Zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia usłyszał 62-letni właściciel dwóch psów, które zagryzły 48-latka w gminie Jeziorzany (województwo lubelskie). Interweniujący wówczas policjanci oddali strzały z broni palnej do obu psów. Jeden z nich padł na miejscu, a drugi uciekł. Prokuratura wnioskowała o zastosowanie aresztu wobec właściciela czworonogów. Sąd jednak na taki środek zapobiegawczy się nie zgodził.
Ciało zagryzionego przez psa 48-letniego mężczyzny zostało znalezione w sobotę na terenie jednej ze wsi w gminie Jeziorzany w powiecie lubartowskim. Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że - najprawdopodobniej owczarki belgijskie - zaatakowały go, gdy jechał na rowerze. Na jednej z pobliskich posesji funkcjonariusze odnaleźli agresywne psy.
- Na miejscu interwencji najpierw zostały oddane przez weterynarza strzały usypiające w kierunku agresywnych psów. Oba były celne. Natomiast ten środek usypiający nie zadziałał - psy były dalej bardzo agresywne. Istniało realne zagrożenie, że uciekną w kierunku zabudowań we wsi albo że rzucą się na policjantów - wyjaśnił komisarz Andrzej Fijołek.
Dodał, że na miejscu zdarzenia był zarówno prokurator, jak i policjanci, po czym zapadła decyzja o odstrzeleniu psów z wykorzystaniem broni palnej. - Policjanci oddali strzały w kierunku obu psów. Suka padła na miejscu, natomiast drugi pies zaskowytał i zaczął utykać, co oznacza, że został trafiony w łapę. Uciekł w kierunku zarośli i bagien, więc trudno będzie go znaleźć, ponieważ został ranny zarówno w wyniku strzału ze środkiem usypiającym - który pewnie po jakimś czasie zaczął działać - jak i po postrzeleniu z broni palnej - przekazał rzecznik lubelskiej policji.
Jak podkreślił, policjanci są pewni, że pies został w sobotę postrzelony. Jego poszukiwania trwają. W tym celu wykorzystywany był również dron. - Najprawdopodobniej ten pies już nie żyje. Pewnie później po prostu padł - powiedział komisarz Fijołek.
Zarzuty dla właściciela psów
O znalezieniu właściciela psów poinformowała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. - 62-letni Jerzy B. został zatrzymany w poniedziałek, a we wtorek doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia - przekazała.
Dodała, że podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów. - Złożył krótkie wyjaśnienia, tłumaczył między innymi, że kilka dni temu psy uciekły mu z posesji, próbował je znaleźć, ale się nie udało - powiedziała prokurator Kępka.
Sąd nie zgodził się na areszt
Prokuratura skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. W środę Agnieszka Kępka poinformowała, że sąd nie zgodził się jednak na zastosowanie aresztu. Nie zastosował też żadnych innych środków zapobiegawczych.
- Na razie zapoznajemy się z decyzją sądu i zastanawiamy, czy złożyć zażalenie - powiedziała prokurator.
Za zarzucane 62-latkowi czyny grozi do pięciu lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska Policja