Policja zatrzymała 45-latka, który wsiadł po pijanemu za kierownicę i w miejscowości Branica Radzyńska-Kolonia (woj. lubelskie) dachował, po czym uciekł do pobliskiego lasu, zostawiając w aucie swoją żonę. Później próbował ukryć się za jednym z drzew, ale wypatrzyli go policjanci, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia.
W niedzielę (13 maja) o godzinie 12 służby zostały wezwane do miejscowości Branica Radzyńska-Kolonia, gdzie doszło do dachowania auta marki Renault Laguna.
- 45-letni mieszkaniec gminy Radzyń Podlaski stracił w pewnym momencie panowanie nad autem. Po tym, jak samochód dachował, mężczyzna oddalił się przez pola w kierunku lasu, zostawiając w środku swoją 44-letnią żonę - mówi podkomisarz Piotr Mucha z Komendy Powiatowej Policji w Radzyniu Podlaskim.
Miał w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu
Za mężczyzną ruszyli policjanci.
- Został zatrzymany w lesie. Próbował ukryć się za drzewem – dodaje nasz rozmówca.
Okazało się, że kierowca był pijany. Miał w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu.
- Pod działaniem alkoholu była również jego żona. W jej przypadku stężenie było jednak o wiele niższe niż u męża – zaznacza podkom. Mucha.
Grozi mu do dwóch lat więzienia
Mężczyzna usłyszał już zarzut kierowania na podwójnym gazie, za co grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.
Ani on, ani jego żona nie odnieśli obrażeń. Oprócz policji na miejscu byli też ratownicy medyczni oraz strażacy z KP PSP w Radzyniu Podlaskim.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Radzyniu Podlaskim