teraz czyścić? GDDKiA? A może Wody Polskie, które wydały pozwolenie wodnoprawne? Rolnika nikt o zgodę nie pytał. Nie dostał też ani złotówki odszkodowania – mówi sołtys.

Na polach stoi woda

O tutejszych absurdach mógłby opowiadać jeszcze godzinami.

Na polach stoi woda. Tak było w grudniu. Urząd Gminy Orla

– Zdaje się, że podczas budowy drogi i ścieżki pieszo-rowerowej naruszono stosunki wodne, bo od wiosny zeszłego roku rolnicy nie mogą tu ani zebrać kukurydzy, ani wykosić trawy. Na polach i łąkach stoi woda. Maszyny grzęzną w błocie. Jest takie miejsce, gdzie drogowcy zlikwidowali przepust, który przebiegał pod starą "krajówką". A w rowie dzielącym jezdnię od ścieżki pieszo-rowerowej postawiono studzienkę rewizyjną, lecz nie połączono jej z polami i łąkami. Efekt? Oczywiście stojąca na polach woda – podkreśla Jan Stepaniuk.

Rolnicy nie mogli wjechać na pola, więc kukurydza nie została zebranaUrząd Gminy Orla

Oburza się też na to, że w niektórych miejscach ścieżka rowerowa została sztucznie podniesiona, przez co powstały nasypy, które górują nad drogą i polami.

Wyjazd z pól na "krajówkę"Urząd Gminy Orla

- Nie dość, że również przyczynia się to do tego, że na polach i łąkach stoi woda, to jeszcze nasypy zasłaniają rolnikom wyjeżdżającym z pól drogę, przez co nie widzą oni przejeżdżających aut – mówi sołtys.

Samorząd żąda przywrócenia "prawidłowych stosunków wodnych"

Wójt gminy Orla Leon Pawluczuk komentuje, że jeśli chodzi o naruszenie "stosunków wodnych", mieszkańcy złożyli już do jego urzędu dwa wnioski. W tym jeden zbiorowy. – Zamierzamy powołać rzeczoznawcę z zakresu hydrogeologii i jeszcze raz wystąpić z żądaniem przywrócenia prawidłowych stosunków wodnych. Nie ma co jednak ukrywać, że takie postępowania trwają nieraz i kilka lat, a rolnicy już dziś nie mogą wjechać na swoje pola – mówi.

Obecnie woda zamarzłaUrząd Gminy Orla

Przyznaje, że jego poprzednie interwencje nic nie dały. – A interweniowałem w GDDKiA nie tylko w sprawie stosunków wodnych, ale też wszystkich problemów, które zgłaszają mi mieszkańcy. Wciąż słyszę tylko jedno - że jeśli gmina pokryje koszty, to wykonawca robót przeprowadzi niezbędne prace. A to przecież nie była inwestycja gminna, ale inwestycja GDDKiA. Wiem, że oferta firmy Unibep została wyłoniona w systemie "projektuj i buduj", ale prace zleciła GDDKiA. Instytucja ta nie może unikać odpowiedzialności. Jak mogła zresztą przyjąć do realizacji projekt, w którym ludziom brakuje 150 metrów chodnika? Ktoś musi ten błąd i wiele innych naprawić – podkreśla.

Tym bardziej, że procedura jest według niego prosta. – Nie trzeba zdobywać nowego pozwolenia na budowę. Wystarczy wyłącznie dołączyć do dokumentacji rysunki zamienne. A potem oczywiście przeprowadzić prace na co ani GDDKiA, ani wykonawca nie chcą wyłożyć pieniędzy - rozkłada ręce wójt.

GDDKiA: wójt mógł wnioskować wcześniej

Rzecznik białostockiego oddziału GDDKiA Rafał Malinowski informuje, że prace projektowe związane z rozbudową DK66 na odcinku Podbiele – Suchowolce rozpoczęły się już pod koniec 2017 roku. Natomiast roboty budowlane ruszyły latem 2019 roku. Odbiór prac, wykonanych zgodnie z zatwierdzonym projektem oraz obowiązującymi przepisami prawa, nastąpił zaś w połowie grudnia 2020 roku.

- Gmina Orla oraz mieszkańcy mieli możliwość brania udziału w kształtowaniu rozwiązań projektowych. Wszelkie istotne zmiany należało zgłaszać do GDDKiA przed złożeniem wniosku o wydanie decyzji ZRID. Również na etapie rozpatrywania wniosku w urzędzie wojewódzkim, gmina Orla miała możliwość zaopiniowania projektu budowlanego. Wójt nie odpowiedział jednak na wezwanie w tej sprawie, co zgodnie ze specustawą drogową jest jednoznaczne z brakiem zastrzeżeń. 9 września 2019 roku decyzja ZRID została więc wydana – wyjaśnia.

Wbrew temu co mówi wójt, zaprzecza jakoby wykonanie dodatkowych prac mieściło się w granicach tzw. nieistotnej zmiany projektu.

– Jeśli chodzi na przykład o odcinek przy dwóch domach od strony Bielska Podlaskiego, to ewentualna budowa chodnika wymagałaby naniesienia zmian zarówno w projekcie budowlanym, jak i w decyzji wodnoprawnej oraz ZRID. Musielibyśmy też zaktualizować zakres prac oraz dodatkowo zapłacić wykonawcy - podkreśla rzecznik.

Według drogowców nie ma potrzeby budować chodnika

Zaznacza, że urząd gminy zwrócił drogowcom uwagę na brak chodnika dopiero w połowie listopada 2020 roku. A pisemnie dopiero w grudniu, czyli już po zakończeniu robót.

- Zresztą nie ma potrzeby go budować. Bo domy nie stoją na zakręcie, ale przy prostej drodze, a pobocze jest szerokie (ma 1,5 m) i utwardzone. Poza tym postawiono tu latarnie, a odcinek ten stał się - na wniosek gminy – częścią terenu zabudowanego, co oczywiście oznacza zmniejszenie dopuszczalnej prędkości do 50 kilometrów na godzinę. Wcześniej można tu było jeździć z prędkością 90, teren nie był oświetlony, a pobocza były wąskie – zaznacza Rafał Malinowski.

Nie widzi też przesłanek, żeby tworzyć tu przejście dla pieszych. - Przejście znajduje się tuż obok, w miejscu największej koncentracji uczestników ruchu, a więc w obrębie skrzyżowania – podkreśla.

GDDKiA nie zamierza też nic zmieniać, jeśli chodzi o teren na drugim końcu wsi (od strony Kleszczel), gdzie jak wskazywał sołtys, nie ma nawet latarni. Rafał Malinowski zauważa, że domy - tej swego rodzaju "kolonii" - stoją w znacznej odległości od "krajówki" i nie są z nią skomunikowane żadną drogą publiczną. Poza tym odcinek ten leży poza terenem zabudowanym.

- A zgodnie z obowiązującymi przepisami, oświetlenie dróg klasy technicznej GP wykonywane jest poza terenem zabudowanym wyłącznie w rejonie skrzyżowań dróg publicznych, co w zaistniałej sytuacji nie ma miejsca. Nie ma też mowy o budowaniu przejść dla pieszych. Mieszkańcy mogą dojść do pozostałej części wsi poboczem, które przeznaczone jest dla ruchu pieszego, co wynika bezpośrednio z obowiązujących przepisów. Natomiast jeśli chodzi o przystanek, to został on przesunięty, bo znajdował się w pobliżu zakrętu, co powodowało zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym – wyjaśnia rzecznik.

Na barierki nie pozwala prawo

Odnosząc się zaś do uwag sołtysa co do zjazdu z drogi gminnej na krajową, mówi że pobocze ma dopuszczalne parametry. Natomiast barierek nie można postawić, bo nie występują tu wymagane prawem przesłanki. Takie jak np. wymóg, aby "w odległości od krawędzi pasa ruchu mniejszej niż 10 m znajdował się w zalew czy urwisko".

- Poza tym wskazany odcinek leży w granicach terenu zabudowanego, więc kierowców obowiązuje ograniczenie prędkości – zauważa Rafał Malinowski.

Odnosząc się zaś do sprawy pogłębienia, zlokalizowanego w tym rejonie rowu, zapewnia że GDDKiA nie zrobiła nic niezgodnego z prawem i wykonawca mógł wejść na działkę należącą do rolnika.

- To nieprawda, że rów nie figurował w żadnych dokumentach, bo jest on naniesiony ma mapę, którą wydało nam starostwo. Poza tym nie wykopaliśmy nowego, a jedynie pogłębiliśmy dno istniejącego rowu. I to jedynie o około 30 centymetrów. Wyprofilowaliśmy też skarpy – zaznacza rzecznik.

Sprawą rowu (po zaskarżeniu przez wójta decyzji ZRID) zajęło się ministerstwo rozwoju, które przyznało rację drogowcom. GDDKiA nie musi więc przywracać tego miejsca do stanu pierwotnego.

GDDKiA i wykonawca nie zauważyli żadnych podtopień

Do ministerstwa trafiły też odwołania dotyczące zarzucanego przez gminę naruszenie stosunków wodnych i likwidacji przepustu, który przebiegał pod starą "krajówką". Tutaj również racja została przyznana drogowcom.

- Przed rozpoczęciem rozbudowy "krajówki", właściciele przyległych terenów odprowadzali zapewne do przydrożnych rowów wodę ze swoich pól i łąk, co jest nielegalne. W wyniku rozbudowy drogi, system rowów został uporządkowany i obecnie rolnicy nie mogą już łamać prawa. Natomiast jeśli chodzi o przepust, który przebiegał pod starą „krajówką, to zlikwidowano go, bo nie był już potrzebny. Pierwotnie służył do przeprowadzania wody z rowów zlokalizowanych po obu stronach drogi. Rowy te jednak zlikwidowano, bo powstała tu kanalizacja deszczowa – podkreśla Rafał Malinowski.

Woda na polach i na lokalnej drodze Urząd Gminy Orla

Dodaje że od momentu rozpoczęcia inwestycji, zarówno GDDKiA jak i wykonawca nie zauważyli na sąsiednich działkach żadnych podtopień ani zastoisk wody. - Teren ten jest suchy nawet po gwałtownych burzach. Tym bardziej dziwią nas zarzuty mieszkańców – twierdzi rzecznik.

Niemniej w grudniu 2019 roku wójt gminy wydał decyzję nakazującą GDDKiA wykonanie urządzeń zapobiegających szkodom, które miały nastąpić w następstwie naruszenia "stosunków wodnych".

- Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło jednak tę decyzję, w związku z czym nasze prace były kontynuowane – zaznacza rzecznik.

Można zrobić przepust, ale płacić ma gmina

Według GDDKiA "stosunki wodne" są na tym terenie nieuregulowane od lat, a inwestycja drogowa jest jedynie pretekstem do wysuwania przez mieszkańców żądań wypłaty odszkodowań. – Bezzasadne jest również twierdzenie, że ścieżka czy też nasyp ograniczają widoczność rolnikom, którzy włączają się do ruchu. Wiadomym jest, że podjechać do krawędzi jezdni można dopiero po upewnieniu się, że ścieżką nie porusza się żaden uczestnik ruchu – mówi Rafał Malinowski.

Przyznaje jednak, że GDDKiA sugerowała, że jeśli wójt chce umieścić w pasie drogowym jakiekolwiek urządzenia niezwiązane z obsługą drogi (np. przepust będący częścią systemu melioracyjnego), to zgodnie z prawem ma taką możliwość.

- Poinformowaliśmy wójta, że wydamy na to zgodę, ale niestety wg przepisów nie możemy takich robót sfinansować. Natomiast jeśli chodzi o ewentualne prace poprawkowe (jak np. położenie chodnika przy dwóch domach), to nie wymagamy, ani nie wymagaliśmy, aby gmina wykładała na to pieniądze. Po pierwsze GDDKiA nie może na obecnym etapie nakazać wykonawcy wprowadzenia tak istotnych zmian do projektu, a po drugie - tak jak to już wyjaśniałem - nie ma ku temu merytorycznych przesłanek – podkreśla rzecznik.

Wójt: woda spływa w stronę drogi, bo takie jest ukształtowanie terenu

Wójt Leon Pawluczuk komentuje, że "merytoryczne przesłanki" jak najbardziej zachodzą. – A to, że nie interweniowałem do GDDKiA jeszcze przed zakończeniem robót, wynika z tego prostego powodu, że nie widziałem wcześniej projektu. A nikomu nie przyszłoby do głowy, że w ramach realizacji wielomilionowej inwestycji, drogowcy nie zamierzają przy dwóch domach położyć chodnika – mówi.

Nie zgadza się z żadną z argumentacji GDDKiA, również z tą mówiącą o tym, że rolnicy mieli bezprawnie doprowadzać wodę ze swoich pól i łąk do przydrożnych rowów.

Gdy przyjdą roztopy woda może podmyć ścieżkę pieszo-rowerowąUrząd Gminy Orla

- Przecież ukształtowanie terenu jest takie, że wody te spływają w stronę "krajówki" aż do okolic sąsiedniej wsi. Jeśli GDDKiA i wykonawca twierdzą, że pola są suche, to niech przyjadą i sami ocenią. Na początku lutego woda rozlała po polach, nawet po posesjach. Teraz zamarzła, ale jak przyjdą roztopy, to zacznie podmywać ścieżkę pieszo-rowerową. To wszystko dzieje się przez naruszenie stosunków wodnych – podkreśla wójt.

Nie zamierza drogowcom odpuszczać. – Oprócz tego, że zlecę wykonanie ekspertyzy przez biegłego hydrologa i ponownie rozpocznę procedurę w sprawie naruszenia stosunków wodnych, zamierzam też napisać do ministerstwa infrastruktury. Nie tylko zresztą o zalanych polach, ale o wszystkich nieprawidłowościach, jakie miały miejsce w związku z tą inwestycją. Jak można nie zgadzać się na postawienie barierek przy wąskim poboczu, zlokalizowanym tuż przy głębokim rowie? GDDKiA powołuje się na przepisy, ale jest jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek – oburza się Leon Pawluczuk.

Policja: w zeszłym roku tylko trzy kolizje

Komisarz Agnieszka Dąbrowska z Komendy Powiatowej Policji w Bielsku Podlaskim komentuje, że do mundurowych nie wpłynęły jak dotąd żadne sygnały od mieszkańców o niewłaściwej organizacji ruchu czy rozwiązaniach, które stwarzałyby zagrożenie (zarówno na odcinku przy zjeździe do "krajówki", jak i w innych miejscach, o których mówią wójt i sołtys - przyp. red.).

- Nie odnotowaliśmy tam też zwiększonej liczby zdarzeń drogowych. W 2020 roku były tylko trzy kolizje – mówi.

Dodaje jednak, że budowa takich elementów infrastruktury, jak chodnik czy dodatkowe oświetlenie, wpłynie z pewnością na podniesienie poziomu bezpieczeństwa. – Należy to jednak do obowiązków właściciela drogi – zaznacza policjantka.

Malinniki leżą w gminie Orla

Autorka/Autor:tm

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Urząd Gminy Orla

Pozostałe wiadomości

Publicznie wszyscy mówią, że to jest świetna decyzja, ale już nieoficjalnie jest na razie wyczekiwanie - mówiła dziennikarka "Faktów" TVN Arleta Zalewska o reakcji polityków PiS na kandydaturę Karola Nawrockiego na prezydenta. - "Bez szału, ale do ukształtowania" - to jedna wiadomość od znanego polityka. "Mogło być lepiej, ale i mogło być gorzej" - to drugi SMS - cytowała Zalewska w programie "W kuluarach".

"Bez szału, ale do ukształtowania". Co w kuluarach mówi się o Nawrockim

"Bez szału, ale do ukształtowania". Co w kuluarach mówi się o Nawrockim

Źródło:
TVN24

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się po wylądowaniu na lotnisku w Antalyi w Turcji. Wszystkich 89 pasażerów i 6 członków załogi zostało bezpiecznie ewakuowanych.

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się na lotnisku w Antalyi

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się na lotnisku w Antalyi

Źródło:
Reuters

"Każdy z rywali jest poważnym wyzwaniem, kto zlekceważy konkurentów - przegra wybory. W takich wyścigach nie ma pewniaków. Coś o tym wiemy" - napisał Donald Tusk. Wpis premiera został zamieszczony po ogłoszeniu, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Karol Nawrocki.

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W swoim przemówieniu w trakcie konwencji w Krakowie odniósł się między innymi do kwestii bezpieczeństwa, gospodarki czy rządów prawa. Oto najważniejsze punkty jego wystąpienia.

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki - prezes Instytutu Pamięci Narodowej, były bokser i piłkarz, a z wykształcenia historyk - będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Oto, co wiemy o 41-letnim kandydacie.

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Źródło:
tvn24.pl

Na stacji benzynowej przy ulicy Radzymińskiej w Warszawie jeden z samochodów uderzył w dystrybutor gazu, który zaczął się intensywnie wydobywać. Łącznie w wypadku uczestniczyło pięć samochodów. Jak przekazał młodszy brygadier Artur Kamiński z warszawskiej PSP, dwie osoby zostały poszkodowane. Strażacy ewakuowali ludzi przebywających na stacji oraz w pobliskiej restauracji, a także odcięli gaz i prąd.

Wypadek na stacji benzynowej. "Było bardzo duże zagrożenie wybuchu"

Wypadek na stacji benzynowej. "Było bardzo duże zagrożenie wybuchu"

Źródło:
TVN24

IMGW przestrzega przed zagrożeniami pogodowymi. Nadchodzące dni przyniosą nam powrót silnego wiatru, a miejscami będą snuły się gęste mgły. Sprawdź, gdzie będzie niebezpiecznie.

Prognoza zagrożeń IMGW. Na horyzoncie mgła i silny wiatr

Prognoza zagrożeń IMGW. Na horyzoncie mgła i silny wiatr

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Policjanci zatrzymali dwuosobową załogę prywatnego pogotowia, która próbowała wwieźć na mecz materiały pirotechniczne. Jechali na stadion karetką na sygnale. Grozi im do pięciu lat więzienia. Jak poinformował Robert Szumiata z Komendy Stołecznej Policji, kierowcą był student medycyny bez uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych.

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Źródło:
Policja Warszawa

Początek tygodnia przyniesie nam sporą zmianę w pogodzie. Na termometrach pojawią się znacznie wyższe wartości niż te obserwowane od kilku dni. Co będzie źródłem tej anomalii? Synoptyk tvnmeteo.pl Tomasz Wakszyński przeanalizował prognozy sytuacji barycznej, która może przynieść nam nawet 10 stopni więcej niż zazwyczaj o tej porze roku.

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Źródło:
tvnmeteo.pl

Ulewny deszcz i grad nawiedził w piątek stolicę Madagaskaru. Warunki pogodowe zaskoczyły mieszkańców Antananarywy - do opadów doszło w suchym okresie, na długo przed początkiem pory deszczowej. Zjawisko miało dość nietypowe wyjaśnienie.

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Źródło:
PAP, Madagascar-Tribune.com

Samochód z trzema osobami w środku przebił barierkę na moście i wpadł do wody. Patrol policji, który przejeżdżał obok, wyciągnął auto na brzeg. W aucie znajdował się kierowca, pasażer i dwuletnia dziewczynka. Dziecko zostało przewiezione do szpitala.

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Źródło:
tvn24.pl

We wpisie Instytutu Pamięci Narodowej - zdaniem europosła Krzysztofa Brejzy - zamieszczono wpis o charakterze "czysto partyjnej i politycznej agitacji na rzecz jednego z kandydatów na prezydenta". Post pojawił się niespełna dwie godziny po ogłoszeniu Karola Nawrockiego na prezydenta PiS. W związku z tym Brejza zwrócił się do IPN z "pilną interwencją".

Wpis o Karolu Nawrockim na profilu IPN. "Pilna interwencja" Krzysztofa Brejzy

Wpis o Karolu Nawrockim na profilu IPN. "Pilna interwencja" Krzysztofa Brejzy

Źródło:
tvn24.pl

Karol Nawrocki ma swój dorobek, ale nie jest związany z partyjną nawalanką - tak o kandydacie PiS-u na prezydenta mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł tej partii Janusz Cieszyński. Europoseł Koalicji Obywatelskiej Andrzej Halicki, odnosząc się do przemówienia kandydata, spuentował to słowami - "Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes Kaczyński. Dziękuję za to, że mnie wybrał".

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

Źródło:
TVN24
"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ogromne stado żubrów przebiegło przez drogę w okolicach Szudziałowa w województwie podlaskim. Materiał otrzymaliśmy na Kontakt24. Na nagraniu widać grupę zwierząt w różnym wieku, od młodych osobników po majestatyczne, dojrzałe zwierzaki.

Stado żubrów zatrzymało ruch

Stado żubrów zatrzymało ruch

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl, bia24.pl

Sztab generalny armii ukraińskiej poinformował o ataku na stację radarową przeciwlotniczego systemu rakietowego S-400 w obwodzie kurskim w Rosji. Według ekspertów wojskowych w Kijowie, zaatakowany sprzęt "terroryzował" przygraniczne tereny Ukrainy, ponieważ był wykorzystywany do ostrzałów celów na ziemi.

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

Źródło:
NV, tvn24.pl

Najpierw zapowiedzieli zwolnienie 5,5 tysiąca osób, a teraz tną pensje dla 10 tysięcy pracowników. Tak Bosch próbuje znaleźć pieniądze w obliczu dużej konkurencji z Chin.

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Źródło:
Reuters

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że policjant, który postrzelił swojego kolegę podczas interwencji na ulicy Inżynierskiej w Warszawie, pełnił służbę od ponad roku. W związku ze śmiercią funkcjonariusza prokuratura wszczęła śledztwo. Według ustaleń dziennikarza tvn24.pl, policjant, który strzelał, był bardzo dobrze oceniany przez przełożonych.

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP
Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do tragicznego wypadku trzech aut doszło w Przyłubiu (woj. kujawsko-pomorskie). Dwie osoby zginęły na miejscu, trzy trafiły do szpitala.

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Źródło:
tvn24.pl

Mija 30 lat od tragicznego pożaru w hali Stoczni Gdańskiej. Zginęło wtedy siedem osób. To było podpalenie, jednak do dziś nie wiadomo, kto za nie odpowiada. Gdy po koncercie w hali pojawił się ogień, widzowie na początku myśleli, że to efekty świetlne.

Mija 30 lat od tragedii w Stoczni Gdańskiej. "Myśmy byli przekonani, że nas spali żywcem"

Źródło:
Fakty TVN

Stała, cotygodniowa rehabilitacja i perspektywa jeszcze co najmniej siedmiu operacji. Do tego specjalne ubranie, dzięki któremu życie z potężnymi bliznami jest życiem bez bólu. Po koszmarnym wypadku 9-letni Olek ma tylko jedno marzenie: chce wyzdrowieć. Można mu w tym pomóc.

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Źródło:
Fakty TVN

Centymetr kwadratowy - tyle zostało wymierającego w Polsce gatunku mchu na torfowisku na Lubelszczyźnie. Samorządowcy wciąż wydają zgody na eksploatację torfu, nieraz mimo sprzeciwów regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, bo wartość torfowisk w kontekście zmian klimatycznych i zapobieganiu powodziom jest nie do przecenienia. W Starym Stręczynie sprawą zajmuje się już prokuratura.

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Źródło:
tvn24.pl

890 błędów, z czego ponad 200 o charakterze krytycznym zawierała dokumentacja projektowa rozbudowy szpitala we Włocławku. W efekcie dwa nowe budynki, które miały być gotowe w 2023 roku do teraz znajdują się w stanie surowym i nie zostaną oddane do użytku wcześniej niż za trzy lata. A cała inwestycja zamiast planowanych 155 milionów będzie kosztować ponad 400 milionów złotych.

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Źródło:
tvn24.pl