Szpital covidowy we Wrocławiu był, jak alarmuje opozycja, najdroższą tego typu placówką w Polsce. Kosztował kilka razy więcej, niż planowano. Teraz Prokuratura Okręgowa w Opolu wszczęła śledztwo. Jego przedmiotem jest wyrządzenie przez wojewodę dolnośląskiego Jarosława Obremskiego – będącego organizatorem tymczasowego szpitala - szkody majątkowej w budżecie państwa.
Kontrolę w nieczynnym już szpitalu covidowym przeprowadzili posłowie Dariusz Joński z Inicjatywy Polska i Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej. - Te nowe hale, które zostały zbudowane, za które podatnicy zapłacili, okazało się, że stały puste – mówił po kontroli Joński.
Dodatkowo kontrola wykazała, że hale kosztowały kilkukrotnie więcej, niż zapowiadano. Szpital covidowy we Wrocławiu - wybudowany decyzją wojewody dolnośląskiego Jarosława Obremskiego - był najdroższy w Polsce. - Z 16 milionów zrobiło się 87 - dodaje Joński.
Śledztwo prokuratury
Teraz, jak informuje onet.pl, sprawą zainteresowała się Prokuratura Okręgowa w Opolu. Stało się tak po złożeniu przez posłów Jońskiego i Szczerbę zawiadomienia o możliwości popełniania przestępstwa polegającego na "wyrządzeniu znacznej szkody majątkowej w budżecie Skarbu Państwa w kwocie nie mniejszej niż 1 mln 546 tys. 427 zł". Grozi za to do pięciu lat więzienia.
Decyzja o wszczęciu śledztwa zapadła w opolskiej prokuraturze (która przejęła postępowanie od śledczych z Wrocławia) w maju br.
Jak budowano szpital
Szpital covidowy we Wrocławiu od dawna budzi kontrowersje. Kontrolowali go nie tylko posłowie, ale również NIK.
Jeszcze 18 października 2020 roku wojewoda chciał, aby wrocławski szpital tymczasowy został urządzony w Hali Stulecia, tak jak w Warszawie został urządzony na Stadionie Narodowym. Dwa dni później zmienił jednak zdanie. Placówkę postanowiono urządzić przy ulicy Rakietowej w prywatnym centrum hotelowo-wystawienniczym. Decyzja o zmianie lokalizacji zapadła w dniu, w którym pracę - na wniosek wojewody Obremskiego, a nieoficjalnie na prośbę premiera Mateusza Morawieckiego - podjęła osoba, która koordynowała budowę szpitala. - Na Dolnym Śląsku nie dzieje się kompletnie nic bez wiedzy premiera - zapewnia Michał Szczerba z PO.
To Maciej Bluj - były samorządowiec i biznesmen sympatyzujący z partią rządzącą - miał zdecydować, gdzie powstanie szpital i decydował o wydatkowaniu wielkich publicznych pieniędzy na jego budowę. Na prośby ekipy "Faktów" TVN o rozmowę nie odpowiedział. - Żona tego biznesmena się znalazła w KGHM, a on dostał carte blanche do tego, żeby zatrudnić kolejnego kolegę, kolejnego pełnomocnika do budowy szpitala - wylicza Joński.
To, o czym mówią posłowie opozycji, potwierdza raport MSWiA podpisany przez wiceministra Pawła Szefernakera. "W istocie doszło do zaniedbań, które mogą wskazywać na możliwość niedopełnienia obowiązków, a tym samym działanie na szkodę interesu publicznego. Brak właściwych działań/reakcji ze strony wojewody, jako osoby nadzorującej całość realizowanej inwestycji, może wypełniać przesłanki określone w przepisach Kodeksu karnego" - brzmi jego fragment.
Obremski w przesłanym "Faktom" TVN oświadczeniu formułowane wobec niego zarzuty uznaje za "polityczno-publicystyczne zwrócenie na siebie uwagi lub całkowite niezrozumienie ówczesnej sytuacji".
ZOBACZ TEŻ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: "Stare, odrapane, zużyte łóżka" w szpitalu za 75 milionów złotych. "To jest po prostu złodziejstwo"
Kontrola NIK
Z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, do których na początku tego roku dotarł Artur Warcholiński, reporter "Czarno na białym", wynika natomiast, że "szereg działań, które doprowadziły do powstania szpitala zostało przeprowadzonych przez wojewodę w sposób nieprawidłowy".
"Wojewoda nie zorganizował i nie przeprowadził rzetelnie wyboru lokalizacji szpitala tymczasowego, a podejmowane w tym procesie działania nie były transparentne. Uniemożliwiało to potwierdzenie, że wytypowana lokalizacja była najkorzystniejszym z możliwych dostępnych rozwiązań" - podsumowuje NIK.
Jak ustalili kontrolerzy, wojewoda dolnośląski nie sprawdził też, kto jest właścicielem nieruchomości, na których stanął szpital tymczasowy. Bo spółka wskazana przez wojewodę w tamtym momencie w dokumentach nie była właścicielem gruntów.
ZOBACZ TEŻ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Raport w sprawie najdroższego szpitala covidowego w Polsce. "Doszło do zaniedbań"
"Aktywność Wojewody związana z przygotowaniem inwestycji była chaotyczna, spóźniona i nie została poprzedzona rzetelną analizą" - stwierdzili inspektorzy Izby.
Koszty związane z organizacją i funkcjonowaniem szpitala tymczasowego we Wrocławiu sięgnęły w sumie - według kontrolerów - ponad 79 milionów złotych.
Wojewoda: nie jest to szpital najdroższy w Polsce
Swoje oświadczenie na temat raportu wygłosił w styczniu także wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski. - Nie jest to szpital najdroższy w Polsce. Zarówno pod względem nominalnym w przeliczeniu na pacjenta, jak i w przeliczeniu na łóżko - powiedział. Dodał, że ceny adaptacji i rozbudowy się różnią.
Przekazał, że brano pod uwagę sześć lokalizacji i najbardziej oczywistą wydawała się początkowo Hala Stulecia. Podczas analizy wyszło jednak, że doszłoby do dewastacji zabytku, problem byłby także z dowozem tlenu i dojazdem karetek. Inne lokalizacje miały być - według jego oceny - jeszcze gorsze.
Odniósł się też do kwestii niewykorzystanej przestrzeni. Obremski podkreślił, że dynamika przyrostu zachorowań na Covid-19 na Dolnym Śląsku była największa w kraju. To, że nie wykorzystano części pomieszczeń, to jego zdaniem dobra informacja. - Szalupy nie trzeba wykorzystywać - powiedział. Dodał też, że lekarze chwalili szpital. Wojewoda nie odpowiedział na pytania dziennikarzy, po swoim oświadczeniu wyszedł.
Źródło: TVN24 Kraków / onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24