Zapaśnik Śląska Wrocław brązowym medalistą igrzysk olimpijskich. Walkę na telewizorze wystawionym przed klubową salą gimnastyczną oglądali też jego koledzy. Mimo że to twardziele, nie obyło się bez łez szczęścia.
- Damian jesteś lepszy! – takie i podobne hasła przez całą walkę skandowali zapaśnicy wrocławskiego klubu, kiedy dopingowali swojego kolegę. Jeszcze zanim Polak wyszedł na matę, na podwórku przed salą gimnastyczną zgromadziła się spora grupa jego znajomych. Napięcie rosło z każdą minutą.
Kiedy Damian Janikowski wyszedł na matę, wśród wrocławskich kibiców zapanowało istne szaleństwo. Okrzyki "WKS Śląsk!" połączone z gromkimi brawami miały zagrzać Polaka do walki. Każda sekunda była przeżywana nerwowo, a końcówka pojedynku i zwycięstwo Janikowskiego wywołały prawdziwą euforię. Były ściski i krzyki, a w niektórych oczach było widać łzy szczęścia.
Pierwszy medal od lat
- Damian oczywiście w swoim stylu. Zrobił swoją akcję, swoją koronkę, i to zadecydowało o wyniku walki - tak o technice i ostatniej akcji Janikowskiego mówi Jakub Szczepanik, trener zapaśników WKS Śląsk. Dodał, że to szczególna chwila: pierwszy od lat medal dla Polski w tej dyscyplinie sportu.
- Dobrze, że jest brąz. Nie było bardzo długo medalu w zapasach w stylu klasycznym – dodaje Mariusz Bielecki, zapaśnik WKS Śląsk.
Wyróżnienie cieszyło tym bardziej, że zdobył je zawodnik z Wrocławia.
"Liczyły się tylko zapasy"
- Całe życie Damiana było podporządkowane tylko i wyłącznie pod wynik. Poświęca całe swoje życie zapasom - zaznaczył Szczepanik.
Okazuje się jednak, że brązowy medalista olimpijski ma też inną pasję: sporty ekstremalne. - Lubi jeździć na desce – zdradza Bielecki.
Zawodnik Śląska Wrocław w walce o trzecie miejsce zmierzył się z Francuzem Meloninem Noumonvi. Polak wygrał w drugiej rundzie.
Autor: ansa/mz/k / Źródło: TVN24 Wrocław