Historycy z Uniwersytetu w Białymstoku wzięli udział w - przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół naukowców - badaniach nad demograficznymi skutkami, nękającej ludzkość w XIV wieku, czarnej śmierci. Wnioski naukowców? Choć dżuma wpłynęła na ludność wielu regionów Europy, to istniały obszary, gdzie wpływ ten był znikomy lub zaraza w ogóle nie występowała. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie "Nature Ecology and Evolution".
Czarna śmierć, która nękała Europę, Azję Zachodnią i Afrykę Północną w latach 1347-1352, jest uznawana za najstraszniejszą pandemię w historii. Była to pierwsza fala tzw. drugiej pandemii dżumy.
Historycy szacowali dotychczas, że podczas jej trwania zmarła nawet połowa mieszkańców Europy i na tej podstawie przypisywali czarnej śmierci wpływ na przekształcenie struktur religijnych i politycznych, a nawet przyspieszenie poważnych przemian kulturowych i gospodarczych, takich jak nadejście renesansu czy powstanie kapitalizmu.
Dane na temat demograficznych skutków dżumy są wciąż mało zbadane
Tymczasem - chociaż badania nad antycznym DNA pozwoliły zidentyfikować bakterię Yersinia pestis jako czynnik wywołujący czarną śmierć, a nawet prześledzić jej ewolucję na przestrzeni tysiącleci - dane na temat demograficznych skutków dżumy są wciąż mało zbadane.
Nowe badania dowodzą jednak, że śmiertelność spowodowana dżumą w Europie w połowie XIV wieku nie była tak powszechna i tak duża, jak do tej pory sądzono. Tak przynajmniej wynika z artykułu, który ukazał się na łamach prestiżowego czasopisma "Nature Ecology and Evolution".
Publikacja jest efektem pracy międzynarodowego zespołu badaczy, w skład którego weszli naukowcy z wielu ośrodków europejskich, w tym z Polski: Uniwersytetu w Białymstoku, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Instytutu Botaniki im. W. Szafera PAN w Krakowie, Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania im. Stanisława Leszczyckiego PAN, Instytutu Nauk Geologicznych PAN, Uniwersytetu Gdańskiego, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Jak informuje w materiałach prasowych Uniwersytet w Białymstoku, główną rolę w badaniach odgrywali naukowcy z Palaeo-Science and History Group w Instytucie Maxa Plancka w Jenie oraz demografowie historyczni z UwB - dr Radosław Poniat i dr hab. Piotr Guzowski.
Badali zarodniki grzybów i pyłki roślin
"Naukowcy przeanalizowali próbki pyłków, jakie zachowały się w osadach 261 jezior i mokradeł na terenie 19 współczesnych krajów europejskich. To pozwoliło im ustalić, jak zmieniły się krajobrazy i aktywność rolnicza między 1250 a 1450 rokiem, czyli na przestrzeni mniej więcej 100 lat przed i 100 lat po pandemii" – czytamy w informacji prasowej UwB.
Analiza próbek potwierdza zniszczenia, jakich doświadczyły niektóre regiony Europy. Pokazuje jednak, że czarna śmierć nie dotknęła wszystkich regionów w równym stopniu.
- Palinologia, czyli badanie zarodników grzybów i pyłku roślin, jest dobrym narzędziem do odkrywania demograficznych skutków czarnej śmierci. Dzieje się tak dlatego, że ludzki wpływ na krajobraz w czasach przedindustrialnych, przede wszystkim rolnictwo i gospodarka leśna, podporządkowana potrzebom budowlanym, były w dużym stopniu uzależnione od dostępności pracowników – mówi dr hab. Adam Izdebski, szef grupy Palaeo-Science and History w Max Planck Institute for the Science of Human History.
Wysoka śmiertelność między innymi we Francji i w Grecji
Korzystając z nowego podejścia zwanego paleoekologią Big Data Palaeoecology (BDP, makro-paleoekologia oparta o duże zbiory danych), naukowcy przeanalizowali 1634 próbki pyłkowe z miejsc w całej Europie, aby sprawdzić, które rośliny rosły na danym obszarze i określić, czy działalność rolnicza w trakcie pandemii w danym miejscu uległa zahamowaniu, czy jej intensywność zmalała, czy wzrosła, co musiało się wiązać z wahaniami w liczbie ludności. Sprawdzano również, czy widoczne są ślady odrodzenia dzikiej roślinności, co mogło oznaczać zmniejszenie presji człowieka na krajobraz.
Badania międzynarodowego zespołu wskazują, że śmiertelność w wyniku epidemii była bardzo zróżnicowana. Niektóre obszary doświadczały zniszczeń na niespotykaną skalę, inne zaś przechodziły ją znacznie łagodniej. Gwałtowny spadek produkcji rolnej w Skandynawii, Francji, południowo-zachodnich Niemczech, Grecji i środkowych Włoszech potwierdza wysoką śmiertelność, o której świadczą średniowieczne źródła historyczne i archeologiczne. Tymczasem wiele regionów, w tym większość Europy Środkowej i Wschodniej oraz części Europy Zachodniej - w tym Irlandia i Półwysep Iberyjski - wykazują dowody na ciągłość lub nieprzerwany wzrost rolnictwa.
- Duże zróżnicowanie poziomu śmiertelności, które potwierdziliśmy dzięki danym pyłkowym i metodzie BDP, wymaga wyjaśnienia w dalszych badaniach, które wezmą pod uwagę lokalne konteksty kulturowe, środowiskowe, gospodarcze i społeczne. Szereg lokalnych okoliczności mogło wpłynąć na występowanie bakterii dżumy, zachorowalność i śmiertelność - twierdzi dr hab. Piotr Guzowski z Uniwersytetu w Białymstoku.
Czytaj też: Czarna śmierć zabijała już w epoce brązu
Metoda badawcza polegająca na rekonstrukcji zmian w krajobrazie
Naukowcy podkreślają wyjątkowość tych badań: większość źródeł historycznych, które dotąd były wykorzystane w studiach nad czarną śmiercią, pochodziło z obszarów miejskich, które charakteryzowały się wyższą kulturą pisma i rozwoju biurokracji, ale też gęstszym zaludnieniem i złymi warunkami sanitarnymi. Tymczasem w połowie XIV wieku ponad 75 proc. populacji wszystkich regionów Europy stanowiła ludność wiejska. Obecne badania pokazują, że aby wiarygodnie ustalić skalę strat ludzkich danego regionu, należy wykorzystać dane z lokalnych źródeł - i to nie tylko historycznych, ale wykorzystywać również archiwa natury oraz BDP jako metodę rekonstrukcji zmian w krajobrazie.
- Nie ma jednego modelu "pandemii" czy "epidemii" dżumy, który można by zastosować do każdego miejsca w każdym czasie, niezależnie od kontekstu - podkreśla Adam Izdebski z Instytutu Maxa Plancka. I dodaje: - Pandemie to złożone zjawiska, które mają regionalne, lokalne historie. Widzimy to wciąż w przypadku COVID-19, teraz pokazaliśmy to w przypadku czarnej śmierci.
Wyniki prac naukowców pokazują, że dżuma była dynamiczną chorobą, z czynnikami kulturowymi, ekologicznymi, ekonomicznymi i klimatycznymi wpływającymi na jej rozprzestrzenianie i warunkującymi jej wpływ na społeczeństwa. Autorzy badań mają nadzieję, że w przyszłości dane paleoekologiczne będą wykorzystywane w jeszcze szerszym zakresie, aby zrozumieć, jak różne lokalne zmienne wpływały na siebie oraz kształtowały przeszłe i wpływają na obecne pandemie.
Źródło: PAP, UwB
Źródło zdjęcia głównego: illustrissima/Shutterstock