Porodówka na SOR-ze? Prezes NFZ tłumaczy

Coraz więcej szpitali oferuje znieczulenie podczas porodu
Resort zdrowia zmienia standardy opieki okołoporodowej
Źródło: TVN24
Ministerstwo Zdrowia chce dopuścić możliwość porodu w szpitalach bez oddziału położniczego - na izbie przyjęć lub SOR-ze - jeśli placówka znajduje się ponad 25 km od najbliższej porodówki. Po rozwiązanie będzie można sięgnąć, gdy dojazd do szpitala z oddziałem położniczym jest niemożliwy. - Nic nie zastąpi prawdziwej, wyposażonej sali porodowej - komentuje w rozmowie z tvn24.pl dr Łukasz Dancewicz, ginekolog-położnik. Resort zdrowia i NFZ zapewniają natomiast, że rozwiązanie ma dotyczyć tylko "sytuacji awaryjnych".

Projekt nowelizacji rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego trafił do konsultacji publicznych pod koniec października. Nowelizacja ma umożliwić realizację świadczenia "Opieka nad kobietą w ciąży lub kobietą rodzącą realizowana przez położną" przez świadczeniodawców mających izbę przyjęć lub szpitalny oddział ratunkowy (SOR) i zlokalizowanych w odległości wynoszącej ponad 25 kilometrów od najbliższego szpitala z oddziałem położniczo-ginekologicznym.

Sytuacje awaryjne

Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak wyjaśnił wczoraj, że zawarta w projekcie rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia możliwość porodu na SOR czy izbie przyjęć dotyczy awaryjnych sytuacji, gdy pacjentka musi skorzystać z pomocy medycznej w szpitalu bez porodówki. "Projekt jest odpowiedzią na zamykanie oddziałów położniczych, co jest efektem malejącej liczby porodów oraz problemu z zapewnieniem opieki lekarskiej" - wyjaśnił resort zdrowia w opisie skutków regulacji.

- Nic nie zastąpi prawdziwej wyposażonej sali porodowej, która na zapleczu musi mieć oczywiście salę do cięć cesarskich i cały zespół, który jest gotowy do przyjęcia porodu, zarówno fizjologicznego, jak i patologicznego. Jeżeli nie ma prawdziwej, wyposażonej sali, to każda forma polepszenia warunków jest dobra - wskazuje w rozmowie z tvn24.pl dr Łukasz Dancewicz, ginekolog-położnik. - Sala porodowa to jest specyficzne miejsce. Musi być wyposażona w naprawdę bardzo dobry sposób i w odpowiedni personel. Nie jestem do końca przekonany, czy takie miejsce będzie tak przygotowane - dodaje lekarz.

Punkt dla ewentualnego porodu

- W danym miejscu, w obrębie czy SOR-u, czy izby przyjęć będzie punkt, gdzie dyżurować ma położna, gdzie będzie zespół ratownictwa medycznego i w razie braku możliwości dojechania kobiety rodzącej do szpitala, w tym miejscu będzie mogła bezpiecznie urodzić. Ten punkt ma być miejscem zapewnienia ewentualnego porodu, gdyby nie można było dotrzeć do wskazanego oddziału położniczo-ginekologicznego - powiedział w rozmowie z portalem Rynekzdrowia.pl wiceminister zdrowia Tomasz Maciejewski.

- Jeżeli mówimy o tzw. porodzie nagłym, ulicznym, to jeżeli taką kobietą rodzącą będzie zajmować się wykwalifikowany personel, a taką osobą jest położna, to niezależnie od tego, gdzie ten poród będzie się odbywał, jeżeli nie stanowi to zagrożenia dla dziecka, profesjonalnie go poprowadzi, przyjmie ten poród - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl prof. dr hab. n. med. i n. o zdr. Grażyna Iwanowicz-Palus, położna, konsultantka krajowa w dziedzinie pielęgniarstwa ginekologiczno-położniczego.

O planowane zmiany przepisów został zapytany w czwartek na konferencji prasowej prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak. Powiedział, że proponowane rozwiązanie dotyczy awaryjnych sytuacji. - Nie możemy zapominać o sytuacjach, gdy wyjątkowo pacjentka musi skorzystać z pomocy awaryjnie w miejscu, w którym nie ma typowej porodówki - powiedział. Dodał, że celem rozporządzenia jest zapewnienie odpowiedniej dostępności, jakości i bezpieczeństwa udzielanych świadczeń.

Projekt MZ przewiduje też, że szpital realizujący świadczenie "Opieka nad kobietą w ciąży lub kobietą rodzącą realizowana przez położną" będzie zobowiązany zapewnić dostęp do środka transportu dostosowanego do przewozu kobiety w ciąży, kobiety rodzącej albo kobiety w połogu lub noworodka. Transport będzie realizowany przez zespół składający się z trzech osób wykonujących zawód medyczny, w tym położnej i dwóch ratowników medycznych.

- Założenia są takie, by pozostawić oddziały porodowe, w których przede wszystkim pacjentki mają opiekę na odpowiednim poziomie. Liczba porodów w ciągu siedmiu lat spadła o połowę. To katastrofalna zapaść. W zamyśle ten projekt jest tak przewidziany, żeby pozostawić oddziały, które zapewniają tę opiekę i tak je rozłożyć na mapie Polski, żeby dojazd do sali porodowej zajmował maksymalnie 60-80 minut. Plan jest taki, żeby utworzyć kilkanaście miejsc w Polsce, gdzie będą dyżurować w czasie 24 godzin położne, które będą mogły udzielić pomocy pacjentce, która jest w ciąży - komentuje w rozmowie z tvn24.pl dr Artur Drobniak, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. - Chodzi o to, że gdyby była sytuacja skrajnego zagrożenia życia dziecka, ale te sytuacje się dzieją również dzisiaj przy obecnej siatce porodówek, można było jak najszybciej tę pacjentkę przetransportować do ośrodka wyższego stopnia referencyjności - dodaje.

Rozporządzenie miałoby wejść w życie 1 stycznia 2026 r.

Czytaj także: