Zastrzelił czteromiesięcznego kota sąsiadów. Został za to, a także za nielegalne posiadanie broni, skazany na rok więzienia w zawieszeniu. Po apelacji kara został zaostrzona. Musi jeszcze dodatkowo zapłacić pięć tysięcy złotych. Wyrok jest już prawomocny.
54-latek został oskarżony o to, że w lipcu 2023 roku zastrzelił, z nieustalonej broni, kota sąsiadów. W akcie oskarżenia znalazły się też zarzuty posiadania broni i amunicji bez zezwolenia oraz zarzuty dotyczące uprawiania dwóch krzaków konopi.
Przed sądem pierwszej instancji oskarżony przyznał się do zabicia zwierzęcia, wyraził żal i przepraszał. Argumentował, że na swojej posesji bronił własnego kota przed atakiem kota sąsiadki.
Mówił, że broń należał do jego ojca, a marihuana uśmierza mu ból kręgosłupa
Wyjaśniał też, że broń i amunicja należały wcześniej do jego ojca i twierdził, że nie wiedział, iż potrzebuje na nią zezwolenia.
Uprawę konopi tłumaczył tym, że marihuana miała być środkiem uśmierzającym ból jego kręgosłupa. Podczas rozprawy odwoławczej jego obrońca mówił, że uraz kręgosłupa jest nieuleczalny, a stan zdrowia jego klienta będzie się tylko pogarszał.
W pierwszej instancji dostał rok więzienia w zawieszeniu
Prokuratura wnioskowała w pierwszej instancji o karę ośmiu miesięcy więzienia, obrona i sam oskarżony - o możliwie łagodny wyrok. W lipcu zeszłego roku Sąd Rejonowy w Białymstoku nieprawomocnie skazał oskarżonego na rok więzienia w zawieszeniu.
ZOBACZ TEŻ: Zabił kota siekierą, bo nie dał się pogłaskać
Miał też zapłacić cztery tysiące złotych nawiązki na rzecz miejscowego schroniska oraz tysiąc złotych na cel społeczny.
Sąd rejonowy nie uwierzył w wersję oskarżonego, że czteromiesięczny kot sąsiadów zaatakował jego zwierzę. Zwrócił też uwagę, że po zabiciu kota 54-latek wyrzucił go do kubła na śmieci.
Uznał jednak, że są warunki do zawieszenia wykonania kary (chodzi m.in. o wcześniejszą niekaralność). Jeszcze przed wyrokiem pierwszej instancji mężczyzna wpłacił też pieniądze na rzecz schroniska, co sąd uznał za okoliczność wskazującą, iż przemyślał on swoje zachowanie.
Prokuratura domagała się jedynie dodatkowej kary
Apelację złożyła prokuratura. Choć w pierwszej instancji chciała kary więzienia bez zawieszenia, ostatecznie oskarżyciel publiczny domagał się w apelacji jedynie dodatkowo pięciu tysięcy złotych świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
I Sąd Okręgowy w Białymstoku apelację uwzględnił. Sędzia Dorota Niewińska stwierdziła w uzasadnieniu, że nie ma znaczenia, w jakiej sytuacji finansowej jest skazany, bo świadczenie pieniężne jest obligatoryjnym środkiem karnym również przy skazaniu za nielegalne posiadanie broni, czego nie uwzględnił sąd pierwszej instancji.
Zwracając uwagę na charakter przestępstw i ich społeczną szkodliwość, zwłaszcza zabicia kota sąsiadów, sędzia podkreśliła, że wymierzone środki karne (dwa świadczenia pieniężne i jedna nawiązka łącznie w kwocie 10 tys. zł) są "adekwatne do stopnia zawinienia oskarżonego, jego postawy w dniu zdarzenia, a także uwzględniają cele wychowawcze i zapobiegawcze".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock