Były uśmiechy, nadzieja i wiara we własny zespół. Skończyło się klęską. Kibice wychodzący z meczu Śląska Wrocław z hiszpańskim zespołem z Sewilli, byli wyraźnie zdruzgotani. „Masakra”, „klęska” i „rozpacz” – te słowa dominowały w wypowiedziach wychodzących w czwartkowy wieczór z wrocławskiej areny.
Czwartkowy wieczór we Wrocławiu. Na stadion ciągnęły tłumy. Przeszło 42 tysiące kibiców. Radość, zadowolenie, wiara w siłę ukochanego klubu. Na pytanie „kto wygra mecz?” mogła być tylko jedna odpowiedź. Pozostawała tylko kwestia jak wielkie będzie zwycięstwo Śląska.
- Z racji tego, że jesteśmy optymistami, to 3:0 – mówili dwaj kibice ubrani w koszulki klubowe. – Albo nie, 4:1 i będzie dogrywka. Skończy się 5:1 – dodał jeden z nich. I przyznał, że doping kibiców pomoże zawodnikom.
W okolicach 3. Albo 4
Kolejni idący w stronę areny deklarowali: 4:0 i 4:1.
- Panie z drogi – krzyczał w stronę reportera rozemocjonowany kibic zmierzający w stronę stadionu. – 0:0, albo 1:0 – dodał po chwili z oddali.
- 3:0, tylko 3:0 – powtórzyło dwóch idących kumpli. – Jak dla kogo?! – oburzali się na reportera.
Nawet biegnący na ostatnią chwilę kibice, byli pewni zwycięstwa Śląska.
- 3:0 – rzucili tylko w stronę kamery i po chwili zniknęli w przedstadionowej ciemności.
Od radości do smutku
W miarę upływu czasu radość i wiara zaczęły opadać w szybkim tempie. Słaba gra zespołu z Oporowskiej spowodowała, że kolejni kibice wychodzili jeszcze przed końcem meczu.
- Jestem rozżalony. Nie chodzi mi o wynik. Fatalna gra! - emocjonował się starszy mężczyzna wychodzący ze stadionu po 3. bramce. - Mila beznadziejny. Ostrowski, nie chcę go już więcej widzieć na boisku. Dramatyczny mecz. Różnica klas! Nie ten Śląsk! – kontynuował.
Kolejni wychodzący również nie przebierali w słowach.
- To żenada na tym poziomie, że z hiszpańską drużyną nie potrafimy nawiązać walki na swoim terenie – mówił kolejny kibic.
Szybkie straty
Dynamika strat bramek wrocławskiego klubu dziwiła nawet kibiców.
- Wyszliśmy przy 4:0. A, już jest 5? Serio? No przykro, ale pierwsze minuty był świetne – przekrzykiwała się para.
W ogrom porażki nie mogli uwierzyć również dopingujący ubrani w klubowe barwy.
- Wyszliśmy w 85 minucie. Było 4:0 – mówi Paweł, kibic Śląska, który ze swoimi kumplami wyszedł z trybun tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego. – Mecz skończył się 5:0? Czyli jak okrzyki były, to… No dziękujemy… - dodał z rezygnacją.
Przegrany mecz
W czwartek na wrocławskim stadionie Śląska Wrocław rozegrał mecz z Sefvillą FC. W ciągu 90 minut klub stracił możliwość dalszej gry w tegorocznej Lidze Europy. Spotkanie zakończyło się porażką Śląska. Sevilla zdobyła w tym czasie 5 bramek.
Tydzień wcześniej wrocławcy piłkarze zmierzyli się z Hiszpanami na ich boisku. Wówczas przegrali 1:4.
Autor: dr / Źródło: TVN24 Wrocław