W Stroniu Śląskim (woj. dolnośląskie) trwa usuwanie skutków powodzi. Na miejscu działają już służby. Ich pracę koordynuje nadbrygadier Michał Kamienicki, który przejął zarządzanie kryzysowe. - To, co musimy zrealizować, to odbudowa infrastruktury. Priorytetem jest sieć kanalizacyjna - powiedział strażak podczas czwartkowego briefingu z dziennikarzami.
Nadbrygadier Michał Kamieniecki od środy (18 września) odpowiada za zarządzanie kryzysowe w Stroniu Śląskim i Lądku-Zdroju. W czwartek rano, po spotkaniu gminnego sztabu kryzysowego w Stroniu, spotkał się z dziennikarzami. Kamieniecki powiedział, że "wsparcie służb polega przede wszystkim na skoordynowaniu pomocy realizowanej przez gminy". Dodał, że kluczową kwestią jest odbudowanie infrastruktury.
Czytaj też: Burmistrzowie odsunięci od zarządzania kryzysowego: ułatwi nam to podniesienie się z kolan
- Działa bardzo wiele służb, bardzo wiele osób zgłasza się z indywidualną pomocą. To wszystko trzeba skoordynować. Trzeba wziąć również pod uwagę fakt, że pracownicy urzędów gmin pracują już od wielu dni, często śpiąc po 1-2 godziny na dobę, a też są to osoby poszkodowane. To, co musimy zrealizować, to odbudowa infrastruktury. Priorytetem jest sieć kanalizacyjna. Wodę i prąd udało się już dostarczyć, choć są jeszcze miejsca, gdzie jest z tym problem. Nie ma jeszcze gazu. To bardziej skomplikowana sprawa, nad którą będziemy pracowali. Są również śmieci. Jedna kwesta to śmieci powodziowe, które są wywożone, a druga kwestia to śmieci komunalne. Część kontenerów na śmieci została zmyta i to też organizujemy - powiedział nadbrygadier Kamieniecki.
Dodał, że uruchomione zostaną również dodatkowe numery telefonów dostępne na stronach urzędów gminy, tak by kontakt z mieszkańcami był jeszcze bardziej sprawny.
W czasie czwartkowej konferencji prasowej nadbrygadier Kamieniecki poinformował, że na godzinę 13 w Lądku-Zdroju, a na godzinę 14 w Stroniu Śląskim zostały zwołane sztaby z udziałem sołtysów, osób działających w mniejszych miejscowościach, żeby skoordynować również na tym poziomie wszystkie działania.
Zniszczone Stronie Śląskie i Lądek-Zdrój
Podczas czwartkowego spotkania sztabu kryzysowego z Donaldem Tuskiem, nadbrygadier Michał Kamieniecki przedstawił również informacje dotyczące zniszczonych budynków. W Lądku-Zdroju w efekcie inwentaryzacji budynków 75 obiektów zakwalifikowano jako zagrażające osobom tam przebywającym, w Stroniu Śląskim 31.
- Od wczoraj przejęliśmy koordynację zadań związanych z zarządzaniem kryzysowym. Chciałem podkreślić gigantyczne zaangażowanie wszystkich służb i pracowników urzędów, którzy tu pracują. Poświęcają się jak tylko mogą. To osoby angażujące się w niesienie pomocy, ale często jednocześnie osoby poszkodowane. Tym większy dla nich szacunek - podkreślił nadbrygadier Kamieniecki.
Działania również w mniejszych miejscowościach
Dodał, że jego celem jest nie tylko obejmowanie działaniem miejscowości gminnych, ale także mniejszych na tym terenie.
- Chcę, aby do każdego mieszkania dotarł funkcjonariusz, aby zidentyfikować potrzeby. W ten sposób pomoc zostanie skoordynowana. Musimy też skoordynować organizację wywozu śmieci popowodziowych. Wsparcie wojska polega na oczyszczaniu mieszkań. Wojsko z wykorzystaniem swojego sprzętu wywozi je dalej. Musimy takie tymczasowe miejsca wywozu zorganizować - podkreślił strażak.
Czytaj więcej: "Od piątku jesteśmy sami", "ludzie przychodzili i płakali, bo nie wiedzą, co ze sobą zrobić". Liczą straty
Burmistrzowie o sytuacji w ich miastach
Obecny na briefingu prasowym Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka Zdroju, zwrócił uwagę, że "mamy XXI wiek, mamy możliwości techniczne, które powodują, że jesteśmy w stanie skoordynować działania na poziomie bardzo profesjonalnym". - Natomiast my tutaj, w Lądku-Zdroju, byliśmy ich pozbawieni. Stąd te być może dramatyczne apele – powiedział Tomasz Nowicki.
- Jako burmistrz Lądka-Zdroju właściwie od pierwszych chwil po dramacie, po tej prawdziwej tragedii, która dotknęła naszą miejscowość i okoliczne wsie, wysyłałem wszystkimi możliwymi kanałami apele o pomoc. I chodziło przede wszystkim o pomoc doraźną, bieżącą, ale również – co dla nas bardzo istotne – o pomoc z zakresu logistyki, koordynacji działań – podkreślił Nowicki, dodając, że są małą gminą.
Zaznaczył, że sztab kryzysowy w Lądku-Zdroju, "to pracownicy urzędu gminy, pracownik zajmujący się zarządzaniem kryzysowym, burmistrz, wiceburmistrz, kierownicy pracujący tutaj w urzędzie oraz, oczywiście, służby - ochotnicza straż pożarna, policja". - Chciałbym podkreślić, że były to osoby, które na granicy wyczerpania fizycznego i psychicznego starały się ratować życie i zdrowie ludzkie – tłumaczył.
Wiceburmistrz Stronia Śląskiego Lech Kawecki zastrzegł, że tamtejszy urząd miejski zatrudnia niewielu pracowników. - To niespełna 30 osób – powiedział Kawecki. Jednocześnie - jak mówił - w mieście jest "kilkaset osób z wojska, którymi trzeba zarządzać, do tego potężny sztab Straży Pożarnej, z całej Polski przyjeżdżają ochotnicy". - To także olbrzymia liczba wolontariuszy, którzy przyjeżdżają z pomocą – dodał.
- I tak myślę, że zdaliśmy egzamin przez te ostatnie dni, kiedy prowadziliśmy akcję powodziową, zwłaszcza kwestię ewakuacji mieszkańców, te najważniejsze rzeczy, które dotyczyły ich bezpieczeństwa - powiedział.
Zwrócił uwagę, że obecnie najważniejsze jest zapewnienie ciągłości pracy urzędu, ciągłości pracy gminy i zajęcie się mieszkańcami. - Mamy tutaj też kwestię zasiłków, opieki społecznej, którą musimy jak najszybciej uruchomić - dodał wiceburmistrz.
Zapewnił, że cały czas współpracuje z zarządzaniem kryzysowym, ze sztabem i dodał: "innej drogi nie ma". "Ważne jest również to, że przy tym rozmiarze strat, jaki mamy w naszej gminie w infrastrukturze, bardzo szybko musimy się zająć ich szacowaniem, inwentaryzacją i dotarciem do wszystkim miejsc" – powiedział Kawecki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24