Miasto odziedziczyło dług po jednym z mieszkańców. Zmarła osoba nie miała bliskich i żadnych krewnych. Spadek spadł na gminę Białystok. Urzędnicy podliczają dług, a w tym czasie komornik wszedł już na gminne konto. Dług został wciągnięty przez radnych do wydatków, a to oznacza, że zapłacą za niego wszyscy podatnicy. Krajowa Rada Komornicza oceniła w oświadczeniu, że do całej sytuacji doprowadziły "błędy i opieszałość" urzędników gminy.
Spadek spadł na gminę Białystok. Jak duży? Urzędnicy nadal to liczą. Natomiast komornik "wszedł" już na konto urzędu. Zajął ponad 472 tysiące złotych.
- Ta osoba miała wiele różnych zobowiązań, zmarła, jednak nie miała żadnych bliskich i krewnych, a zgodnie z prawem w takiej sytuacji wszystko spływa na to miejsce, w którym ostatnio mieszkała. Tym miejscem był Białystok i dlatego te wszystkie zobowiązania z całym dobrodziejstwem inwentarza trafiły właśnie do urzędu i to wszyscy mieszkańcy muszą w tym momencie za to odpowiadać - relacjonował na antenie TVN24 reporter Mateusz Grzymkowski.
Przekazał również, powołując się na informacje przekazane przez urzędników, że komornik zajął pieniądze "nie do końca zgodnie z prawem".
- Ta sprawa nie jest tak oczywista, dlatego że w tej chwili ciągle trwają procedury, formalności, ustalenia, które mają potwierdzić, czy faktycznie to zajęcie było uzasadnione. Urzędnicy podliczają dług, a w tym czasie komornik wszedł już na gminne konto - mówił reporter TVN24.
Za wszystko najprawdopodobniej zapłacą podatnicy. W gminie trzeba było przesunąć pieniądze. - Wczoraj (poniedziałek - red.) zajmowali się tym radni, tak żeby można było to wszystko rozliczyć. To o tyle interesujące, że te pieniądze były de facto zakwalifikowane jako wydatki. Wydatki czyjeś inne spadły na wszystkich, więc to jest naprawdę sytuacja, która zdarzyła się pierwszy raz, jak słyszymy ze strony urzędników, w takim wymiarze. Bo wcześniej były tego typu przypadki, ale znacznie niższe kwoty - relacjonował z Białegostoku Mateusz Grzymkowski.
Na razie nie wiadomo, czy miasto będzie musiało spłacić cały dług zmarłej osoby. Urzędnicy prowadzą rozmowy z prawnikami.
Oświadczenie Krajowej Rady Komorniczej
W środę redakcja TVN24 otrzymała oświadczenie Krajowej Rady Komorniczej w tej sprawie. Jak wyjaśnił w piśmie rzecznik prasowy KRK Przemysław Małecki, "postępowanie egzekucyjne prowadzone przeciwko Gminie Białystok, gdzie gmina przejęła zobowiązania po zmarłym dłużniku - jak w soczewce pokazuje do czego doprowadza opieszałość i brak reakcji po stronie spadkobiercy". "Dziwi natomiast fakt, że do takiej sytuacji doprowadzają urzędnicy, którzy z identycznymi sprawami stykają się na co dzień" - ocenił rzecznik.
Małecki podkreślił, że działania komornika były zgodne z obowiązującymi przepisami, a gmina nie zleciła na czas wykonania spisu inwentarza po zmarłym dłużniku. Spis inwentarza to dokument, który komornik sporządza na wniosek każdej osoby, która udowodni, że ma w tym interes prawny, czyli może być spadkobiercą. W takiej sytuacji komornik poszukuje majątku i ewentualnych zobowiązań zmarłego, celem ustalenia realnej wartości spadku. Następnie spadkobierca może taki spadek przyjąć lub odrzucić.
"Protokół spisu inwentarza stanowi również dokument, na podstawie którego można powoływać się na ograniczenia w odpowiedzialności za długi spadkodawcy" - czytamy w przesłanym nam oświadczeniu.
"Duże zdziwienie budzi fakt, że urzędnicy miejscy nie zlecili sporządzenia spisu inwentarza niezwłocznie, bo dzięki posiadaniu takiego dokumentu wiedzieliby, jakie długi posiadała zmarła osoba i mogliby dużo wcześniej oszacować kwestie budżetowe. Zrobili to dopiero po wszczęciu egzekucji, czyli dużo za późno" - napisał Przemysław Małecki.
Rzecznik poinformował, że postępowanie egzekucyjne zostało wszczęte w czerwcu bieżącego roku, a zakończono je w lipcu.
"Gmina Białystok była skutecznie powiadomiona o wszystkich etapach postępowania egzekucyjnego i skorzystała z prawa skarżenia czynności egzekucyjnych dokonywanych przez komornika. Wszystkie skargi zostały przez sąd prawomocnie oddalone, co pozwala twierdzić, iż postępowanie egzekucyjne, również przez niezawisły sąd zostało uznane za zasadne" - napisał Małecki.
Małecki: słowa urzędników "mogą nosić znamiona czynu zabronionego"
Rzecznik Krajowej Rady Komorniczej ocenił, że "informacje przekazywane przez przedstawicieli gminy, że działania komornika były przedwczesne i nie do końca zgodne z prawem, są nieprawdziwe".
"To raczej reakcja Gminy jako dłużnika była zbyt późna, a teraz za błędy i opieszałość urzędników odpowiedzą mieszkańcy. Możliwość do powołania się na ograniczenia wynikające ze spisu inwentarza wskazał również sąd oddalając skargi na czynności komornika" - skomentował przedstawiciel KRK.
Małecki podkreślił też, że informacja urzędników, jakoby komornik działał "nie do końca zgodnie z prawem" może "naruszać dobre imię komornika i podważać zaufanie do funkcjonariusza publicznego, a przez to może nosić znamiona czynu zabronionego". Podkreślił, że komornik w tej sprawie "zastosował się do wszystkich procedur i jak zawsze działał na podstawie orzeczenia sądu". "Sąd jednoznacznie stwierdził, że działanie komornika było prawidłowe, o czym świadomość mają osoby wypowiadające się w imieniu dłużnika" - dodał rzecznik.
"Komornik zajął środki na rachunkach bankowych dłużnika i przekazał je wierzycielowi czyli stronie, która wcześniej pożyczyła pieniądze zmarłej osobie. Wierzyciel dysponował orzeczeniem sądowym i na jego podstawie zlecił egzekucję komornikowi" - czytamy w oświadczeniu.
Przedstawiciel KRK zaznaczył, że poza długami gmina Białystok odziedziczyła też nieruchomość. "Fakt wyegzekwowania środków przez komornika na rzecz wierzycieli, którzy kilka lat czekali na spłatę zobowiązań, nie świadczy o uszczupleniu majątku miasta. O ogólnym rozrachunku stanowić będzie wspominany już protokół spisu inwentarza" - podkreślił Przemysław Małecki.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock