Sylwester i Nowy Rok to czas intensywnej pracy dla personelu szpitalnych oddziałów ratunkowych. Dr Izabela Chanek, kierownik SOR-u w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Sosnowcu przyznaje, że dyżury w tym okresie oznaczają nie tylko większą liczbę zgłaszających się pacjentów, ale też przypadki, które zaskakują nawet doświadczonych ratowników medycznych.
"Zaczynamy źle oceniać sytuację"
- Co roku spotykamy pacjentów, którzy w ferworze zabawy zapominają o zagrożeniach związanych z alkoholem czy pirotechniką - mówi lekarka.
Jak zaznacza, alkohol w połączeniu z innymi środkami odurzającymi znacząco obniża krytycyzm i zwiększa ryzyko wypadków. Prof. Konrad Rejdak, neurolog, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie i członek Rady Programowej Europejskiej Akademii Neurologii, w rozmowie z tvn24.pl tłumaczył mechanizmy, które za tym stoją.
- Hamowana jest funkcja korygująca kory przedczołowej, więc zaczyna brakować mechanizmów kontrolnych. Sprawia to, że pojawiają się pewne zachowania nieadekwatne. Taka osoba staje się trochę odważniejsza, weselsza, nonszalancka. Później, gdy stężenie alkoholu rośnie, pojawiają się problemy z mową i równowagą. Spowalnia się też reaktywność, za co odpowiada kora czołowa. W parze z tym idzie to, że zaczynamy źle oceniać sytuację - wyjaśniał.
Czym to się kończy w praktyce? To najczęściej obserwują właśnie lekarze z SOR-ów. - Mamy pacjentów z urazami powstałymi w wyniku odpalania petard, między innymi z utratą palców czy uszkodzeniem tętnicy biodrowej, co w skrajnych sytuacjach kończy się śmiercią - mówi dr Chanek.
Jak dodaje, na SOR-ze najczęściej pojawiają się osoby z ciężkim upojeniem alkoholowym, z poziomem alkoholu we krwi przekraczającym niekiedy 4,5 promila. - W takich sytuacjach mogą pojawić się poważne powikłania zdrowotne, jak krwawienia z przewodu pokarmowego czy uszkodzenia wątroby - dodaje lekarka.
Jak piją Polacy?
Problemowi ryzykownego i nadmiarowego spożywania alkoholu w Polsce poświęcona była we wrześniu debata w TVN24+ pt. „Jak piją Polacy?”. Dr n. med. Bogusława Bukowska, dyrektorka Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, oceniała wówczas, że Polacy "piją dużo, w sposób bardzo ryzykowny, który przynosi bardzo dużo szkód zdrowotnych i społecznych".
- Według Światowej Organizacji Zdrowia poziom spożycia napojów alkoholowych na przeciętnego dorosłego Polaka to jest około 11 litrów czystego stuprocentowego alkoholu (rocznie) - mówiła. Dla porównania dodała, że średnie spożycie w krajach Unii Europejskiej to około 10 litrów rocznie.
Zwróciła też uwagę na szkody zdrowotne. - W Polsce obserwujemy jedne z najwyższych wskaźników, jeśli chodzi o zgony związane z piciem napojów alkoholowych. To jest 46 zgonów na 100 tysięcy mieszkańców - precyzowała dr Bukowska. Dla porównania w Austrii i Niemczech ta wartość jest o połowę mniejsza.
Lekarze są zgodni: alkohol szkodzi w każdych ilościach i nigdy nie jest obojętny dla zdrowia. - Najlepiej zachować abstynencję lub przynajmniej umiar - radzi prof. Konrad Rejdak.
- Umiar w spożyciu alkoholu i ostrożność przy odpalaniu sztucznych ogni oraz petard mogą uratować życie. Te "zabawki" są niezwykle niebezpieczne, a ich niewłaściwe użycie prowadzi do poważnych oparzeń i uszkodzeń oczu, czasem wymagających trwałego usunięcia gałki ocznej. Tacy pacjenci zdarzają się co roku - kwituje dr Chanek.
Autorka/Autor: pwojc/adan
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: scx.hu