Płoną opony na składowisku w miejscowości Wilków w województwie dolnośląskim. Strażacy cały czas walczą z pożarem. Jak informują, ogień się już nie rozprzestrzenia. Działania gaśnicze mogą jednak potrwać nawet kilka dni.
Straż pożarna otrzymała zgłoszenie o pożarze po godzinie 4 w sobotę. Jak poinformował TVN24 aspirant Paweł Buńkowski z Państwowej Straży Pożarnej w Złotoryi, palą się opony na składowisku opon przy ulicy Dworcowej w Wilkowie, po dawnym zakładzie pirolizy.
- Pożarem objęte jest całe składowisko o wymiarach około 70 metrów na 25-30 metrów i wysokości około pięciu metrów. Kubatura pożaru to około 9000 metrów sześciennych - powiedział rano strażak.
Jak przekazał, nie ma osób poszkodowanych.
Działania gaśnicze trwają. Strażacy: ogień się już nie rozprzestrzenia
Rzecznik PSP w Złotoryi starszy kapitan Piotr Dąbrowa przed godziną 13 w rozmowie z tvn24.pl poinformował, że plac, na którym były składowane materiały, wciąż jest objęty pożarem.
- Ogień jednak już się nie rozprzestrzenia. Teren został ogrodzony betonowym murem. Działania gaśnicze trwają. Na miejscu wykonaliśmy podmianę ratowników, dając częściowo im odpocząć. Dodatkowo na miejsce został zadysponowany samochód z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej z Wołowa, który ma możliwość pomiaru skażenia powietrza. Jeździ po okolicy i wykonuje pomiary - przekazał strażak. I dodał: - To bardzo duża powierzchnia, więc skuteczność podawania prądów gaśniczych skupia się na ograniczaniu pożaru, a nie typowym gaszeniu. Ze względu na temperaturę nie jesteśmy w stanie podać prądów wody bezpośrednio do samego środka.
Akcja gaśnicza może potrwać nawet kilka dni
Pierwsze informacje mówiły o tym, że zagrożony jest pobliski las oraz budynki po byłym zakładzie. Na miejsce zadysponowano między innymi samolot Dromader z pobliskiego nadleśnictwa. Dąbrowa wyjaśnił, że "ze względu na promieniowane cieplne pożar wszedł nieco w las", ale został bardzo szybko opanowany.
Rzecznik poinformował, że siły i środki działające na miejscu są wystarczające. Jak mówił, nie było potrzeby ewakuacji okolicznych mieszkańców, ponieważ pomiary jakości powietrza dokonane przez strażaków nie wykazały zagrożenia.
Jego zdaniem akcja gaśnicza potrwa wiele godzin, a być może nawet kilka dni. Dodał, że w szczytowym momencie akcji w działaniach brało udział 38 zastępów straży pożarnej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24