"Pod szantażem większość zgodzi się na wszystko". Seks z dziewczynami z "Babińca"

Seks z dziewczynami z Babińca
Seks z dziewczynami z Babińca
tvn24
"Babiniec" to kobiecy oddział więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu tvn24

Dziennikarze śledczy "Superwizjera" dotarli do więźniarek z wrocławskiego "Babińca". Z relacji osadzonych wynika, że w zakładzie karnym kobiety były wykorzystywane m.in. jako prostytutki dla innych więźniów, którzy mieli dobre układy ze strażnikami i pieniądze.

"Babiniec" to kobiecy oddział więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu. Przebywa tam ok. 100 kobiet.

Wino bordeaux i dwa kieliszki

Jedną z nich jest Katarzyna B., która trafiła do zakładu z powodu podejrzeń o wyłudzenie kredytu. Podczas pobytu pomagała w więziennej kaplicy.

Jak opowiada dziennikarzom "Superwizjera", pewnej niedzieli została zaprowadzona do kaplicy, gdzie jeden z pracowników złożył jej ofertę świadczenia usług seksualnych. - Jak zawsze przyszedł po mnie przed godziną dziewiątą i przyprowadził mnie do kaplicy. Zdziwiło mnie, że o tej porze w kaplicy w niedzielę zawsze był jeszcze ktoś. W tę niedzielę nie było nikogo - wspomina.

- Wszedł, zamknął drzwi na klucz. W drugim pomieszczeniu, jak weszłam, stał stolik. Na tym stoliku wino bordeaux czerwone, dwa kieliszki, ciastka i świeczka. Dokładnie wiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi - relacjonuje.

- Nie dawał za wygraną. Powiedział, że jeśli teraz się zdecyduje na coś, to pewnie będzie mi dobrze i pewnie szybko wyjdę. Używał swojej władzy; że ma mnóstwo znajomości; że jest w stanie zniszczyć każdego - mówi.

Zgodnie z relacją kobiety, gdy odmówiła, doszło do szarpaniny. Ostatecznie mężczyzna odpuścił, bo - jak mówi Katarzyna B. - mógł się przestraszyć, że użyje przycisku wzywającego pomoc.

- Ja nie wiedziałam, co mam teraz z tym zrobić. Dodatkowo zdawałam sobie sprawę z tego, że tylko ja się temu sprzeciwiam - opowiada kobieta. - Byłam przerażona, bałam się, że nie wyjdę z tego więzienia - dodaje.

Katarzyna B. napisała list do prokuratury. Szczegółowo opisała w nim sytuację, do której doszło w kaplicy. Przedstawiła też historię innej osadzonej, która w trakcie pobytu w więzieniu zaszła w ciążę. B. zwróciła uwagę, że ojcem może być ten sam pracownik kaplicy. Strażnik, który pracował wtedy w więzieniu, przyznaje w rozmowie z "Superwizjerem", że sprawa osadzonej, która zaszła w ciążę, odbiła się w więzieniu szerokim echem.

Katarzyna B. w liście przedstawiła w złym świetle pracowników więzienia, a w więzieniu korespondencja podlega ścisłej cenzurze. Jak opowiada kobieta, list musiała więc przekazać nielegalną drogą, by trafił do prokuratury. - W życiu nie myślałam, że służba więzienna za wszelką cenę będzie blokowała, żeby to pismo nigdy nie wyszło do prokuratury. List został przekazany przez osoby, które przynoszą jedzenie i ktoś ten list przekazał na zewnątrz. Na zewnątrz został wysłany - opowiada.

Gdy trafił do prokuratury, więźniarki wezwano na przesłuchanie. Wszystkie opisywały pracownika kaplicy w samych superlatywach. Jedna z osadzonych przyznała, że w trakcie odbywania kary zaszła w ciążę. Odmówiła jednak podania danych ojca. Jak zeznała, do zapłodnienia doszło w trakcie widzenia. Śledczy nie zdecydowali się zbadać okoliczności sprawy.

Informacja o działaniach prokuratury bardzo szybko rozeszła się po więzieniu na ul. Kleczkowskiej. Katarzyna B. opowiada, że bała się możliwych konsekwencji, dlatego poprosiła o przyznanie ochrony. Kiedy prowadzący śledztwo zignorowali jej prośbę, ze strachu odmówiła dalszych zeznań. Sprawa została więc umorzona w 2009 r.

Seks z dziewczynami z Babińca, cz.2
Seks z dziewczynami z Babińca, cz.2 tvn24

Korupcja i nie tylko

Dwa lata później w zakładzie karnym przy ul. Kleczkowskiej wybuchła afera. CBŚ zatrzymało funkcjonariuszy służby więziennej. Ujawnione zostały przypadki współpracy pomiędzy strażnikami i osadzonymi.

- To, że my bierzemy łapówki od "złodziei", to nie patologia, to normalka. Takie praktyki to codzienność. Sądzę, że ok. 30-40 proc. funkcjonariuszy ochrony w naszym ZK (zakładzie karnym) bierze łapówki za "usługiwanie" osadzonym. Wtedy pomyślałem sobie, że też zacznę brać od "złodziei" (...) Na oddziałach po godz. 15 dzieją się cuda. Złodzieje z różnych cel odwiedzają się, piją wtedy alkohol, niejednokrotnie ćpają. Nadto niektóre cele swoim wyposażeniem przypominają przytulne mieszkania. Takie przywileje dla "złodziei" kosztują - zeznawał wtedy jeden ze strażników.

W relacjach dotyczących afery w więzieniu na ul. Kleczkowskiej pojawia się jednak nie tylko wątek korupcji. Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do mężczyzny, który odsiadywał tam karę za działalność w zorganizowanej grupie przestępczej.

- To, że dziewczyny były wykorzystywane seksualnie, to wiem na milion procent - mówi.

- (Funkcjonariusze) dziewczynami handlowali za 200 zł. Dziewczyny nie dostawały żadnej kasy do ręki. Kawę, fajki... To wszystko. Kto na tym zarabiał? Klawisz - dodaje.

"Seks z dziewczynami z Babińca". Dyskusja cz.1
"Seks z dziewczynami z Babińca". Dyskusja cz.1 tvn24

"Cuda się działy w kryminale"

"Superwizjerowi" udało się znaleźć strażnika, który przyznaje, że kobiety z "Babińca" rzeczywiście często, zwykle pod pretekstem wykonania jakiejś pracy np. pomocy przy sprzątaniu, wyprowadzano w celach seksualnych. Do sytuacji miało dochodzić popołudniami, gdy administracja wychodziła z pracy.

- Cuda się działy w kryminale - opowiada strażnik. - To wyszło po wszystkim. Jak to się działo, to było zamiatane pod dywan - mówi o procederze. - Oni prowadzili dziewczyny do łaźni. Przynosili przepustki pod jakimś tam pretekstem i oddziałowa wydawała. Nie wiedziała, co się potem z tą dziewczyną dzieje - relacjonuje.

- Okazuje się, że na to, czemu ja się sprzeciwiłam, panowało ogólne przyzwolenie i wszyscy byli z tego zadowoleni - mówi Katarzyna B. - To nie jest możliwe, żeby przyjść do celi, wyciągnąć osadzoną i gdzieś ją przeprowadzić - podkreśla, dodając, że w "Babińcu" takie przypadki zdarzały się "bardzo często".

- Przychodzi oddziałowy i mówi, że potrzebuje osoby, żeby posprzątać salę w szpitalu, bo jakiejś tam osoby, która miała to zrobić, nie ma albo jest chora. Po czym za dwie, trzy godziny taka osoba jest przyprowadzana z powrotem. To nikogo nie dziwiło, nikt nie weryfikuje, w jakie ona miejsce poszła i co ona tam robiła - opowiada.

Katarzyna B. mówi, że większość kobiet zgadzała z powodu presji wywieranej przez strażników. - Myślę, że większość tego nie chciała, ale pod szantażem, że może się nam stać krzywda; że możemy nie dostać paczki i masy innych rzeczy, których są w stanie nam zabronić, większość zgodzi się na wszystko - ocenia.

Raz za 50 zł, raz za 100 zł

Ponad miesiąc temu prokuratura, która zajmowała się sprawą afery w więzieniu na ul. Kleczkowskiej, skierowała kolejny akt oskarżenia. Jednemu ze strażników, Arturowi K., postawiono zarzut, że przyjął pieniądze za umożliwienie osadzonemu odbycia stosunków seksualnych z kobietami osadzonymi w "Babińcu".

Jeden z więźniów zeznał, że skorzystał z możliwości dwukrotnie. - Ja się dowiedziałem, że on (Artur K.) może załatwić dziewczyny z "Babińca". Chodziło o dobrowolne współżycie z nimi. Poszedłem do Artura i spytałem, czy jest możliwość, aby przyprowadził jakąś dziewczynę. Powiedział, że tak, za 50 zł. Ja dwukrotnie skorzystałem z takiej możliwości. Raz było to za 50 zł, raz za 100 zł - wynika z jego zeznań. Jak opowiedział, najpierw przekazywał Arturowi K. pieniądze. Ten prosił oddziałowego, by zaprowadził więźnia do pustej celi, gdzie następnie przyprowadzano kobietę. - Nie znam jej danych. Odbyliśmy stosunek seksualny. Ja myślę, że ona zgodziła się za pieniądze, które otrzymywała od oddziałowego. Ten proceder był powszechnie znany wśród "złodziei" - relacjonował.

Z informacji prokuratury wynika, że w trwającym wciąż śledztwie zlecono policji analizę akt kilku zakończonych już postępowań pod kątem kontaktów seksualnych pomiędzy osadzonymi.

"Seks z dziewczynami z Babińca". Dyskusja cz.2
"Seks z dziewczynami z Babińca". Dyskusja cz.2 tvn24

"Seks, wiadomo, był płatny"

Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do jeszcze jednego byłego więźnia, który opowiada, że w zakładzie na ul.Kleczkowskiej można było załatwić wszystko - od papierosów po dziewczyny. Jak mówi, za stosunek płaciło się od 100 do 300 zł.

- Chętne dziewczyny godziły się na takie przechadzki, w cudzysłowie mówiąc (...) Tam już czekał jakiś tam klient tej dziewczyny, który się po prostu miał z nią kochać. Uprawiali seks. Seks, wiadomo, był płatny - wspomina. - Taka dziewczyna szła na to, bo miała obiecane, przykładowo, jakieś tam przepustki, jakąś tam szybszą, lepszą opinię, wnioski nagrodowe - dodaje.

Zgodnie z jego relacją, gdy jedna z osadzonych zrezygnowała ze świadczenia usług seksualnych, została zmuszona do kontynuowania procederu. - Dostała propozycję, by spotykać się w celach seksualnych. Na początku się zgodziła, bo miała bardzo trudną sytuację (...) Później po prostu zrezygnowała z tego procederu, nie chciała, więc później została zmuszona. Z tego względu, że mówiono jej, że będzie miała pogorszoną opinię w zakładzie karnym; że na pewno nie będzie mogła wyjść na wokandę. No i niestety, zgodziła się na dalsze współżycia - opowiada.

Po kilku dniach poszukiwań reporterom "Superwizjera" udało się odnaleźć kobietę. Zaprzecza, by kiedykolwiek składano jej propozycje świadczenia usług seksualnych. Zaznacza równocześnie, że może znów trafić do więzienia i nie chce mieć trudności.

"Superwizjer" zapytał obecne władze więzienia, czy na terenie zakładu prowadzono postępowania w związku z możliwym wykorzystywaniem seksualnym osadzonych. Rzecznik odpowiedział, że dyrekcja nie odbierała nigdy takich sygnałów i co za tym idzie - postępowań nie prowadzono.

Dziennikarze nie otrzymali zgody na wejście na teren więzienia w celu nagrania materiałów. Jako powód podano remonty.

Autor: mw,kg/mtom / Źródło: Superwizjer

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Hubert Kijek rozmawiał z Allanem Lichtmanem, wybitnym amerykańskim politologiem i historykiem, który od 1984 roku trafnie przewiduje, kto wygra wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Robi to na podstawie opracowanej przez siebie metody "trzynastu kluczy". Specjalista uważa, że demokraci mają dużą szansę na zwycięstwo, ale ostateczną prognozę wyniku wyborów prezydenckich prawdopodobnie poda w sierpniu, po konwencji demokratów.

Kto będzie kolejnym prezydentem USA? Allan Lichtman od 40 lat trafnie przewiduje wyniki wyborów

Kto będzie kolejnym prezydentem USA? Allan Lichtman od 40 lat trafnie przewiduje wyniki wyborów

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

885 dni temu rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę. Ukraińska armia przerzuca dodatkowe siły do zrujnowanego Torecka w obwodzie donieckim, a miejscowi cywile próbują stamtąd uciekać pod ogniem nieprzyjaciela. Sztab Generalny Ukrainy poinformował w piątek o ataku na lotnisko w mieście Saki na okupowanym przez Rosję Krymie. Unia Europejska przekazała Ukrainie 1,5 mld euro z zamrożonych rosyjskich aktywów. Oto, co wydarzyło się w Ukrainie i wokół niej w ciągu ostatniej doby.

Najważniejsze wydarzenia ostatnich godzin w Ukrainie

Najważniejsze wydarzenia ostatnich godzin w Ukrainie

Źródło:
PAP

Federalne Biuro Śledcze potwierdziło ostatecznie, że podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii Donald Trump został raniony kulą. "To, co trafiło byłego prezydenta Trumpa w ucho, to był pocisk, cały lub rozdrobniony na mniejsze kawałki, wystrzelony z karabinu zmarłego" - głosi opublikowane w piątek oświadczenie FBI. Trump zapowiedział, że zorganizuje kolejny wiec w Butler, mieście, w którym doszło do zamachu.

FBI już wie, co raniło Donalda Trumpa

FBI już wie, co raniło Donalda Trumpa

Źródło:
PAP

Władze Meksyku oczekują od Stanów Zjednoczonych przekazania szczegółowego raportu z zatrzymania dwóch szefów kartelu narkotykowego z Sinaloa - Ismaela Zambady Garcii "El Mayo" i Joaquina Guzmana Lopeza, syna przebywającego w więzieniu "El Chapo". Zarzuca się im między innymi handel fentanylem. - Nadal nie wiemy, czy (zatrzymanie - red.) nastąpiło wskutek dobrowolnego oddania się tych osób w ręce władz USA - powiedziała Icela Rodriguez, szefowa Sekretariatu ds. Bezpieczeństwa i Ochrony Obywatelskiej.

Meksyk chce szczegółowego raportu od USA po zatrzymaniu dwóch baronów narkotykowych

Meksyk chce szczegółowego raportu od USA po zatrzymaniu dwóch baronów narkotykowych

Źródło:
PAP

Zostało mało czasu, ale wiceprezydent Kamala Harris wciąż może wygrać wyścig o Biały Dom - pisze "Economist". Dziennik wskazuje na elementy strategii, na które kandydatka demokratów powinna zwrócić uwagę.

Rozpoczyna się "prawdziwy pojedynek". Co musi zrobić Kamala Harris, by wygrać?  

Rozpoczyna się "prawdziwy pojedynek". Co musi zrobić Kamala Harris, by wygrać?  

Źródło:
PAP

Zapłonął olimpijski znicz w Paryżu. Przeprowadzono ataki na infrastrukturę kolejową we Francji. Na warszawskim basenie doszło do zatrucia chlorem. Uruchomiono procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski. Sejm odwołał dwie członkinie komisji do spraw pedofilii. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w sobotę 27 lipca.

Pięć rzeczy, które warto wiedzieć w sobotę

Pięć rzeczy, które warto wiedzieć w sobotę

Źródło:
PAP, TVN24

"Na pływalni Polonez OSiR Targówek przy ulicy Łabiszyńskiej 20 na Targówku korzystający z basenu dorośli i dzieci zatruli się chlorem. Poszkodowane są już 23 osoby" - poinformowała Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie. Ewakuowano 60 osób. Są wstępne wyniki badania próbek powietrza i wody.

Ponad 20 osób z basenu trafiło do szpitali. Strażacy pobrali próbki wody 

Ponad 20 osób z basenu trafiło do szpitali. Strażacy pobrali próbki wody 

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Niemal jednogłośnie Sejm odwołał dwie członkinie Państwowej Komisji do spraw pedofilii. Domagała się tego przewodnicząca komisji. Zarzuty przedstawiono na wyjątkowym, bo utajnionym posiedzeniu Sejmu. Dotyczą mobbingu i niegospodarności. Posłowie uznali je za poważne.

Dwie członkinie komisji ds. pedofilii odwołane. "Były tam informacje, które były po prostu przerażające"

Dwie członkinie komisji ds. pedofilii odwołane. "Były tam informacje, które były po prostu przerażające"

Źródło:
Fakty TVN

Ross Davidson, były wokalista zespołu Spandau Ballet, został uznany w czwartek przez sąd w Wielkiej Brytanii winnym gwałtu i napaści na tle seksualnym. Były piosenkarz, który był frontmanem zespołu w latach 2017-2019 pod pseudonimem Ross Wild, nie wyraził żadnych emocji, gdy odczytano wyrok - pisze "Guardian".

Tłumaczył, że to była "zabawa w sen". Znany muzyk uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej

Tłumaczył, że to była "zabawa w sen". Znany muzyk uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej

Źródło:
"The Guardian"

Martwe małże wypełniły chorwacką zatokę Mali Ston. W niektórych hodowlach zginęło prawie 90 procent mięczaków. Pomór zwierząt ma być powiązany z rekordowo wysoką temperaturą wód Adriatyku.

Zginęło 90 procent małży. "Bezprecedensowa katastrofa" w Chorwacji

Zginęło 90 procent małży. "Bezprecedensowa katastrofa" w Chorwacji

Źródło:
PAP

Podczas dyskusji w Sejmie dotyczącej projektu uchwały w sprawie zlecenia NIK przeprowadzenia kontroli działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wicemarszałkini wyłączyła posłowi PiS Markowi Suskiemu mikrofon. - Dziwię się, że poseł z takim doświadczeniem i opanowaniem tak bardzo nie panuje nad swoimi emocjami i obraża nas tu wszystkich - powiedziała Dorota Niedziela.

Suski z wyłączonym mikrofonem, bo "nie panował nad emocjami". Posłowie krzyczeli "hańba"

Suski z wyłączonym mikrofonem, bo "nie panował nad emocjami". Posłowie krzyczeli "hańba"

Źródło:
TVN24/PAP

Do silnego wstrząsu doszło na włoskich Polach Flegrejskich. Wstrząsy o magnitudzie 4,0 były odczuwalne w sąsiednim Neapolu. Chociaż nie doszło do poważnych uszkodzeń, aktywność sejsmiczna w tych okolicach budzi niepokój mieszkańców.

Wstrząsy w rejonie najgroźniejszego superwulkanu Europy

Wstrząsy w rejonie najgroźniejszego superwulkanu Europy

Źródło:
PAP, ANSA, tvnmeteo.pl

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim. Teraz będzie czekała na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

Ustawa o prawie autorskim. Jest decyzja posłów

Ustawa o prawie autorskim. Jest decyzja posłów

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych z nadzieją przyjęła poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim wzmacniające pozycję wydawców w negocjacjach z big techami - czytamy w oświadczeniu rady na portalu X. W piątek Sejm zadecydował, że projekt ustawy z poprawkami trafi na biurko prezydenta.

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

Źródło:
tvn24.pl

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Zgodnie z przyjętymi poprawkami to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie mediatorem w sporach między wydawcami a big techami. Wcześniej wydawcy i redakcje apelowały, by wyższa izba zmieniła uchwalone w Sejmie niekorzystne przepisy tak, by łatwiej było negocjować z platformami cyfrowymi.

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Źródło:
tvn24.pl

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24
Ujawniamy braki w sprawozdaniu finansowym PiS. Hermeliński: to dowód dla PKW

Ujawniamy braki w sprawozdaniu finansowym PiS. Hermeliński: to dowód dla PKW

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przy użyciu sztucznej inteligencji z wykorzystaniem kompilacji archiwalnych, pokolorowanych zdjęć powstał film o Warszawie. Ma pokazywać, jak wyglądało miasto przed drugą wojną i w trakcie okupacji. Eksperyment wzbudził ogromne zainteresowanie w sieci. Jednak eksperci alarmują, że produkcja może wprowadzać w błąd. Materiał Ewy Wagner z magazynu "Polska i Świat" w TVN24.

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Źródło:
TVN24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24