10 lat to za mało. Prokuratura chce wyższej kary dla ojca Miłosza za spowodowanie śmiertelnego wypadku

Znicz w miejscu zdarzenia
Do zdarzenia doszło 8 czerwca 2023 roku
Źródło: tvn24.pl
Prokuratura składa apelację w sprawie tragicznego wypadku w miejscowości Gucin pod Ostrołęką. Andrzej P. spowodował po pijanemu wypadek, w którym zginął czteroletni Miłosz, jego syn. Śledczy twierdzą: kara 10 lat więzienia jest zbyt niska, nie odzwierciedla społecznego poczucia sprawiedliwości.

- Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce złożyła apelację od wyroku Sądu Rejonowego w Ostrołęce przeciwko Andrzejowi P. - powiedziała nam Elżbieta Edyta Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.

- W apelacji prokurator Mariusz Czekalski zarzucił rażącą niewspółmierność kar orzeczonych wobec oskarżonego Andrzeja P. za przypisane mu przestępstwa. Uznał też, że "orzeczone wobec oskarżonego kary jednostkowe za przypisane mu czyny oraz orzeczona wobec niego kara łączna nie pozwalają na uzyskanie właściwego oddziaływania wychowawczego i zapobiegawczego w stosunku do oskarżonego, zwłaszcza wpłynięcie na poszanowanie porządku prawnego i kształtowanie pozytywnej postawy wyżej wskazanego oskarżonego" - dodała.

W apelacji prokurator żąda wymierzenia oskarżonemu Andrzejowi P. kary łącznej 15 lat pozbawienia wolności.

- Tylko wymierzenie wskazanej kary pozbawienia wolności, będzie karą odzwierciedlającą społeczne poczucie sprawiedliwości - podsumowała.

Policja na miejscu zdarzenia
Policja na miejscu zdarzenia
Źródło: KMP w Ostrołęce

Usłyszał dwa zarzuty

Andrzej P. nie mógł wsiadać za kierownicę. Tak zdecydował Sąd Rejonowy w Ostrołęce 14 lutego 2023 roku. Taka była część wyroku za jazdę pod wpływem alkoholu. Sądowy zakaz prowadzenia pojazdów miał obowiązywać Andrzeja P. przez trzy lata. P. złamał go już po niespełna czterech miesiącach.

8 czerwca 2023 roku jechał swoim audi, znów pijany. Na łuku drogi wypadł z jezdni i uderzył w drzewo. Biegły ocenił potem, że mógł jechać z prędkością nawet 146 km/h.

Dopiero gdy ratownicy wyciągnęli kierowcę z rozbitego auta, zobaczyli zakryte jego nogami i poduszką powietrzną dziecko. Chłopiec zmarł na miejscu.

Andrzej P. stanął przed sądem pod dwoma zarzutami. Po pierwsze, prokuratura oskarżyła go o umyślne naruszenie zasad w ruchu drogowym i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Według biegłego oskarżony poruszał się z prędkością określoną w przedziale 136-146 km/h, a zdaniem śledczych prędkość graniczna do bezpiecznego pokonania łuku wynosiła 90 km/h.

"Oskarżony stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewe pobocze, po czym uderzył w przydrożne drzewo" - ustaliła prokuratura. Zdaniem śledczych Miłosz siedział na kolanach ojca. Oskarżony miał ponad dwa promile alkoholu we krwi.

Drugi zarzut dotyczył "kierowania samochodem osobowym w ruchu lądowym, znajdując się w stanie nietrzeźwości, a będąc uprzednio karanym przez sąd za prowadzenie auta w stanie nietrzeźwości".

Znicz w miejscu zdarzenia
Znicz w miejscu zdarzenia
Źródło: tvn24.pl

10 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów

Proces rozpoczął się na początku marca. Ostatecznie wyrok zapadł w piątek, 10 maja. Sędzia Łukasz Kaczmarzewski uznał Andrzeja P. winnym dwóch zarzucanych mu czynów. Za pierwszy zarzut, spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, będąc pod wpływem alkoholu, skazał Andrzeja P. na dziewięć lat więzienia.

Z kolei za jazdę pod wpływem alkoholu przy obowiązującym zakazie prowadzenia pojazdów sędzia skazał oskarżonego na dwa lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności.

Sąd zdecydował ostatecznie, że oskarżony w więzieniu spędzi 10 lat.

Ponadto Andrzej P. usłyszał wyrok dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów, ma również zapłacić 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia swojej partnerce - matce Miłosza, oraz 20 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Czytaj także: