Ciało Magdaleny Żuk jest już w Polsce - poinformował na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Zwłoki kobiety trafią najpierw do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie, a później zostaną przewiezione do Wrocławia, gdzie zostanie przeprowadzona druga, po egipskiej, sekcja.
Przed godziną 16.00 Zbigniew Ziobro przekazał, że "około godzinę temu samolot, który przywiózł zwłoki, wylądował w kraju". - Maszyna wylądowała na Okęciu. W tej chwili zwłoki transportowane są do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie celem przeprowadzenia badania tomografem - przekazał minister. I dodał, że badanie jest istotne z punktu widzenia śledztwa. - To było badanie wnioskowane przez pełnomocnika rodziny - podkreślił Ziobro. Dlaczego obędzie się w Warszawie? Jak tłumaczył minister, we Wrocławiu, gdzie ma być przeprowadzona druga sekcja zwłok, nie ma odpowiedniego sprzętu do wykonania badania tomograficznego.
Sekcja zwłok we Wrocławiu
Z Warszawy ciało zostanie przewiezione do stolicy Dolnego Śląska. Sekcja zwłok ma być przeprowadzona w piątek rano. - W związku z tą sekcją zostaną też przeprowadzone konkretne, szczegółowe badania histopatologiczne, toksykologiczne, które odpowiedzą na ważne pytania śledczych i będą miały istotne znacznie dla ustalenia całokształtu okoliczności w tym postępowaniu - mówił minister.
Po raz kolejny podkreślił, że "polska prokuratura podjęła niestandardowe, nadzwyczajne działania", by wyjaśnić okoliczności śmierci Polki. - Jest to bodaj pierwszy przypadek w historii, kiedy polski prokurator i polski lekarz sądowy biorą udział w sekcji zwłok obywatela polskiego za granicą. Nie przypominam sobie takiego przypadku z przeszłości. To pokazuje nasze zaangażowanie - oznajmił Ziobro.
Minister: plan śledztwa uzupełniany na bieżąco
Pytany o postępy w śledztwie odpowiedział, że "są nowe ustalenia". - Trwają intensywne czynności śledczych. Przesłuchano kilkadziesiąt osób. Proszę zrozumieć, że istota śledztwa jest taka, że działania prowadzone są w sposób niejawny. Chodzi o dobro postępowania - wyjaśniał Ziobro.
Minister sprawiedliwości powiedział też, że wstępny plan śledztwa "powstał zaraz po zdarzeniu". - W tej chwili jest uzupełniany na bieżąco. Dotyczy okresu poprzedzającego wycieczkę, okresu wyjazdu do Egiptu i czasu zdarzeń, które miały miejsce na terenie Egiptu. Czynności śledcze prowadzone są w zakresie tych trzech obszarów - relacjonował prokurator generalny.
Fatalna niespodzianka
Magdalena Żuk zaplanowała wycieczkę dla siebie i swojego partnera. Chciała zrobić mu niespodziankę. O prezencie nie mówiła aż do dnia wylotu (25 kwietnia). To właśnie wtedy okazało się, że mężczyzna do Egiptu nie będzie mógł polecieć. Wszystko przez to, że jego paszport w ciągu pół roku traci ważność. A z tak krótkim terminem ważności władze egipskie do kraju nie wpuszczają. Para próbowała jeszcze sprzedać tygodniowy wypoczynek. Bezskutecznie. Zapadła decyzja, że kobieta poleci sama.
Do Marsa Alam dotarła 26 kwietnia, po północy. Na początku wszystko wydawało się być w porządku. Później zachowanie kobiety stawało się coraz bardziej niepokojące. Na tyle, że bliscy skontaktowali się z ambasadą i przedstawicielami biura podróży. Kupili jej bilet na wcześniejszy powrót do Polski. Na pokład samolotu, 29 kwietnia, Magdaleny Żuk nie wpuszczono. Jej partnerowi przekazano, że kobieta była zbyt słaba na samodzielny lot.
Tego samego dnia, za pośrednictwem rezydenta, Polka rozmawiała ze swoim chłopakiem. Na nagraniu, które trafiło do internetu widać roztrzęsioną i zapłakaną kobietę.
W czasie tej rozmowy w drodze do Egiptu był już znajomy pary. Pojechał na miejsce, by sprowadzić Magdalenę do Polski. Ta w międzyczasie trafiła do szpitala. Tam miało dojść do wypadku. Żuk wypadła przez okno. W ciężkim stanie przewieziono ją do placówki w Hurghadzie. Tam 30 kwietnia zmarła.
Śledztwo w sprawie zabójstwa
Postępowanie w sprawie śmierci Polki prowadzone jest przez specjalny zespół śledczy w Prokuraturze Okręgowej w Jeleniej Górze i przez stronę egipską. Tamtejszy prokurator generalny sprawę objął osobistym nadzorem. Jak przekazano we wtorek do śledczych wciąż zgłaszają się osoby, które deklarują chęć złożenia zeznań. W sprawie przesłuchano już kilkudziesięciu świadków. A słowa 55 z nich do sprawy "wniosły wiele okoliczności".
Ze wstępnego raportu medycznego nie wynika, by na ciele kobiety znaleziono ślady świadczące o użyciu przemocy. Znaleziono za to obrażenia charakterystyczne dla upadku z wysokości.
Wciąż nie wiadomo co przytrafiło się Polce na wakacjach. Hipotez jest kilka. - Wysoce nieprofesjonalne byłoby, żeby na tym etapie postępowanie kierować się ku jednej z wersji. Mamy swoje podejrzenia, natomiast nie ujawniamy ich. Musimy na bieżąco weryfikować każdą z wersji, nawet najmniej prawdopodobną - powiedział prokurator Marek Gołębiowski.
Autor: tam/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław