Budynek dawnego szpitala, w którym podczas drugiej wojny światowej miała działać tak zwana "wylęgarnia Aryjczyków", od lat popada w ruinę. Z planów inwestora, który chciał w Mokrzeszowie (województwo dolnośląskie) stworzyć hotel, nic nie wyszło. Po trwającej lata batalii i prawnej przepychance gmach przejął Skarb Państwa, a zarządza nim teraz starostwo świdnickie. Czy to oznacza, że los zabytku się odmieni?
Szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich stanął w Mokrzeszowie w połowie XIX wieku. Przez następnych kilkadziesiąt lat w placówce leczono chorych i pomagano żołnierzom. Podczas II wojny światowej w murach gmachu miał działać Lebensborn. Według niektórych opowieści to właśnie tu niemieccy żołnierze mieli spotykać się z niemieckimi kobietami i ku chwale swojego wodza, Adolfa Hitlera, płodzić dzieci. Do dziś nie wiadomo, ile w tych opowieściach jest prawdy, ale wiadomo, że po 1945 roku sytuacja zadbanego do tej pory obiektu diametralnie się zmieniła. Najpierw zniszczyli go radzieccy żołnierze, później działały tu szkoły i internat, w końcu zajęła się nim gmina Świdnica. A w połowie lat 90. XX wieku znalazł się inwestor, który planował wskrzeszenie upadłej perły Mokrzeszowa.
Biznesmen do 2000 roku miał wyremontować swój nabytek i przekształcić w hotel. Z planów nic nie wyszło, a budynek, wpisany do rejestru zabytków, z roku na rok popadał w coraz większą ruinę. Nie pomagały kolejne interwencje konserwatora zabytków, a nawet wniosek o wywłaszczenie właściciela obiektu. W 2015 roku w rozmowie z tvn24.pl urzędnicy nadzorujący zabytki wyliczali przewinienia właściciela: brak zabezpieczenia przed wpływem czynników atmosferycznych, niezabezpieczone otwory okienne i nieszczelny dach. I alarmowali: obiekt wymaga kapitalnego remontu. O niszczejący budynek martwili się nie tylko urzędnicy, ale też miłośnicy zabytków. Nastroje uspokajał pełnomocnik właściciela XIX-wiecznego gmachu, z którym udało nam się porozmawiać jesienią 2015 roku. - Już wkrótce będzie się działo. Jesteśmy w stałym kontakcie z konserwatorem zabytków w Wałbrzychu. Przyjmujemy zalecenia, staramy się je wdrożyć - mówił nam wówczas pełnomocnik niemieckiego biznesmena.
Po latach popadania w ruinę budynek przejął Skarb Państwa
Do dziś inwestycje nie zostały poczynione, a gmach wciąż niszczeje. Niedawno zmienił się tu jednak właściciel. Budynek dawnego szpitala Zakonu Kawalerów Maltańskich przejął Skarb Państwa, a zarządza nim starostwo świdnickie. - Ta procedura trwała kilka lat. Wcześniej zarządcą był starosta oleśnicki, bo tam zarejestrowana była działalność gospodarcza właściciela budynku. Były wydawane kolejne decyzje, od których właściciel odwoływał się do sądów, ale te sprawy przegrał - wyjaśnia Piotr Fedorowicz, starosta świdnicki. I dodaje, że niedawno gmach przeszedł w zarządzanie starostwa świdnickiego.
Wizyta w wnętrzach dawnego szpitala przyprawiła urzędników o zawrót głowy. W pomieszczeniach lewego skrzydła budynku tynk zbity jest do cegieł, w prawym skrzydle natomiast tynk sypie się ze ścian. W wielu miejscach nie ma instalacji. - Nie ma też śladu po różnych ozdobnych elementach architektonicznych, ale to pozostałość po działającym tu dawniej ośrodku doskonalenia zawodowego - mówi nam starosta.
Co dalej z perłą Mokrzeszowa?
Przejęcie budynku przez Skarb Państwa wcale nie oznacza, że odzyska on swój dawny blask. Wiele podobnych zabytkowych budynków rozsianych po całej Polsce niszczeje. - Nie ma pieniędzy na tego typu obiekty i najpewniej nie ma co na nie liczyć. A jeśli państwo się nim nie zainteresuje, to będziemy zmuszeni wystawić go na sprzedaż. Jeśli to się nie uda, to los budynku będzie smutny, bo po prostu będzie stał i dalej niszczał - podkreśla Fedorowicz. I dodaje, że doprowadzenie perły Mokrzeszowa do stanu używalności, w zgodzie z wytycznymi konserwatora zabytków, to ogromy koszt. Jednak nie tylko o pieniądze tu chodzi, ale też o pomysł na zagospodarowanie zabytkowego gmachu. Na razie służby starosty świdnickiego zajęły się wdrożeniem w życie wydanej kilka lat temu decyzji inspektoratu nadzoru budowlanego. Chodziło o rozbiórkę części muru, który mógł zagrażać ruchowi drogowemu, odbywającemu się na biegnącej obok budynku drodze krajowej numer 35. - Zdecydowaliśmy się przechować materiał z muru, gdyby ktoś kiedyś chciał przywrócić go do stanu pierwotnego - informuje starosta.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław, Strefa Pisiont/ strefa50.net