Wójt gminy Białowieża wydał decyzję środowiskową dotyczącą budowy farmy fotowoltaicznej na terenie tzw. Polany Białowieskiej, czyli kompleksu łąk sąsiadujących z Białowieskim Parkiem Narodowym. Zrobił to wbrew negatywnym opiniom Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zapowiada odwołanie się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
- Zawsze porównuję Puszczę Białowieską do Parku Narodowego Yellowstone w USA. Wyobraźmy sobie, że turyści idący do Yellowstone musieliby mijać farmę fotowoltaiczną. A takie rozwiązanie proponowane jest właśnie w Białowieży – mówi w rozmowie z tvn24.pl Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Chodzi jeden z fragmentów tzw. Polany Białowieskiej. Czyli kompleksu łąk między zabudowaniami Białowieży, a lasem.
Wójt wydał decyzję pomimo negatywnych opinii
- To swego rodzaju brama do Białowieskiego Parku Narodowego. Łąka na której ma powstać farma liczy około 1,5 hektara. Zlokalizowana jest na obrzeżach Białowieży - niedaleko skrzyżowania ulicy Żubrowej z Puszczańską – wyjaśnia Ślusarczyk.
Wójt gminy Białowieża, Albert Litwinowicz, wydał w tej sprawie decyzję środowiskową, pomimo że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku dwukrotnie (w 2020 i 2022 roku) wydała negatywną opinię w tej sprawie.
"To siedlisko i żerowisko orlika krzykliwego"
Jak tłumaczyła w poniedziałek (9 stycznia) na antenie TVN24 szefowa RDOŚ Beata Bezubik, Polana Białowieska leży na terenie obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska, a farma miałaby powstać w miejscu oddalonym o około 450 metrów od Białowieskiego Parku Narodowego.
- Poza tym jest to siedlisko i żerowisko orlika krzykliwego. Nasza opinia nie mogła być w tym przypadku inna niż negatywna – zaznaczyła.
Nasz reporter Mateusz Grzymkowski dodał, że to nie tylko miejsce bytowania orlika. Gdyby powstała tam farma, teren zostałby ogrodzony, a do tej pory swobodnie poruszały się po nim żubry czy wilki.
- Inwestor odwołuje się jednak od kolejnych decyzji urzędniczych. Twierdzi, że na tej polanie coś takiego może powstać – powiedział nasz reporter.
Adam Wajrak: to absolutne nieporozumienie
Przyrodnik i dziennikarz Adam Wajrak skomentował na naszej antenie, że choć odnawialne źródła energii to "super rzecz", to robienie instalacji na cennych przyrodniczo terenach jest absolutnym nieporozumieniem.
- Tym bardziej, że w naszej gminie mamy pełno dachów, na których takie instalacje mogłyby powstawać. Bez szkody dla przyrody i z korzyścią dla ludzi – stwierdził.
RDOŚ potrzymuje swoje stanowisko
Wójt wydał oświadczenie, z którego wynika że sprawa była rozpatrywana przez Wojewódzki Sąd Administracyjny oraz Samorządowe Kolegium Odwoławcze, a RDOŚ nie odniósł się merytorycznie do kwestii oddziaływania inwestycji na środowisko w kontekście raportu sporządzonego na zlecenie inwestora.
W odpowiedzi na nasze pytania, które wysłaliśmy do RDOŚ, wynika, że po tym jak w lutym 2022 roku wójt (po decyzji SKO z sierpnia 2021 roku i wyroku WSA z października 2021 roku) wystąpił o ponowne uzgodnienie warunków realizacji przedsięwzięcia, RDOŚ uwzględnił uwagi zarówno SKO jak i WSA. Po czym, w kwietniu 2022 roku, znów odmówił uzgodnienia warunków realizacji przedsięwzięcia.
W liście z RDOŚ czytamy też, że 15 września 2022 roku wpłynęło pismo wójta z uzupełnieniem – sporządzonego na zlecenie inwestora - raportu oddziaływania na środowisko. Wójt pytał, czy RDOŚ podtrzymuje swoją wcześniejszą decyzję.
"RDOŚ w Białymstoku pismem z dnia 28.09.2022 r. poinformował Wójta Gminy Białowieża, iż wniesione przez inwestora dodatkowe informacje nie wpływają na zmianę wydanego przez tut. organ postanowienia z dnia 26 kwietnia 2022 r. Biorąc pod uwagę powyższe, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku podtrzymał swoje stanowisko w przedmiotowej sprawie (o odmowie uzgodnienia warunków realizacji przedsięwzięcia.)" – czytamy w mailu z RDOŚ.
Rafał Ślusarczyk: wójt w sposób oczywisty naruszył prawo
- RDOŚ nie musi nikogo przekonywać, że koło jest okrągłe. Budowa paneli fotowoltaicznych na tym terenie jest sprzeczna z zapisami planu zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska. A plan zadań ochronnych jest aktem prawa miejscowego i wójt nie może wydać decyzji środowiskowej bez pozytywnej opinii RDOŚ. Wójt w sposób oczywisty naruszył prawo – mówi w rozmowie z tvn24.pl, cytowany na wstępie, Rafał Ślusarczyk.
Zapowiada, że Pracownia na rzecz Wszystkich Istot złoży odwołanie od decyzji wójta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
- Sprawa jest skandaliczna. Gdyby powstała tu ta farma, straty dla środowiska byłyby niepowetowane. Polana Białowieska stanowi udokumentowany obszar żerowiskowy orlika. Potwierdzają to liczne obserwacje tego gatunku. Na działce objętej inwestycją udokumentowano także obecność żubrów. Skandaliczne jest również to, że inwestorem jest tu pracownik urzędu gminy – zaznacza Ślusarczyk.
Posłanka Hanna Gill-Piątek złożyła interpelację do premiera
Wójt w stanowisku opublikowanym na stronie gminy napisał: "każdy Obywatel jest równy wobec prawa, a praca w jakimkolwiek urzędzie, nie pozbawia takiego Obywatela przysługującym mu Praw Obywatelskich".
- Zapomniał tylko dodać, że wójt ma również konstytucyjny obowiązek ochrony przyrody. Nie mam wątpliwości, że środowisko naturalne jest skarbem narodowym nas wszystkich, a obszar Natura 2000 nie jest miejscem na budowę farma fotowoltaicznych – komentuje posłanka partii Polska 2050 Hanna Gill-Piątek, która już od trzech lat interesuje się tą sprawą.
W połowie grudnia napisała pismo do wójta, a na początku stycznia złożyła interpelację do premiera Mateusza Morawieckiego.
- Zapytałam premiera, czy zamierza m.in. zlecić wojewodzie kontrolę postępowania i czy sprawą zajmują się już odpowiednie służby. Moim zdaniem wydawanie decyzji dotyczącej inwestora, którym jest pracownik urzędu, jest prawdopodobnym konfliktem interesów. Pytam też premiera, w jaki sposób zamierza chronić dziedzictwo Puszczy Białowieskiej. Jeśli dziś ktoś zgodzi się na farmę fotowoltaiczną, to jutro może równie dobrze i na budki z kebabem – mówi posłanka.
Wójt: to inwestycja proekologiczna
Wójt Albert Litwinowicz komentuje w rozmowie z tvn24.pl, że nie sposób porównać budki z kebabem do farmy fotowoltaicznej.
- To inwestycja proekologiczna, która w mojej ocenie nie jest zabroniona w planie zadań ochronnych Natura 2000 – zaznacza.
Dodaje, że RDOŚ nie odniósł się merytorycznie do twierdzeń zawartych w – sporządzonym na zlecenie inwestora - raporcie oddziaływania na środowisko.
– W raporcie jest mowa, że w czasie prowadzenia tam badań - a trwały one przez trzy lata - zaobserwowano jedynie cztery przeloty orlika, zaś żubry chodzą nie tylko tam, ale można je spotkać w wielu miejscach wokół Białowieży – pokreśla wójt.
Rozumie, że farma fotowoltaiczna zlokalizowana na łące przy drodze do Białowieskiego Parku Narodowego może budzić kontrowersje, ale ma wrażenie, że RDOŚ wydał negatywne opinie na zasadzie "nie bo nie".
Wójt przewiduje, że sprawa będzie ciągnęła się latami
- Mógłbym oczywiście, podpierając się tymi opiniami odmówić inwestorowi wydania decyzji środowiskowej, ale uważam, że tak jak każdy obywatel ma on prawo inwestować na swojej działce - zaznacza Albert Litwinowicz.
Odnosząc się do zarzutu, że wydaje decyzje wobec swojego pracownika mówi, że wystąpił z wnioskiem do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, że chce, aby w tej sprawie decyzja została wydana przez jakiś inny samorząd.
- Spotkałem się jednak z odmową, bo inwestor ten nie jest żadną moją rodziną, a jedynie pracuje w urzędzie – zaznacza Albert Litwinowicz.
Dodaje, że sprawa jeszcze pewnie przez wiele lat będzie procedowana.
– Przypuszczam, że trafi znów do SKO i sądu. A to dopiero decyzja środowiskowa, żeby inwestycja doszła do skutku potrzebne jest jeszcze m.in. wydanie warunków zabudowy i pozwolenie na budowę i określenie warunków przyłączenie do sieci energetycznej – podkreśla wójt.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pracownia na rzecz Wszystkich Istot