Praca po kilkanaście godzin dziennie bez wynagrodzenia, za to w cieniu przemocy i gróźb - tak przez 23 lata wyglądała rzeczywistość Mikołaja Jerofiejewa. Sąd w Legnicy wydał nieprawomocny wyrok za wykorzystywanie Rosjanina do pracy w nieludzkich warunkach. Właścicielka fermy drobiu w Lisowicach została skazana na 1,5 roku więzienia. - Pokrzywdzony mieszkał w bardzo trudnych warunkach, w pokoju w zasadzie bez okna, przy kotłowni, gdzie miał tylko materac - podkreślił sędzia.
1,5 roku więzienia, 15 tysięcy złotych grzywny i kolejne 15 tysięcy złotych nawiązki na rzecz poszkodowanego - taki wyrok usłyszała w poniedziałek Alicja Ś., która przez 23 lata miała wykorzystywać pochodzącego z Rosji Mikołaja Jerofiejewa do pracy w nieludzkich warunkach na fermie drobiu w Lisowicach (Dolny Śląsk) koło Prochowic.
Według śledczych starsze małżeństwo, wykorzystując bezradność 63-letniego dziś obywatela Rosji (i od niedawna Polski), zmuszało go do pracy. Mężczyzna miał przymusowo pracować po kilkanaście godzin dziennie bez wynagrodzenia. Stosowano wobec niego przemoc, groźby karalne, wykorzystując jego krytyczne położenie oraz jego bezradność.
Czytaj też: 10 lat to za mało. Prokuratura chce wyższej kary dla ojca Miłosza za spowodowanie śmiertelnego wypadku
Sąd: Mikołaj Jerofiejew cały czas był w pracy
Sąd Okręgowy w Legnicy wydał w poniedziałek wyrok, uznając Alicję Ś. winną tego, że "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej umożliwiała poszkodowanemu pobyt na terenie Rzeczpospolitej Polskiej wbrew przepisom ustawy" i umożliwiała mu pracę "w warunkach szczególnego wykorzystania, naruszającego godność człowieka".
Sędzia Kazimierz Leżak podczas ogłaszania wyroku podkreślił, że Mikołaj Jerofiejew wykonywał pracę "w warunkach rażąco odmiennych w porównaniu z warunkami pracy osób, w których powierzono wykonywanie pracy zgodnie z prawem, wpływających na zdrowie wykonującego pracę pokrzywdzonego".
- Materiał dowodowy przedłożony sądowi wykazał co do zasady tragiczne czy bardzo trudne warunki, w jakich pokrzywdzony przebywał na terenie fermy prowadzonej przez oskarżonych, państwa Ś. - uzasadniał wyrok sędzia Leżak. Podkreślił, że w materiale dowodowym znajdują się "drastyczne" i "ciężkie" elementy związane z miejscem zamieszkania mężczyzny, ale też "informacje pozytywne z perspektywy oceny tak zachowań oskarżonej, bo tylko do niej to rozstrzygnięcie się odnosi, jak i samej bytności pokrzywdzonego na terenie tej fermy".
- Materiał dowodowy wskazuje, że pokrzywdzony mieszkał w bardzo trudnych warunkach, w pokoju w zasadzie bez okna, przy kotłowni, gdzie miał tylko materac. Nawet nie miał węzła sanitarnego, który był dopiero gdzieś dalej, w budynkach gospodarczych. Przebywał i mieszkał w tym miejscu przez wiele lat (...). Z perspektywy zebranego materiału dowodowego można powiedzieć, że cały czas był w pracy - podkreślił sędzia Kazimierz Leżak.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokurator Mariusz Kluczyński zapowiedział apelację, wskazując, że sąd nie uznał, że doszło do handlu ludźmi. Adwokat oskarżonej uznał wyrok za "racjonalny" i przekazał, że również rozważa złożenie apelacji.
Za przestępstwo, o które oskarżona jest Alicja Ś., grozi od trzech do 15 lat więzienia. Jej mąż Jan Ś., który również był oskarżony w tej sprawie, zmarł zanim rozpoczął się proces.
23 lata na fermie
Rosjanin miał przebywać i pracować na fermie drobiu małżeństwa Ś. w Lisowicach koło Prochowic od 1997 do 2020 roku. Mężczyzna był w latach 90. pracownikiem cywilnym Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej.
- Gdy armia ta opuściła Polskę, on nie wrócił do swojego kraju i podejmował nielegalnie dorywcze prace u różnych osób, by ostatecznie trafić na fermę drobiu do małżeństwa Ś. - mówiła w 2020 roku rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prokurator Lidia Tkaczyszn. Dodała, że początkowo Rosjanin umówił się z właścicielami fermy, że za pracę otrzyma określone wynagrodzenie i utrzymanie.
- Jednak szybko się okazało, że oskarżeni nie wypłacali mu żadnych pieniędzy, a warunki, w jakich mieszkał i żył, były złe - dodała Tkaczyszyn. Oskarżeni - jak wynika z ustaleń prokuratury - zatrzymali Rosjaninowi paszport i książeczkę wojskową. Śledczy zabezpieczyli u jednego z podejrzanych 200 tys. złotych na rzecz przyszłego zadośćuczynienia za doznaną krzywdę na rzecz pokrzywdzonego.
Rzeczniczka podkreśliła wówczas, że przestępstwo, o które oskarżone jest małżeństwo Ś., to jedna z kodeksowych form handlu ludźmi.
W 2022 roku wojewoda dolnośląski przyznał Mikołajowi Jerofiejewowi polskie obywatelstwo, co zakończyło problemy pochodzącego z Rosji mężczyzny z legalizacją jego pobytu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24