Na przestrzeni wieków należał do Piastów, czeskich królów, mieszczan i zakonników. Po jego dworze spacerowała św. Jadwiga, a później brat Napoleona Bonaparte. Leśnicki zamek, który szczęśliwie ocalał podczas wojny, dziś stał się centrum kultury.
Zamek wrocławskich Piastów został zbudowany w Leśnicy, w 1132 roku. Na początku był rezydencją podróżną Henryka Brodatego i jego żony Jadwigi, późniejszej świętej.
– Książęce małżeństwo spędzało tu święta Bożego Narodzenia – opowiada Elżbieta Lenczyk, dyrektor Centrum Kultury "ZAMEK", które dziś mieści się w zabytku.
Zamek przechodni
To właśnie w leśnickiej twierdzy w 1201 roku zmarł Bolesław Wysoki, wujek Bolesława Krzywoustego. - Losy tej posiadłości odzwierciedlały zmiany jakie zachodziły nie tylko w Leśnicy, ale na całym Śląsku – zwraca uwagę Lenczyk.
Gdy w 1335 roku zmarł ostatni z przedstawicieli wrocławskich Piastów, Leśnica przeszła pod władanie króla Czech. Dla zamku był to nowy początek. Od tej pory, przez kolejne 700 lat, miał przechodzić z rąk do rąk.
– Król Jan Luksemburski nie był zainteresowany takim majątkiem. Już po czterech latach sprzedał go wrocławskiemu mieszczaninowi – mówi Lenczyk.
Niszczony ze strachu
Przełomowy dla zamku i Leśnicy miał być początek XV wieku. Właścicielem posiadłości został Michael Banke, bogaty kupiec, uchodzący za chciwego wszelkich zubożałych majątków. Chciał rozbudować zamek, ale plany pokrzyżowały mu wojska husyckie.
Leśnica została zniszczona, a w 1459 roku zamek spalili wrocławscy mieszczanie, którzy bali się, że opanuje ją husycki król Jerzy z Podiebradu. Zamek odbudowano, ale już wkrótce, podczas wojny trzydziestoletniej, został ponownie zniszczony.
Brutalny hrabiowie
Po wojnie Leśnicę kupił starosta śląski hrabia von Forno. – Rodzina von Forno krwawo zapisała się w historii tego miejsca. Jeden ze służących, który rozgniewał hrabiego miał zostać przez niego ugodzony nożem i wyrzucony przez okno – przypomina jego legendę Lenczyk.
– Gdy chłopi z ewangelickiej parafii na Stabłowicach nie chcieli oddać kościoła katolikom, hrabia zamknął ich w budynku i nakazał podłożyć ogień – opowiada dalej dyrektorka.
Zakonnicy robią remont
W 1733 roku zamek kupili krzyżowcy z Czerwoną Gwiazdą. Ich miejską siedzibą był budynek dzisiejszego Ossolineum. To zakonnicy podjęli się kolejnej przebudowy.
– Dzięki nim zamek stał się barokową perłą Leśnicy – wyjaśnia Lenczyk.
Gdy kilka lat później władzę nad Śląskiem przejęły Prusy, zamek ponownie zmienił właściciela.
Władca zatrzymuje po francusku
W 1757 roku, po zwycięskiej bitwie pod Lutynią, do króla Prus Fryderyka Wielkiego dociera wieść, że w leśnickim zamku stacjonują wrodzy generałowie. Władca udał się więc w tajemnicy do Leśnicy.
Do zamku wszedł nie po królewsku, ale przez pomieszczenia gospodarcze. Żołnierze Fryderyka błyskawicznie uporali się z wartownikami, a król osobiście przywitał zdziwionych Austriaków francuskim ”Bonsoir, Messieurs”. Po tym przywitaniu kazał aresztować członków sztabu, a następnie miał zjeść z nimi kolację.
Znikająca kareta
Podczas wojen napoleońskich stacjonowały tutaj wojska bawarskie i francuskie. Przez pewien czas mieszkał tu nawet brat Napoleona Bonaparte – Hieronim. Od tego czasu aż do II wojny światowej, posiadłość pozostawała własnością różnych szlacheckich rodów.
Wojenna zawierucha oszczędziła leśnicki zamek. Zachowało się nawet bogate przedwojenne wyposażenie. – Starsi mieszkańcy Leśnicy pamiętają, że w zamkowym garażu stała kareta, która pod koniec lat 50. nagle wyparowała – mówi Lenczyk.
Pożar był przykrywką?
Po wojnie zamek należał do Gliwickich Zakładów Materiałów Ogniotrwałych.
– W latach 50. dyrekcja zakładów zdecydowała o przekazaniu budynku na potrzeby przedszkola i nagle wybuchł pożar – wspomina Lenczyk.
Wśród miejscowych mówiło się, że pożar miał ukryć splądrowane wnętrza. Po policzeniu strat władze gotowe były wyburzyć zamek. Jednak w tym czasie, w poniemieckim mieście poszukiwano piastowskich śladów, dlatego ostatecznie do rozbiórki nie doszło – wyjaśnia.
Barok w stylu lat 60.
Zamiast tego leśnicka posiadłość doczekała się remontu, niestety bez dokładnych wytycznych architektonicznych. - Z minionych czasów niewiele pozostało. Do dziś zachowały się średniowieczne cegły w piwnicznych pomieszczeniach i fragmenty cegły na parterze – mówi Lenczyk.
Reszta jednak nie nawiązuje do dawnych wnętrz. Podczas remontu w latach 60. postawiono na nowoczesność. Dziś w dawnej rezydencji działa Centrum Kultury. Odbywają się tam wystawy i wernisaże.
- Czekamy na remont. Wewnątrz nie jest źle, ale w przyszłości chcielibyśmy wyremontować budynek od zewnątrz. Takie są plany – podkreśla dyrektorka.
Autor: Tamara Barriga / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Wratislaviae Amici