Mama chorującego na dystrofię mięśniową chłopca, która przejechała ponad 500 kilometrów, by dowieźć syna na leczenie i zaopiekować się nim, zapłaciła w Białymstoku za 10 dni parkowania na przyszpitalnym parkingu 380 złotych. Twierdzi, że pani z obsługi parkingu wprowadziła ją w błąd, mówiąc że może zostawić auto za darmo. Sprawę wyjaśnia Rzecznik Praw Pacjenta.
- Nie wiem, czy pani zajmująca się obsługą parkingu przejęzyczyła się i nieświadomie wprowadziła mnie w błąd, czy też zaszły jakieś inne okoliczności. Tak czy owak zapłaciłam 380 złotych - horrendalną kwotę, która starczyłaby na pół miesiąca na przeżycie – mówi Anna Profaska z Żor w województwie śląskim.
Przejechała ponad 500 kilometrów, by dowieźć – chorującego na dystrofię mięśniową Duchennea - syna na leczenie w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.
Okazało się, że trzeba mieć kartę parkingową
- Wjeżdżając na przyszpitalny parking, powiedziałam, że moje dziecko ma orzeczenie o niepełnosprawności. Usłyszałam, że w związku z tym nie będę musiała płacić za parkowanie – przekonuje pani Anna.
Kiedy po 10 dniach, podczas których opiekowała się synem, opuszczała razem z nim szpital, okazało się, że jednak musi płacić. Bo jak powiedziała jej - już inna niż 10 dni wcześniej - pani pracująca w budce przy wyjeździe, legitymacja osoby niepełnosprawnej nie wystarczy i aby parkować za darmo trzeba posiadać niebieską kartę parkingową, która uprawnia osoby z niepełnosprawnościami do parkowania na tzw. kopertach.
- A my nie mamy takiej karty, bo możliwości jej wyrobienia nie przyznał nam zespół orzekania o niepełnosprawności. Odwołaliśmy się do sądu, który co prawda przyznał świadczenie, którego odmówił nam zespół, ale punkt dotyczący karty parkingowej pominął – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Na nic zdały się tłumaczenia
Gdy była na parkingu, tłumaczyła że powiedziano jej wcześniej, iż może parkować na podstawie legitymacji osoby niepełnosprawnej.
- Nic to jednak nie dało. Pani pokazała mi regulamin, z którego wynika, że trzeba mieć kartę parkingową. Wróciłam wtedy na oddział, żeby powiedzieć o wszystkim pielęgniarkom. Dowiedziałam się, że parking prowadzi prywatna firma i to z nią trzeba wszystko wyjaśniać – wspomina Profaska.
Rzecznik Praw Pacjenta rozesłał pisma
Sprawą zajął się Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta. Wysłał pisma z prośbą o wyjaśnienia do szpitala, rektora Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku (teren należy do uczelni - przyp. red.) oraz spółki Green Parking Polska, która zarządza parkingiem.
Natomiast w odpowiedzi na naszego maila odpisał, powołując się m.in. na Konstytucję RP, że każdy ma prawo do odwiedzin, a szczególnego wymiaru nabiera to prawo w sytuacji kontaktu hospitalizowanego dziecka z jego rodzicami, którzy nie tyle - tak jak w tym przypadku - je odwiedzają, ile stale się nim opiekują.
Nie potwierdzają, że ktoś udzielił informacji o bezpłatnym parkowaniu bez karty
Rafał Michalski, dyrektor biura regionalnego spółki Green Parking Polska napisał nam, że z parkingu mogą bezpłatnie korzystać wyłącznie osoby posiadające niebieską kartę parkingową.
"Jednocześnie, po przeprowadzeniu rozmów z pracownikami obsługi parkingu, nie potwierdzamy faktu udzielenia klientce jakiejkolwiek ustnej informacji dotyczącej możliwości bezpłatnego pobytu na parkingu na podstawie legitymacji osoby niepełnosprawnej" – zaznacza dyrektor.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24