Podniosłą muzyką i zdjęciami zupełnie zniszczonej nawierzchni walczy o remont powiatowej drogi mieszkaniec Nowej Rudy. - Ta trasa wiedzie do strefy ekonomicznej, a dojazd jest tragiczny. Kto tu zainwestuje? - denerwuje się. Urzędnicy z powiatu rozkładają ręce i mówią, że brakuje im pieniędzy.
- Olbrzymie dziury, rozsypująca się nawierzchnia, brak ochronnych barierek na ostrym zakręcie, odpowiedniego oznakowania czy odwodnienia, przez co przy każdym deszczu droga zamienia się w rzekę. To cud, że jeszcze nikt tu nie zginął! - pan Krzysztof Kaźmierczak jednym tchem wymienia braki i zaniedbania na powiatowej drodze nr 3324 D, łączącej centrum Nowej Rudy ze strefą ekonomiczną.
200 m dziur na powitanie inwestorów
Mężczyzna od kilku lat jako społecznik dokumentuje to, jak w regionie wygląda nawierzchnia tras. Zdjęcia umieszcza na swojej stronie internetowej, rozsyła po urzędach i w ten sposób próbuje zmusić lokalne władze do remontów.
Tym razem nagrał film.
- Ludzie przywykli, że mieszkamy w Dziurlandii, nie w Polsce. Trzeba to myślenie zmienić i ja je zmieniam. Może takie nagranie ruszy kogoś i w końcu urzędnicy wezmę się do roboty - tłumaczy. - Idiotyzm do potęgi, by ok. 200 metrów drogi uniemożliwiało sprawne funkcjonowanie stworzonej kosztem kilkudziesięciu milionów złotych strefy przemysłowej! - denerwuje się pan Krzysztof.
- Właśnie tędy jeżdżą inwestorzy, którzy w starych pokopalnianych budynkach mogą otwierać własne firmy i tym samym wspomagać region - mówi.
Ulicę Bożkowską sfotografował właściwie z każdej strony, bo od ponad 10 lat niewiele się tam zmieniło.
- Raz w roku przyjeżdżają drogowcy, zasypują dziury asfaltem, który wypłukuje już pierwszy deszcz - opowiada.
"To nie jest dobra wizytówka"
To, że przydałaby się tam droga dojazdowa z prawdziwego zdarzenia, potwierdza też urząd miasta.
- Od lat zabiegamy o remont. Gdyby ta trasa należała do nas, już dawno byłaby porządnie połatana. To co jest tam teraz, to nie jest dobra wizytówka - komentuje Tomasz Kiliński, burmistrz Nowej Rudy.
Na remont fragmentu trasy, czyli tylko ul. Bożkowskiej, potrzeba około 500 tys. zł. Żeby nową nawierzchnię położyć na całej drodze powiatowej między Nową Rudą a miejscowością Słupiec, urzędnicy musieliby wydać 1 mln 200 zł.
To dużo?
"Będziemy wnioskować o pieniądze"
- Tak, ale ta trasa była zniszczona przez powódź. Władze powiatu mogłyby więc wystąpić do ministerstwa o fundusze. MSWiA dokłada 80 proc. do takich inwestycji - mówi Kiliński.
I zapewnia, że miasto też dołożyłoby wtedy część pieniędzy.
- Mimo że ta trasa nie należy do nas, poszukalibyśmy też środków od inwestorów z Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Invest-Park. To oni dofinansowywali budowę naszej strefy - dodaje burmistrz.
Mimo pomysłu samorządowców, trasa jednak cały czas wygląda jak szwajcarski ser.
- Mamy już projekt remontu tej drogi i wycenę. Na tym etapie nie ma jednak środków na rozpoczęcie prac na ul. Bożkowskiej - rozkłada ręce Dariusz Krajnik, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych w Kłodzku. Przyznaje, że trasa oficjalne została wpisana w protokół szkód powodziowych.
Mówią, że zrobią
Czy powiat wystąpił więc do ministerstwa o pieniądze?
– Dopiero to zrobimy – zapewnia Maciej Awiżeń, starosta kłodzki. I z rozbrajającą szczerością przyznaje: - Faktem jest, że ta droga jest w fatalnym stanie. Mam tego świadomość i rozumiem, że jest niebezpieczna. Zrozumiałbym nawet, gdyby mieszkańcy protestowali w jej sprawie.
Dlaczego więc nikt nie zajął się do tej pory tą trasą?
Według starosty sprawa jest prosta: w regionie jest zbyt dużo dróg, a w budżecie zbyt mało pieniędzy. Na 700 kilometrów powiatowych tras, samorządowi rocznie udaje się naprawić jedynie 10 kilometrów.
– Ale ta będzie gotowa – zapewnia starosta.
Kiedy? - dopytujemy.
– Jeszcze nie możemy operować datami – kwituje.
Autor: bieru/mz/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: dziurlandia.pl