Dziadek Olka, Jan Baranik, ma 64 lata i na co dzień pracuje jako księgowy. Ma siedzący tryb życia. Jest po dwóch chorobach nowotworowych i ciężkiej operacji kręgosłupa. W czasie wolnym ma różne pasje. Hoduje gołębie pocztowe i jest ogromnym miłośnikiem gór, choć robi to od święta i wyłącznie hobbystycznie. Nie jest zawodowym sportowcem, nie spędził życia na górskich szlakach.
W 2023 roku postanowił połączyć swoje zamiłowanie do gór z walką o fundusze na terapię ukochanego wnuka i 2 sierpnia 2023 roku wyruszył na swoją pierwszą wyprawę. W 2023 roku przeszedł Główny Szlak Beskidzki - 502 km. W 2024 roku przejechał Polskę dookoła - ponad 3600 km na rowerze.
Dzielny Olinek
Olinek ma 9 lat. Jeszcze w czasie ciąży miał zdiagnozowaną wrodzoną wadę nerek. Przeszedł kilka operacji prenatalnych. Niestety, na skutek komplikacji urodził się jako skrajny wcześniak z wylewami krwi do mózgu III stopnia i silnym niedotlenieniem. Zmagał się z większością możliwych powikłań wcześniaczych: niedrożnością jelit, niedojrzałością układu pokarmowego, oddechowego i nerwowego, kwasicą metaboliczną, dysplazją oskrzelowo-płucną, retinopatią wcześniaczą. Niestety nie chodzi, nie siedzi bez specjalistycznego wsparcia i nie stoi samodzielnie.
Mimo negatywnych rokowań i prawie zerowych szans na przeżycie dobrze widzi, świetnie słyszy, jest bystry i bardzo lubi rozmawiać. Wymaga codziennej intensywnej terapii. Uczęszcza na zajęcia fizjoterapii, terapii ręki, psychologiczne, neurologopedyczne i terapii umiejętności społecznych. Jest pod stałą opieką neurologów, ortopedów, nefrologów, urologów, immunologów, okulistów i laryngologów.
Miesięczny koszt jego terapii (zajęć, wizyt lekarskich, badań, leków, specjalistycznych sprzętów) to kilkanaście tysięcy złotych. Bywają miesiące, że kilkadziesiąt. Dodatkowo, prawdopodobnie niebawem Olinka czeka droga operacja bioder, która kosztuje kilkaset tysięcy złotych. Koszty leczenia Olinka przekraczają nie tylko możliwości finansowe dziadka, ale i całej rodziny.
Cel zbiórki to pół miliona złotych. - Zbieramy na leki na nerki, które Olek bierze. Są bardzo kosztowne. Nie ma ich w Polsce. Zostały wycofane jakiś czas temu. Musimy je sprowadzać z zagranicy - mówi TVN24 Agnieszka Jóźwicka, mama Olka.
- Wózek rehabilitacyjny, taki aktywny na przykład, dla takiego dziecka kosztuje 30 tysięcy złotych. Dofinansowanie to są trzy tysiące złotych. Kombinezony rehabilitacyjne to jest kilka tysięcy złotych. One nie rosną razem z dzieckiem - wymienia.
Ojciec Olka Jakub Jóźwicki dodaje, że każda godzina rehabilitacji kosztuje około 200-240 złotych. - Musi mieć trzy godziny dziennie - zaznacza.
Wyprawy dla wnuka
Od trzech lat dziadek sobie stawia różne wyzwania, żeby nagłaśniać zbiórkę funduszy na leczenie dla Olinka i walczy o samodzielną przyszłość dla ukochanego i jedynego wnuka.
- Teraz jesteśmy w Szwajcarii. Dwa lata temu dziadek Olinka przeszedł główny szlak beskidzki. Rok temu przejechał w sandałach Polskę dokoła rowerem, a w tym roku postawiliśmy sobie jeszcze większe wyzwanie. Jesteśmy na Tour du Mont Blanc w Szwajcarii, czyli mamy do pokonania 170 km. Już trochę za nami, około 60-70 km. Trzy dni będziemy maszerować, a nie jest łatwo. Wczoraj byliśmy na wysokości 2522 m n.p.m. Wdrapać się tam było ciężko - opowiada Dorota Gardias, dziennikarka TVN24, współuczestniczka wyprawy.
Trasa przez Alpy, uznawana jest za jedną z najpiękniejszych i najbardziej wymagających pieszych wędrówek w Europie. Wiedzie przez Francję, Włochy i Szwajcarię. Każdego dnia jest nawet tysiąc metrów przewyższenia. Temperatura w dzień sięga 30 stopni, w nocy spada do 5. To nie jest wycieczka. To jest walka z ciałem, z bólem i z własnymi ograniczeniami. - Olek jest dla mnie inspiracją i siłą - mówi dziadek Olinka.
Trudy trasy
Dorota Gardias, uczestniczka wyprawy, opowiada, że codzienna trasa wynosi około 20 km. - Śpimy na polach namiotowych. Dziś śpimy na prawdziwym polu namiotowym, ale wczoraj mieliśmy problem. Nie mogliśmy się rozbić przy schronisku. Musieliśmy się wspiąć kilometr wyżej, nad schronisko, znaleźć polanę i tam na dziko nocowaliśmy, ale też było wspaniale - relacjonuje dziennikarka TVN24.
Pierwsza noc była dla uczestników wyprawy wymagająca. - Byliśmy dosłownie w chmurach. Trochę wyżej spadł śnieg, było nam bardzo zimno. Na szczęście wzięliśmy koce termiczne, które nas ratowały. Mamy też specjalne naczynia, palniki z gazem i specjalne jedzenie, które było w kosmosie. Nie jesteśmy sami, mamy obok ludzi dobrej woli. Jest z nami przedstawicielka fundacji Maj, strażak, policjantka i fotografka - dodaje Gardias.
- Droga nie jest łatwa, ale w momencie, kiedy myślę, dlaczego idę, dla kogo idę i że idę z miłości, to naprawdę pomaga i nie ma tutaj takiej przeszkody, której nie pokonam - podkreśla dziadek Olinka.
Cała Polska dołącza do dziadka, żeby wesprzeć Olinka
- Niedawno Olek zapytany o to, za co kocha dziadka, powiedział, że za życie - mówi wzruszony Jan Baranik. Każdy kto chciałby pomóc w rehabilitacji Olka, może wejść na stronę internetową Zrzutka na Dziadek Olinka Tour Du MontBlanc. Bardzo potrzebne jest wsparcie. Każda wpłata - 10 zł, 20 zł, 100 zł - to krok bliżej do tego, by Olinek mógł pewnego dnia wstać i powiedzieć: "Dziadku, zrobiłeś to. Teraz ja zrobię swój pierwszy krok.”
Autorka/Autor: Anna Bielecka , js/ads
Źródło: tvn24.pl/pomagam.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne