Policjanci z Polkowic spotkali parę, która jak najszybciej musiała dostać się do szpitala. Wszystko dlatego, że w aucie - które utknęło w zatorze na drodze ekspresowej S8 - była rodząca kobieta. Policjanci eskortowali parę 18 kilometrów, a chwilę po dotarciu do szpitala na świat przyszedł Feliks.
W dwukilometrowym korku, jaki na drodze ekspresowej S8 nieopodal miejscowości Łozina, utworzył się po wypadku, utknął samochód, którym jechali mężczyzna i jego rodząca żona. Zauważyli ich policjanci z Polkowic.
- Widząc, co się dzieje, polecili, by kierowca jechał za nimi. Nie było czasu do stracenia. Na nieoznakowanym radiowozie natychmiast pojawiły się sygnały uprzywilejowania, a policjanci w trakcie eskorty wykorzystali także korytarz życia, jaki inni kierowcy utworzyli dla służb dojeżdżających do wypadku na S8 – relacjonuje Monika Kaleta z biura prasowego dolnośląskiej policji.
Fragment policyjnej eskorty widać na nagraniu z samochodowej kamerki umieszczonej w aucie młodych rodziców. Drogę do szpitala w Oleśnicy funkcjonariusze torowali przez 18 kilometrów. Kilka minut później na świat przyszedł Feliks. Cały i zdrowy. Chłopiec - jak informuje policja - otrzymał 10 punktów w skali Apgar.
"Gdyby nie pomoc, poród prawdopodobnie miałby miejsce na drodze"
Ojciec chłopca po wszystkim postanowił podziękować funkcjonariuszom, którzy pomogli w szybkim dotarciu do szpitala. "Chciałbym przekazać, że gdyby nie ich pomoc, poród prawdopodobnie miałby miejsce na drodze S8, gdyż zaraz po wejściu do szpitala żonę od razu skierowano na salę porodową" – napisał do policji ojciec noworodka. I dodał: "Feliks (...) bardzo dziękuje za okazaną pomoc".
Źródło: policja dolnośląska
Źródło zdjęcia głównego: policja dolnośląska