Na jednym ze szlaków w okolicach Jeleniej Góry (Dolnośląskie) starszy mężczyzna zasłabł i osunął się na ziemię. Wezwana karetka pogotowia nie mogła dojechać we wskazane miejsce, bo zamknięty był szlaban. Przytomnością umysłu i chłodną głową wykazało się dwóch harcerzy, którzy pomogli turyście i jego żonie.
79-letni mężczyzna wybrał się w poniedziałek razem ze swoją żoną na wycieczkę szlakiem prowadzącym do Zamku Księcia Henryka w Staniszowie. W pewnym momencie źle się poczuł i zasłabł. Starszy mężczyzna leżał już na ziemi, kiedy dostrzegło go dwóch harcerzy.
Wzorowa postawa harcerzy
- Już wracając, szliśmy na autobus powrotny, zauważyliśmy leżącego bezwładnie starszego mężczyznę i jego spanikowaną małżonkę, która w tym czasie dzwoniła na pogotowie. Od razu wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Szybko podbiegliśmy. Zapytaliśmy, co się stało, jak możemy pomóc. Widzieliśmy, że pan jest półprzytomny, próbował coś mówić. Leżał na ziemi, więc pomogliśmy mu usiąść, aby było mu wygodnie. Daliśmy pić jemu i jego żonie. Kiedy ta pani skończyła rozmawiać przez telefon, poprosiłem kolegę, aby podbiegł do szlabanu, żeby zaprowadzić ratowników na miejsce - relacjonuje Bartłomiej Szpala, jeden z dwóch harcerzy, którzy pomogli turyście na szlaku.
Tym drugim był Jakub Szewczyk. Kiedy harcerz zbiegł na dół i spotkał się z ratownikami, okazało się, że jest problem. Szlaban, przed który podjechała karetka, był zamknięty. Ratownicy nie mieli klucza. Kłopot z wjazdem zgłaszali do GOPR i służb leśnych. Wokół nie było jednak nikogo, kto mógłby ten szlaban otworzyć.
- Ratownicy w takim wypadku postanowili wziąć nosze i udać się pieszo do pacjenta. To była odległość około 500 metrów. W tym czasie jeden z harcerzy zadzwonił do dzierżawcy zamku, który przyjechał na miejsce w asyście policji i otworzył szlaban. Załoga pogotowia odwiozła chorego na szpitalny oddział ratunkowy - mówi Piotr Archacki, rzecznik Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze.
Klucze dla ratowników
Karkonoski GOPR niedługo po zdarzeniu opublikował na Facebooku swoje wyjaśnienia.
"Otrzymaliśmy telefon od dyspozytora medycznego z pytaniem o możliwość otwarcia szlabanu w miejscowości Marczyce w sytuacji, gdy zespół karetki pogotowia był już na miejscu i miał problem w wydostaniem ratowanego z obszaru za szlabanem. Dyspozytor GOPR poprosił o uszczegółowienie miejsca zdarzenia i rodzaju szlabanu, po czym czekał na informację zwrotną, której nie otrzymał" - zapewniają ratownicy górscy, deklarując jednocześnie podjęcie działań w celu wyjaśnienia tej sytuacji.
"Bezpieczeństwo osób wypoczywających w górach i terenach leśnych będących na obszarze działania GOPR jest dla nas priorytetem" - deklarują.
Sytuacja z poniedziałku skłoniła przedstawicieli Lasów Państwowych, Pogotowia Ratunkowego i karkonoskiej grupy GOPR do spotkania i opracowania rozwiązań, które zapobiegną takim zdarzeniom w przyszłości. Efekt? Lokalni ratownicy mają otrzymać klucze do wszystkich szlabanów postawionych na szlakach w okolicach Jeleniej Góry.
- Należy cieszyć się, że cała akcja skończyła się pozytywnie. Poszkodowany przeżył. Jest zabezpieczony i stabilny w szpitalu w Jeleniej Górze. W drugiej kolejności należy pochwalić harcerzy za wzorową postawę godną naśladowania - podkreśla Marcin Chalecki, dzierżawca Zamku Księcia Henryka w Staniszowie.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24