W okolicach Głogowa (Dolnośląskie) samochód osobowy stoczył się z pochyłego nabrzeża do rzeki. Zrozpaczony właściciel o pomoc poprosił strażaków.
Zgłoszenie strażacy otrzymali w środę koło południa. Właściciel zgłosił, że jego samochód stoczył się do wody. Mężczyzna próbował ratować swój pojazd, ale nie miał na tyle siły. Auto było coraz głębiej.
- Udało nam się go zabezpieczyć, żeby samochód się nie przemieszczał w tej wodzie. Niestety, po kilku minutach znalazł się cały pod wodą - relacjonował Paweł Dziadosz z głogowskiej straży pożarnej.
Sprawna akcja
Strażacy wypłynęli na środek Odry łodzią. Jednemu z nich udało się zaczepić liny na relingach mazdy. Drugi koniec przywiązano do wozu strażackiego stojącego na brzegu. Do czasu przybycia na miejsce nurka, nic więcej nie można było zrobić. Nie trzeba było podejmować akcji ratunkowej - w aucie nikogo nie było.
Nurek zszedł pod wodę i zaczepił kolejne liny. Wówczas przy użyciu wyciągarki niebieska karoseria powoli wyłaniała się znad lustra rzeki. Po wyciągnięciu na brzeg ze środka wylewały się litry wody.
Do zdarzenia doszło w okolicach Głogowa:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław