Policja, straż pożarna i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej szukają czteroletniego Kacpra z Nowogrodźca (województwo dolnośląskie). Dziecko, które przebywało pod opieką ojca, w pewnym momencie zniknęło. Nie wiadomo, czy czterolatek wpadł do rzeki, czy może oddalił się. Dlatego - jak informuje straż pożarna - poszukiwania prowadzone są dwutorowo: zarówno na rzece, jak i na brzegu. Sprawę bada już prokuratura.
Informację o tym, że dziecko prawdopodobnie wpadło do rzeki Kwisy, służby otrzymały w poniedziałek przed godziną 19. Czteroletni Kacper przebywał pod opieką ojca i - jak informuje policja - bawił się w pobliżu wody. Stąd podejrzenie, że chłopiec wpadł do rzeki. - Wszystko wskazuje, że oddalił się z miejsca, gdzie był z ojcem. Nie mamy jednak stu procentowej pewności, że dziecko wpadło do wody - przyznaje Norbert Kurenda, komendant bolesławieckiej policji.
Szukają strażacy, policja i terytorialsi
Dlatego działania poszukiwawcze prowadzone są zarówno na wodzie, jak i brzegu. Strażacy zaczęli od przeczesywania rzeki, a policjanci i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej szukali wzdłuż koryta Kwisy. W akcji użyto także psa tropiącego i policyjnego śmigłowca. W sumie Kacpra szukało kilkudziesięciu strażaków, policjantów i żołnierzy. Jednak w poniedziałkową noc chłopca nie udało się odnaleźć.
We wtorek wznowiono poszukiwania na rzece, przeszukiwany jest też brzeg. W akcji są wszystkie służby. - W pierwszej kolejności poszukiwania będą prowadzone na terenie, gdzie dziecko było widziane po raz ostatni, a później promień ten będziemy sukcesywnie powiększać - poinformowała Anna Kublik-Rościszewska, rzecznik bolesławieckiej policji.
Jak długo może potrwać akcja? - Mam nadzieję, że będziemy prowadzić ją do pozytywnego skutku - jeszcze w poniedziałek przyznał komendant bolesławieckiej policji.
Ojciec zatrzymany, był poszukiwany
Oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu powiedziała wcześniej, że w poniedziałek wieczorem dziecko przebywało ze swoim ojcem na działce rekreacyjnej, która znajduje niedaleko rzeki.
- Ojciec w trakcie przesłuchania wyjaśniał, że stracił dziecko z oczu. Gdy nie mógł go odnaleźć, zawiadomił policję. Był pod wpływem alkoholu, badanie potwierdziło zawartość 0,7 promila. Mężczyzna został zatrzymany, ponieważ był poszukiwany do odbycia kary za przestępstwa przeciwko mieniu - powiedziała policjantka.
Czteroletni Kacper w dniu zaginięcia ubrany był w czarne spodnie bojówki i koszulkę w biało-czerwone paski z Myszką Miki. Policja opublikowała zdjęcie dziecka.
"Kochane dziecko, żywy skarb"
Kacpra szuka także rodzina i okoliczni mieszkańcy. - Chodziłam, szukałam wszędzie, gdzie się dało do trzeciej rano. Mam nadzieję, że się odnajdzie cały i zdrowy. To kochane dziecko, żywy skarb. Nie wierzę, żeby sam poszedł do rzeki - mówi pani Iwona, matka chrzestna czterolatka.
Z kolei pan Artur, kuzyn matki chłopca, podkreśla: - Kacperek to cudowne dziecko. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku, choć do głowy przychodzą różne myśli.
Prokuratura sprawdza
To, co się wydarzyło - pod kątem narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - bada już prokuratura.
Jak poinformował Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, śledczy wszczęli postępowanie sprawdzające w sprawie. - Jak wiadomo, dziecko przebywało z ojcem. Jednak na razie prowadzimy wstępne czynności wyjaśniające w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Nie postawiono nikomu zarzutów - przekazał Czułowski. I zastrzegł, że na tym etapie prokuratorzy o szczegółach postępowania nie będą informować.
"Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Źródło: TVN24 Wrocław, PAP