Jeden torował drogę, drugi murował cegiełki. Religa i Zembala wspominają ojców

Klatka kluczowa-691
Prof. Michał Zembala i dr Grzegorz Religa o dokonaniach swoich ojców
- Profesor Religa to wizjoner i pionier. On torował drogę, a jednocześnie wyznaczał kierunek. Mój ojciec był bardziej menedżerem, budowniczym, który zaraz jak przejechał lodołamacz, starał się jak niemal w górniczym chodniku te ścianki podeprzeć, żeby one trwały. On wziął te cegiełki i murował - tak o kardiochirurgach, którzy rozwinęli przeszczepy serca w Polsce, mówi syn jednego z nich, profesor Michał Zembala. Wraz z dr. Grzegorzem Religą w wyjątkowej rozmowie z TVN24+ wspominali ojców i pierwszy udany przeszczep serca w Polsce.
Kluczowe fakty:
  • 5 listopada 1985 roku zespół prof. Zbigniewa Religi dokonał pierwszego udanego przeszczepu serca w Polsce. Po 40 latach od tamtego wydarzenia zaprosiliśmy do rozmowy synów prof. Religi i jednego z jego najważniejszych współpracowników - prof. Mariana Zembali. Co zapamiętali z tamtego dnia?
  • Prof. Michał Zembala i dr Grzegorz Religa, którzy podobnie jak ich ojcowie są kardiochirurgami, opowiedzieli o tym, czego nauczyli ich ojcowie.
  • Za co synowie prof. Religi i prof. Zembali najbardziej ich cenią? Uważają, że pokazali coś ważnego wszystkim polskim lekarzom.
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

5 listopada 1985 roku zespół prof. Zbigniewa Religi dokonał pierwszego udanego przeszczepu serca w Polsce. Wcześniej - w 1969 roku - próbę przeszczepienia tego narządu podjął w Łodzi prof. Jan Moll, ale bez powodzenia. Z okazji 40. rocznicy przeszczepu, którego historię opowiedziano między innymi w filmie "Bogowie", zaprosiliśmy do rozmowy synów prof. Zbigniewa Religi i prof. Mariana Zembali, czyli jednego z jego najważniejszych współpracowników. Prof. Religa zmarł w 2009 roku, prof. Zembala - w 2022. W rozmowie z tvn24+ prof. Michał Zembala i dr n. med. Grzegorz Religa wspominali swoich ojców i ich wkład w rozwój polskiej medycyny. Obaj również są kardiochirurgami. Opowiedzieli między innymi o tym, jak ich ojcowie wpłynęli na to, jaką drogę życiową obrali oraz czego się od nich nauczyli.

W Zabrzu pacjent był najważniejszy

Ani dr Religa, ani prof. Zembala nie mają za dużo wspomnień z dnia, w którym ich ojcowie wykonali pierwszy udany przeszczep serca w Polsce.

- Ja wtedy miałem 18 lat, niecałe. Byłem w czwartej klasie liceum, zbliżała się matura. Zupełnie inne rzeczy były wtedy dla mnie ważne, a nie praca mojego ojca - powiedział dr Religa.

- Miałem 9 lat. Nic nie pamiętam z tego czasu. Myślę, że ojciec był na tyle rzadko w domu, że też nie mieliśmy świadomości, co robił - wspominał prof. Zembala.

OGLĄDAJ: "Ojciec zawsze powtarzał, że najważniejszy jest pacjent, nie lekarz"
pc

"Ojciec zawsze powtarzał, że najważniejszy jest pacjent, nie lekarz"

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji

Zarówno prof. Religa, jak i prof. Zembala często byli nieobecni w domu, ponieważ zupełnie oddali swoje życie medycynie. Mimo to jako ojcowie przekazali synom ważne wartości.

- Trzeba pamiętać, że lata 80. w Polsce to jeszcze są czasy medycyny zorganizowanej na sposób niemiecki, której jednym z elementów był paternalistyczny sposób podejścia lekarza do pacjenta. Lekarz decydował. W domu wielokrotnie słyszałem od ojca, że on absolutnie się z tym nie zgadza - opowiadał dr Grzegorz Religa, podkreślając, że w sposób podejścia do pacjenta, który jego ojciec przywiózł ze Stanów Zjednoczonych, wpisane było mówienie choremu prawdy i - po wyczerpującej rozmowie - pozostawianie decyzji pacjentowi.

Prof. Michał Zembala też nauczył się wartości od swojego ojca. - Pamiętam jego pryncypialne stanowisko, że chory jest najważniejszy - powiedział kardiochirurg, dodając, że gdy pracowali w jednym ośrodku, czasem nie zgadzał się z ojcem co do tego, czy zawsze należy dawać chorym nadzieję, nawet jeśli już jej nie ma.

Religa i Zembala byli pionierami

Pierwszy udany przeszczep serca w Polsce był ważny nie tylko dla kardiochirurgii. - Myślę, że to dało zarówno lekarzom, jak i społeczeństwu poczucie, że my też możemy, że nie musimy być gorsi od innych - powiedział dr Religa. - Myślę, że cała działalność WOK-u [obecnie Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu - red.], o którym często było głośno po tym wydarzeniu, pokazywała środowisku lekarskiemu, że można i trzeba rozwijać tę medycynę i nie ma powodu, żeby się bać.

- Ich odporność psychiczna na porażkę była ogromna. Jak przegląda się książki operacyjne z tamtego czasu, to zgonów w wyniku zabiegu, porażki śródoperacyjnej, było sporo. To zupełnie nieporównywalne do tego, co jest dziś. Po nieudanym zabiegu oni podchodzili do kolejnego z tą samą nadzieją, że jednak im się uda, że oni robią dobrze, tylko jest jakiś element, który muszą poprawić. To jest niesłychane - podkreślił prof. Zembala.

- Profesor Religa to wizjoner i pionier. On torował drogę, a jednocześnie wyznaczał kierunek, bo miał naprawdę odważne wizje, nie tylko transplantacji, ale i sztucznego serca, rozwoju sztucznych komór - powiedział prof. Michał Zembala. - Mój ojciec był bardziej menedżerem, takim budowniczym, który zaraz jak przejechał lodołamacz, starał się jak niemal w górniczym chodniku te ścianki podeprzeć, żeby one trwały. On te cegiełki wziął i murował - dodał.

- Myślę, że rozwój kardiologii i kardiochirurgii w Polsce to jest w dużej mierze zasługa tych ludzi. Nie tylko ich, oczywiście też współpracowników. Tam chyba kluczowe było to, że wśród tych ludzi była absolutna niezgoda na takie określenie, że czegoś się nie da - wspominał dr Religa.

Co jeszcze - poza transplantacjami serca - kardiochirurgia zawdzięcza prof. Relidze i prof. Zembali? Czy mieli wpływ na to, jaką drogę zawodową wybrali ich synowie? Rozmowa w całości dostępna jest w tvn24+.

Czytaj także: