Góry śmieci, popękane meble, zniszczone auta, powalone drzewa, rozwalone mosty i podmyte ulice. Tak wyglądają miasta dotknięte niszczącą falą powodziową. Najbardziej ucierpiały regiony przygraniczne z Czechami, jak Stronie Śląskie, Kłodzko i Lądek-Zdrój. Tam nadal trwa osuszanie kamienic, sprzątanie chodników i powolne wracanie do normalności. Nasz operator Daniel Rudnicki pojechał z kamerą na miejsca dotknięte żywiołem na Dolnym Śląsku.
Dramatyczna sytuacja powodziowa w połowie września dotknęła południową Polskę. Woda z przerwanej tamy w Stroniu Śląskim zalała kolejne miejscowości takie jak Lądek-Zdrój, Kłodzko, Ołdrzychowice, Stójków czy Żelazno. Wiele mieszkańców tych regionów straciło dobytek całego życia. Żywioł niszczył wszystko na swojej drodze od infrastruktury do prywatnych posesji. Po tym, jak powódź minęła, zaczęło się wielkie sprzątanie i podliczanie strat.
Stronie Śląskie po powodzi
W niedzielę, 15 września po południu pojawiły się pierwsze informacje o tym, że w Stroniu Śląskim pękła tama na suchym zbiorniku przeciwpowodziowym na rzece Morawka. Wielka woda wdarła się do miasta, niszcząc wszystko na swojej drodze. Wiceburmistrz Stronia Śląskiego Lech Kawecki, w rozmowie z reporterem TVN24 Janem Piotrowskim, mówił, że miasto jest zniszczone doszczętnie, a straty wstępnie oszacowano na miliard złotych. - Zniknął komisariat policji, część budynków jest do rozebrania. Nie wiem, czy my się z tego podniesiemy mentalnie - mówił wiceburmistrz.
Kilka tygodni po powodzi widać płynące wraz z wodą śmieci, zniszczoną infrastrukturę drogową i pracę mieszkańców i służb, która ma przywrócić życie w mieście do normalności.
Wszystko to, co wcześniej znajdywało się domach - szafy, fotele, sterty książek, ubrania, wózki dziecięce - zostało zmieszane z mułem i zmieniło się w górę śmieci. Nowe i stare przedmioty RTV i AGD po zalaniu zostały całkowicie zniszczone, są do wyrzucenia.
"Wojsko pomaga w odpompowywaniu wody na zalanych terenach oraz usuwa pozostałości po powodzi. Budowane są mosty tymczasowe w Głuchołazach, Krapkowicach-Żywocicach, Stroniu Śląskim i Lądku Zdroju. Pełną parą do pracy ruszyli żołnierze wojsk chemicznych. Bezpiecznymi środkami dezynfekują domy, szkoły czy budynki użyteczności publicznej" - poinformował we wtorek na portalu X Władysław Kosiniak-Kamysz szef Ministerstwa Obrony Narodowej.
Lądek-Zdrój
Lądek Zdrój to kilkutysięczne miasto i znana miejscowość uzdrowiskowa w Kotlinie Kłodzkiej. W sobotę, 14 września, Biała Lądecka zalała tam kilka ulic. Kataklizm do perły polskich uzdrowisk przyszedł w niedzielę, 15 września, po tym, jak w położonym powyżej Lądka Stroniu Śląskim pękła tama i wielka woda, około południa, spustoszyła miasto. Żywioł zniszczył drogi, zerwał mosty, zalał budynki.
Dwa tygodnie po przejściu żywiołu miasto jest już niemal uprzątnięte. Burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki powiedział, że tak jest na przykład na Rynku, skąd – jak mówił – wywieziono tony śmieci. "Główne ulice w mieście są udrożnione i sprzątnięte. Chcemy, aby mieszkańcy mieli poczucie, że prace są intensywne i można zobaczyć ich efekty" – powiedział burmistrz.
Dodał, że poprawia się dostęp do infrastruktury. W mieście przywrócono dostawy wody pitnej i prądu. "Jest jeszcze problem z gazem" – mówił burmistrz.
Nowicki podkreślił, że skala zniszczeń w mieście jest nadal bardzo widoczna. "Budynki, które porozpadały się praktycznie na pół – to świadkowie dramatu, który nas dotknął. Ludzie bardzo intensywnie pracują na własną rękę w swoich domach. Obawiamy się, że po wykonaniu tej pracy fizycznej może przyjść czas kryzysu psychicznego, bo do ludzi dotrze dopiero co stracili i jak wielka jest to dla nas, jako społeczeństwa, trauma" – powiedział Nowicki.
Mieszkańcy, którzy nie mogą wrócić do swoich domów przebywają w hotelach i pensjonatach w Lądku i okolicach. Po przejściu fali powodziowej dachu nad głową nie miało ponad 100 osób.
Kłodzko
W niedzielę, 15 września wielka woda dotarła do Kłodzka. Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, stan wody na rzece wyniósł wtedy nawet 798 centymetrów, co stanowi ponad 550 centymetrów powyżej stanu alarmowego i prawie 150 centymetrów więcej niż rekord z 1997 roku. Następnego dnia, kiedy woda opadła, zaczęło się wielkie sprzątanie. Drogi zostały zniszczone, domy zalane, miasto było w opłakanym stanie. Straż pożarna, policja, wojsko i sztab kryzysowy zaczęły wielkie sprzątanie skutków powodzi. Wiele mieszkańców straciło dach nad głową.
Tym razem woda również wdarła się do wnętrza kościoła. Jak wskazał w rozmowie z telewizją TVN24 gwardian zakonu, sięgnęła wysokości około trzech metrów. - Wszystko pływało na wysokości tych trzech metrów. Dopiero dziś po opadnięciu wody mogliśmy stwierdzić, jakie są szkody, zobaczyć, jak to wszystko wygląda - powiedział zakonnik. Pytany o skalę szkód, uznał, że jest ona podobna do tej z 1997 roku
Ołdrzychowice
W Ołdrzychowicach Kłodzkich woda zniszczyła wszystkie okoliczne mosty po tym, jak pękła tama w Stroniu Śląskim. Prawie dwa tygodnie po powodzi wzdłuż ulic nadal można było zobaczyć zniszczoną infrastrukturę drogową.
Stójków
W Stójkowie wsi w gminie Lądek-Zdrój żywioł zalał mieszkania i zniszczył drogi. Góry odpadów, w tym zniszczone meble, AGD, ubrania nadal można zobaczyć na podwórkach prywatnych posesji.
Żelazno
Wioska Żelazno jest położona w powiecie kłodzkim (woj. dolnośląskie). Rzeka Biała Lądecka sprawiła jej mieszkańcom ogromne problemy po tym, jak w kulminacyjnym momencie zmieniła się w rwący potok zalewając wszystko dookoła. Po tym, jak poziom wody zmniejszył się i mieszkańcy zaczęli osuszać swoje domy wzdłuż ulic nadal można zobaczyć kilometry śmieci: meble, materace, opony, ubrania itd.
Jedna z mieszkanek wioski przyznała w rozmowie z reporterem TVN24, że powódź z 1997 roku to "jedna trzecia tego, co jest obecnie". - Woda była po okna w domu. Gospodarstwa nie ma, nie mam nic - mówiła reporterowi TVN24. - Stan mojego posiadania to wiadro i łopata - mówiła.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24