W piwnicy jednej z kamienic w Wałbrzychu (woj. dolnośląskie) odkryto zamurowane przez blisko 80 lat pomieszczenie. A w środku historyczne skarby: porcelanę, szkło, ubrania, ale też bardziej osobiste przedmioty, jak dokumenty czy albumy ze zdjęciami. Muzealnicy uważają, że pod koniec II wojny światowej kilka rodzin mieszkających po sąsiedzku zabezpieczyło w ten sposób swój dobytek. Właściciele nigdy po niego nie wrócili.
Przeszłość Wałbrzycha, szczególnie ta w XIX i XX wieku, jest fascynująca i co jakiś czas, przy okazji kolejnych odkryć, pobudza wyobraźnię pasjonatów historii. Miasto będące częścią Rzeszy Niemieckiej rozwijało się prężnie aż do wybuchu II wojny światowej, osiągając wcześniej status dużego ośrodka przemysłowego. Waldenburg (niemiecka nazwa Wałbrzycha) miał szczęście. Front nigdy nie przetoczył się przez jego ulice. Architektura - poza kilkoma istotnymi budynkami - w dużej mierze przetrwała.
Kiedy wiosną 1945 roku globalny konflikt zbliżał się ku końcowi, mieszkańcy wtedy wciąż niemieckiego miasta już wiedzieli, że zapewne w nieodległej przyszłości będą musieli spakować swój dobytek i udać się w głąb Rzeszy. Na początku maja 1945 roku Niemcy skapitulowali, a niedługo potem wojska radzieckie zajęły miasto. Pod koniec miesiąca Wałbrzych był już polski, stając się jednym z większych miast Dolnego Śląska. W ciągu kolejnych kilku lat większość niemieckich obywateli miasta została wysiedlona.
Walizki pełne przedmiotów należących do dawnych mieszkańców. "Wszystko skatalogowane, opisane"
Jest 17 listopada 2022 roku, niemal 80 lat po tamtych wydarzeniach. Kilka dni wcześniej w jednej ze starych, przedwojennych kamienic na Starym Zdroju pękła rura. Wspólnota mieszkaniowa zleciła prace ekipie remontowej. Majstrzy przyjechali, weszli do piwnicy, ocenili sytuację i stwierdzili, że trzeba kuć ścianę, aby dostać się do cieknących przewodów.
Czytaj też: Mieli mapę dziadka i kartkę: "Jesteśmy dobrymi ludźmi". Młodzi Niemcy przyjechali po skarb
- Wieczorem odebrałem telefon od mojej wychowawczyni z podstawówki, należącej do wspólnoty mieszkańców tej kamienicy. Wiedziała czym się zajmuję, że jestem historykiem skupiającym się na naszej lokalnej przeszłości. Nauczycielka przekazała mi, że kiedy ekipa rozpoczęła prace remontowe, natrafiła na pomieszczenie, o którym nikt wcześniej nie miał pojęcia - mówi Mateusz Mykytyszyn, prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless na Zamku Książ w Wałbrzychu.
- Po pierwszych kilku walizkach wiadomo już było, że to zabezpieczony depozyt miejscowej ludności. Ukryty po to, aby go odebrać w przyszłości. Wszystko skatalogowane, opisane. Ubrania, buty, pamiętniki, albumy rodzinne, wianek ślubny, pamiątki po rodzicach. Całe życie spakowane w jednym miejscu. Zadzwoniłem do konserwatora zabytków, powiadomiłem odpowiednie służby. Zgłoszenie potraktowano bardzo poważnie. Przyjechali przedstawiciele biura konserwatora, był archeolog, muzealnicy i urzędnicy miejscy - relacjonuje Mykytyszyn.
Dyrektor muzeum: sytuacja bez precedensu, wartość historyczna tego znaleziska jest ogromna
Znaleziskiem na Facebooku podzielił się prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej. "Przedwojenny Wałbrzych odkrywa swoje tajemnice" - napisał. Jak poinformował, zabezpieczeniem i ewidencją historycznych przedmiotów zajęło się miejscowe Muzeum Porcelany. Do wpisu dołączone zostały fotografie z widocznymi plastikowymi panelami na ścianach i współczesnymi włącznikami światła, budzące podejrzenia niektórych internautów.
- Ekipa remontowa zmusiła mieszkańców, żeby przenieśli wszystkie przedmioty do sąsiedniej piwnicy. Tam wykonano zdjęcia, które zamieścił prezydent Szełemej - tłumaczy Jacek Drejer, dyrektor Muzeum Porcelany w Wałbrzychu.
I dodaje: - Tam, gdzie pierwotnie znajdowały się przedmioty, nie było dostępu światła dziennego. To była piwnica bez okien, z drewnianymi półkami i regałami. A na nich oprócz ubrań, czy pamiątek rodzinnych - porcelana, szkło, naczynia, garnki. Wszystko dobrze zabezpieczone, owinięte gazetami, włożone w słoiki albo otulone trocinami. Było tego naprawdę dużo, wywoziliśmy to sporych rozmiarów ciężarówką.
Jak mówi Drejer, w przeszłości znajdowano pojedyncze przedmioty należące do dawnych mieszkańców. - Tutaj mamy sytuację bez precedensu. Widzimy, jak na dłoni to, co kilkadziesiąt, czy nawet sto lat temu towarzyszyło ludziom na co dzień, co było dla nich ważne. Wartość historyczna tego znaleziska jest ogromna - podkreśla.
Szczegółowa inwentaryzacja jeszcze przed nimi, ale przy transporcie znaleziska muzealnicy zdążyli pobieżnie zapoznać się z papierem będącym być może najlepszym tropem do precyzyjnego określenia daty i okoliczności, w jakich deponowano dobytek.
- Tam były kartki z nazwiskami mieszkańców. Wygląda na to, że jest to własność kilku rodzin, sąsiadów, mieszkańców kamienicy. Dokumenty i gazety wskazują na lata 40. Wydaje nam się, że ówcześni lokatorzy wiosną 1945 roku, pod koniec wojny, spodziewając się, że do Wałbrzycha może dojść front, zdecydowali się zostawić ważne rzeczy, których nie byliby w stanie ze sobą zabrać. Zrobili to z wyprzedzeniem i zadali sobie trochę trudu, żeby przedmioty dobrze się zachowały - ocenia dyrektor muzeum.
I - jak podkreśla - mieszkańcom generalnie się udało. Część rzeczy uszkodziła wilgoć - między innymi przez awarię rury będącej punktem wyjścia tej historii - ale większość przetrwała w stanie zaskakująco dobrym.
Zadanie - znaleźć spadkobierców
Co prawda znalezione przedmioty obecnie znajdują się w rękach fachowców z Muzeum Porcelany w Wałbrzychu, ale zgodnie z prawem organem odpowiedzialnym za zabezpieczenie przedmiotów jest urząd miasta. Jacek Drejer zapowiada, że przy okazji identyfikacji znaleziska, jeśli będzie potrzeba, to on i jego ludzie chętnie wspomogą proces poszukiwania spadkobierców. Piłeczka leży po stronie magistratu. Od odkrycia minęło zaledwie kilka dni, więc żadne wiążące decyzje nie zostały jeszcze podjęte.
- Jeżeli nie udałoby się znaleźć spadkobierców, albo nie byliby oni zainteresowani tymi przedmiotami, to my - jako muzeum - bardzo chętnie zaopiekujemy się zbiorami. Część z nich znajduje się w ścisłym kręgu naszych zainteresowań jako placówki. Jeżeli tak by się stało, oczywiście przygotowalibyśmy wystawę pokazującą życie mieszkańców dawnego Wałbrzycha - podkreśla Drejer.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Porcelany w Wałbrzychu