W nowo powstałym oddziale psychiatrycznym dla dzieci i młodzieży w Białymstoku na 28 łóżek jest 38 pacjentów. Szpital dostawia dodatkowe miejsca do spania, więc nikt nie zostaje bez pomocy. To jednak niejedyny problem, ponieważ brakuje również personelu. - Niestety sytuacja w psychiatrii dziecięcej jest bardzo trudna - komentuje dyrektorka placówki.
Centrum Psychiatrii dla dzieci, młodzieży i dorosłych zostało oficjalnie otwarte w Białymstoku na początku października tego roku. To pierwszy i jedyny w regionie całodobowy oddział psychiatryczny dla dzieci i młodzieży. Takiej placówki w województwie podlaskim nie było od 11 lat, a region był jedynym w Polsce, w którym taki oddział nie funkcjonował. Do centrum przeniesiono także ze starego obiektu w Choroszczy oddział dla pacjentów dorosłych.
Czytaj też: Narastający problem w polskiej psychiatrii
Oddział działa dopiero półtora miesiąca, a zapotrzebowanie jest tak duże, że zaczyna brakować łóżek i personelu.
ZOBACZ W TVN24 GO: Psychiatria dziecięca i młodzieży. "Czasami wyciągamy łóżko "spod ziemi", żeby przyjąć dziecko"
Dyrektorka szpitala: sytuacja w psychiatrii dziecięcej jest bardzo trudna
Jak mówi Anna Wasilewska, dyrektor Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, trafiają do nich najczęściej dzieci w wieku od 13 do 15 lat i są to często osoby po próbach samobójczych. Są też osoby starsze, po między innymi różnego rodzaju dopalaczach lub zatrute dużą ilością alkoholu. Osoby te nie mogą czekać na przyjęcie tygodniami, bo są w stanie zagrożenia życia.
- Mamy zakontraktowane 28 łóżek, oddział został przygotowany na 39 łóżek potencjalnie, tak że dysponujemy tymi miejscami w obrębie oddziału. Natomiast, ze względu na braki personelu, tylko 28 łóżek jest obecne uruchomionych. Niestety sytuacja w psychiatrii dziecięcej jest bardzo trudna i właściwie od około trzech tygodni na oddziale przebywa 38-39 pacjentów - relacjonuje Wasilewska.
Podkreśla jednak, że nikt, kto do nich trafi, nie zostanie bez pomocy. Dostawiane są dodatkowe łóżka, a - jeśli będzie taka potrzeba - to część osób może zostać przekierowanych do innych placówek.
Czytaj też:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24