Na terenie jednej ze szkół średnich w Łomży 15-letni uczeń został postrzelony z broni pneumatycznej. Trafił do szpitala. Ze wstępnych ustaleń wynika, że strzelał 16-letni uczeń sąsiedniej szkoły. Najpierw oddając strzały w klasie - do drzwi i tablicy, a później przez okno - w kierunku boiska, na którym znajdował się 15-latek.
Policja przed godziną 12 w poniedziałek otrzymała zgłoszenie, że na terenie jednej ze szkół średnich w Łomży doszło do postrzelenia ucznia bronią pneumatyczną - przekazał w poniedziałek st. post. Konrad Karwacki z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Jak dodał, poszkodowany 15-latek został zabrany do szpitala w Białymstoku.
Strzały padły z okna
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że sprawcą postrzelenia jest inny uczeń. Miał on najpierw strzelać z broni pneumatycznej w klasie, a następnie przez okno, trafiając 15-latka - poinformował Karwacki.
Jak mówił, policjanci na miejscu zabezpieczyli broń pneumatyczną. Ustalany jest szczegółowy przebieg zdarzenia.
Policja: najpierw miał strzelać z drzwi i w tablicę
We wtorek podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, doprecyzował że 15-latek przebywał na boisku szkolnym, natomiast z ustaleń mundurowych wynika, że za wszystko odpowiedzialny jest 16-latek z sąsiedniej szkoły.
- Dwie szkoły położone są obok siebie, a okna jednej wychodzą na boisko drugiej - wyjaśnił.
Dodał, że 16-latek - podczas nieobecności nauczyciela w klasie - miał wyjąć wiatrówkę, z której najpierw strzelał w drzwi i w tablicę, a później oddał strzały z okna.
- 15-latek został trafiony w nogę i głowę - zaznaczył rzecznik.
Jego życiu nic nie zagraża
Doktor nauk medycznych Witold Olański, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, powiedział przed kamerą TVN24, że jeśli chodzi o głowę, to śrut znajdował się w tkankach miękkich powłok czaszki.
- Pacjent po zaopatrzeniu, został - w stanie ogólnym dobrym - wypisany (tego samego dnia - przyp. red.) do domu. Jego życiu - przynajmniej na ten moment - nic nie zagraża - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24