80 lat temu, 10 lipca 1941 r., w Jedwabnem (Podlaskie) doszło do mordu na co najmniej 340 Żydach, którego – według ustaleń śledztwa IPN – z inspiracji Niemców dokonała grupa miejscowych Polaków. Większość ofiar pogromu została po zamknięciu w stodole spalona żywcem. W niedzielę, 11 lipca, odbyły się rocznicowe obchody.
Przy pomniku upamiętniającym ofiary tamtych wydarzeń odmówiono modlitwy za zmarłych, odczytano treny, imiona i nazwiska jedwabieńskich Żydów. Złożono wieńce i kwiaty.
Nie było żadnych oficjalnych przemówień.
80. rocznica mordu przypadała w sobotę 10 lipca, ale ze względu na szabat, obchody odbyły się w niedzielę 11 lipca - wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie Lesław Piszewski.
W uroczystościach wzięli udział m.in. doradca prezydenta RP ds. polityki zagranicznej Paweł Czerwiński; reprezentant Rady Ministrów sekretarz ds. polityki europejskiej, Polonii oraz dyplomacji publicznej i kulturalnej w MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk; szef Kancelarii Senatu RP Adam Niemczewski; pełnomocnik MSZ ds. kontaktów z diasporą żydowską Jarosław Nowak; wysłannik departamentu USA ds. holocaustu; przedstawiciele ambasad Izraela, Niemiec; były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss; naczelny rabin Polski Michael Schudrich; RPO Adam Bodnar; bp Rafał Markowski; ks. Wojciech Lemański; prof. Andrzej Rzepliński, politycy i wiele innych osób.
- Jesteśmy tutaj, aby modlić się razem, żałować razem - powiedział krótko rabin Schudrich.
Mord na sąsiadach
Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość - kobiety, mężczyźni i dzieci - została spalona żywcem w stodole. W ocenie IPN zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji, ale - jak podawał Instytut w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 roku - jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.
Śledztwo IPN umorzył w 2003. Uzasadnił wówczas, że nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział osób innych niż osądzone za to już po II wojnie światowej.
"Bardzo smutne miejsce"
O sprawie Jedwabnego zaczęło być głośno w 2000 r. po publikacji Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", w której napisał, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem Polacy zamordowali 1,6 tys. Żydów. Zaczęła się szeroka, międzynarodowa dyskusja. IPN wszczął śledztwo, były ekshumacje, zdemontowano stary pomnik z napisem, że zbrodni dokonali hitlerowcy. 20 lat temu, w 60. rocznicę tamtych wydarzeń, prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, podczas największych jak dotąd uroczystości w Jedwabnem, przeprosił za tę zbrodnię.
- Bardzo smutne miejsce - powiedział były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss. Przypomniał, że mówił o Jedwabnem, że to miejsce jest "ogromną plamą na mapie Polski", ale podkreślił, że są miejsca, gdzie ratowano Żydów.
- Ale ja osobiście znam stodoły, gdzie ratowano Żydów. Ja jestem dzieckiem Holocaustu uratowanym przez polską rodzinę w kapliczce i w stodole, przez ukraińską rodzinę, w podwójnej ścianie. Także nie wolno oskarżać wszystkich Polaków. Polska była ofiarą okropną drugiej wojny światowej. Byliśmy ofiarą, ale niestety byliśmy też ofiarą ofiar. I takie zdarzenie jak to, mają być na przyszłość symbolem wstydu, symbolem zła, ale też hasłem: nigdy więcej nie mordować. Idziemy w inną drogę - mówił Weiss. Dodał, że bardzo chciałby o tym rozmawiać na miejscu z młodymi ludźmi. Zaznaczył, że "warto żyć dalej, aby stworzyć lepszy świat".
- To jest możliwe, to jest bardzo ważne dla Polaków i dla Żydów i to jest właśnie wspólne wyzwanie dla nas i dla Polaków, bo my razem byliśmy ofiarą najgorszego totalitarnego systemu i reżimu w historii świata. Z tego powodu to miejsce jest znakiem zapytania o wartości ludzkie, ale znakiem krzyku. Nigdy więcej nie zabijać - mówił Weiss. Dodał, że swoje obowiązki w tej kwestii ma wiele środowisk twórczych, by pokazywać "dobrą drogę", ale także i kościół i synagoga".
"Trzymajmy się wiedzy naukowej"
Kończący urzędowanie Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar mówił dziennikarzom, że skoro w Jedwabnem jest na obchodach "sporo ludzi dobrej woli" to oznacza, że z pamięci o tym co stało się w Jedwabnem zostało "jeszcze całkiem sporo".
- Wiemy dobrze, że sprawa Jedwabnego szalenie polaryzuje i dzieli, natomiast myślę, że dzisiaj przede wszystkim powinniśmy się skupić na godnym uczczeniu ofiar i po prostu o nich pamiętać i tutaj być. I zastanawiać się dlaczego to też jest ważne dla naszej historii - mówił Bodnar. Wyjaśnił, że jest to ważne dlatego, że "mamy takie, a nie inne doświadczenia".
Bodnar ocenił, że polskie państwo wykonało w sprawie Jedwabnego swoje zadanie "kompleksowo", było przeprowadzone śledztwo przez IPN. - Trzymajmy się wiedzy naukowej, która została należycie przez poważnych historyków zweryfikowana i nie widzę tutaj potrzeby kwestionowania tego, co właśnie IPN już dawno temu ustalił - skomentował Bodnar pytany o to, co powiedziałby tym, którzy kwestionują sprawę Jedwabnego.
"Gdzieś mam ból w sercu"
Przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie Lesław Piszewski ubolewał, że w obchodach nigdy nie biorą udziału mieszkańcy Jedwabnego, władze miasteczka nie reagują na zaproszenia.
- To jest zawsze czas zadumy, smutku (...) za każdym razem, jak przyjeżdżam, to gdzieś mam ból w sercu, kiedy zbliżam się do Jedwabnego. Nie tylko dlatego, że właśnie w tym miejscu wydarzyła się ta wielka tragedia, ale również dlatego, że od lat zapraszamy lokalnych mieszkańców, burmistrza, oficjeli, za każdym razem jest tutaj cisza i pustka. Brakuje nam mieszkańców Jedwabnego i uznania, że osoby, które zginęły tutaj, zasługują na pamięć. My tę pamięć będziemy czcili od początku, kiedy ta zbrodnia wyszła na jaw, zaistniała w życiu publicznym, mimo różnych kontrowersji związanych z wyjaśnianiem tej tragedii - powiedział Piszewski.
Delegacja Gminy Wyznaniowej zapowiadała już wcześniej, że w niedzielę odwiedzi również inne miejsca, gdzie dochodziło do pogromów Żydów.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock