Klient oddał auto do przeglądu. Pijany diagnosta wjechał w ścianę

Nietrzeźwy diagnosta wjechał samochodem w ścianę
Nietrzeźwy diagnosta wjechał samochodem w ścianę
Źródło: Paweł/ Kontakt24
Kierowca przyjechał na stację kontroli pojazdów i oddał kluczyki pracownikowi. Ten zaczął przegląd samochodu i wjechał nim w ścianę. Na miejsce wezwano policję, która przebadała diagnostę alkomatem. Wynik wskazał dwa promile.

Zdarzenie, do którego doszło w środę w Oleśnicy, zgłosił na Kontakt24 pan Paweł, który prowadzi firmę z kolegą i mają służbowe auto. - Kolega pojechał autem na przegląd, bo kończył się dowód rejestracyjny. Za chwilę dzwoni do mnie i mówi: przyjeżdżaj, bo nam diagnosta skasował auto - opowiada.

Kolega miał wjechać do budynku stacji na kanał przeglądowy, oddał pracownikowi klucze do auta, poszedł załatwiać formalności i wtedy doszło do zdarzenia.

- Przyjeżdżam na tę stację, patrzę, auto wbite ścianę - relacjonuje mężczyzna.

Nietrzeźwy diagnosta wjechał samochodem w ścianę
Nietrzeźwy diagnosta wjechał samochodem w ścianę
Źródło: Kontakt24/ Paweł

Pracownik odpowie za jazdę po alkoholu. A pracodawca?

Właściciele auta wezwali policję. Starszy aspirant Bernadeta Pytel, rzeczniczka policji w Oleśnicy potwierdza informacje, przekazane przez pana Pawła.

- Pracownik, który uderzył w ścianę budynku autem klienta, został przebadany alkomatem. Badanie wskazało dwa promile - mówi Pytel.

Z mężczyzną będą jeszcze przeprowadzane czynności policyjne pod kątem artykułu 178a Kodeksu karnego, czyli prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości.

- A co z właścicielem stacji diagnostycznej? - pyta pan Paweł. - Była godzina 13. To może oznaczać, że ten pracownik pił w czasie pracy albo przyszedł do pracy pijany. Było po nim widać, ze jest nietrzeźwy. Chwiał się na nogach. Za ścianą, w którą wjechał, znajduje się biuro. Po tym, jak uderzył w ścianę, przybiegł stamtąd jakiś człowiek i powiedział: "całe szczęście, ze nie siedziałem przy biurku". Ten diagnosta stworzył zagrożenie dla innych pracowników i nikt nie zauważył, że jest pijany? - denerwuje się mężczyzna.

Pytel zapewnia, że o sprawie powiadomiony zostanie Państwowa Inspekcja Pracy.

Diagnosta to wieloletni pracownik

Rozmawialiśmy z przedstawicielem zarządu stacji kontroli pojazdu - nie chce się przedstawiać, bo, jak mówi, już na tym ucierpiało dobre imię firmy. - Jest nam bardzo przykro z powodu sytuacji. Będą wyciągnięte konsekwencje względem pracownika, będziemy rozmawiać także z mistrzem, który był na miejscu, chociaż diagnosta ma samodzielne stanowisko, mistrz nie ingeruje w jego czynności, nie nadzoruje go. Nie wiemy jeszcze, dlaczego tak się stało, to nasz wieloletni pracownik - mówi przedstawiciel firmy. I podkreśla: - Nie życzę tego żadnemu pracodawcy. Na szczęście nic nikomu się nie stało. Auto klienta odholowaliśmy do wskazanego przez niego serwisu. Mogę obiecać, że już nigdy coś takiego się nie zdarzy, chociaż jeszcze nie wiemy, jakie rozwiązania wprowadzić. Dotąd nie badaliśmy pracowników alkomatem.

Czytaj także: