Plutonowy z Dolnego Śląska oskarżony o to, że przyczynił się do wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna odpowiedzialny za bezpieczeństwo konwoju amerykańskich ciężarówek miał zdaniem śledczych nie wywiązać się z obowiązków. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Do wypadku doszło, na dolnośląskim odcinku autostrady A18, na początku czerwca 2016 roku. Kolumna ciężarówek armii amerykańskiej wjeżdżała na drogę, gdy w jeden z pojazdów z impetem wjechał samochód osobowy.
- Cywilny samochód osobowy wpadł w ciężarówkę z cysterną, w której była benzyna. Autem jechały dwie osoby. Jedna nie żyje, a druga jest ciężko ranna - mówił wówczas Sebastian Woźniak z Prokuratury Rejonowej w Bolesławcu. To ta jednostka początkowo prowadziła postępowanie w sprawie wypadku. Później sprawa trafiła do śledczych z Wrocławia. To właśnie oni przygotowali akt oskarżenia i przesłali go do Sądu Garnizonowego we Wrocławiu.
Prokuratura: był odpowiedzialny za bezpieczeństwo
- Piotra S. oskarżono o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym - informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Zdaniem oskarżyciela publicznego S. przyczynił się do spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. - Między innymi przez to, że jako dowódca zespołu pilotującego, który był odpowiedzialny za bezpieczeństwo ruchu i minimalizację utrudnień podczas przejazdu wojskowej kolumny, nie zabezpieczył wjazdu kolumny na drogę - wyjaśnia prokurator.
Do wypadku mogłoby nie dojść?
Zgodnie z przepisami wjazd tego typu konwoju na drogę powinien być oznaczony światłami ostrzegawczymi ustawionymi w odległości 500 i 200 metrów od miejsca włączenia się do ruchu. W tym przypadku nie był. To jednak nie jedyne uchybienie jakiego dopuścić miał się S.
- Przedwcześnie zaprzestał wstrzymywania ruchu, udając się pojazdem w kierunku czoła kolumny zanim wszystkie pojazdy wjechały na pas ruchu - mówi Klaus. To skutkowało tym, że kierowca osobówki, który jechał autostradą, zbyt późno zobaczył wojskowe samochody i uderzył w jeden z nich. A zdaniem śledczych gdyby konwój był właściwie zabezpieczony to kierowca miałby szansę zareagować, wyhamować i uniknąć zderzenia. W wypadku zginął pasażer auta, kierowca został poważnie ranny.
Piotr S. do winy się nie przyznaje. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Sprawą zajmie się Sąd Garnizonowy we Wrocławiu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24