Najpierw badania potwierdziły, że lekarz pogotowia z Wałbrzycha (województwo dolnośląskie) jest zakażony koronawirusem. A to oznaczało także wyłączenie z pracy części pracowników pogotowia i miejscowego szpitala. Jednak kolejne badania wykluczyły zakażenie. A to oznacza, że wałbrzyskie pogotowie może wrócić do normalnej pracy. Podobny przypadek był na Podlasiu.
KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL W czwartek informowano o tym, że lekarz wałbrzyskiego pogotowia jest zakażony koronawirusem. Medyk miał zostać zainfekowany przez kontakt z pacjentem, który przebywał w szpitalu w Wałbrzychu, a następnie zmarł.
Lekarz nie jest chory, pogotowie może wracać do pracy
Jednak kolejne badania - jak przekazało Ministerstwo Zdrowia - wykluczyły zakażenie. "Z uwagi na powtórzone badania w Białymstoku i Wałbrzychu, które okazały się ujemne, jedna osoba z Białegostoku i jedna z Wałbrzycha zostają wyłączone z dotychczasowych potwierdzonych wyników" - poinformowano na Twitterze ministerstwa. Oznacza to, że osoby z pogotowia ratunkowego oraz wałbrzyskiego szpitala, które miały kontakt z medykiem, mogą zakończyć kwarantannę. Po tym, jak pierwsze badanie próbki na obecność koronawirusa u wałbrzyskiego lekarza okazało się pozytywne, trafił on do kwarantanny. Objęto nią również osoby z pogotowia i wałbrzyskiego szpitala, które były z nim w kontakcie.
małopolskiego, zachodniopomorskiego i dolnośląskiego.
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) March 19, 2020
Z uwagi na powtórzone badania w Białymstoku i Wałbrzychu, które okazały się ujemne, jedna osoba z Białegostoku i jedna z Wałbrzycha zostają wyłączone z dotychczasowych potwierdzonych wyników.
Na Podlasiu podobnie: pierwszy wynik pozytywny, dwa kolejne negatywne
Podobny przypadek miał miejsce na Podlasiu. W środę Podlaski Urząd Wojewódzki informował o drugim w tym województwie potwierdzonym przypadku zakażenia koronawirusem. Jednak niecałą dobę później okazało się, że pacjentka nie jest chora i może być wypisana ze szpitala. Jak to możliwe? Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna informuje, że pierwszy test na zakażenie koronawirusem COVID-19 został wykonany przez Państwowy Zakład Higieny w Warszawie. "PZH telefonicznie poinformował pracowników szpitala o tym, że wynik pacjentki jest dodatni" - głosi komunikat białostockiego sanepidu. Dodaje, że białostocki szpital powiadomił wtedy służby sanitarne i pobrał kolejną próbę do weryfikacji. "Kolejny test wczoraj wieczorem przeprowadziła Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Białymstoku. Wynik był negatywny" - podkreśla sanepid. I dodaje, że negatywny wynik potwierdził w czwartek na piśmie Państwowy Zakład Higieny w Warszawie. Tym samym pacjentka zostanie wypisana do domu. "KORONAWIRUS. RAPORT". EKSPERCI ODPOWIADAJĄ W TVN24 NA WASZE PYTANIA
Na Podlasiu dwóch chorych
W piątkowy poranek na Podlasiu było dwóch pacjentów u których stwierdzono koronawirusa. Jednym z nich jest muzyk Krzysztof Drabikowski. W rozmowie z redakcją tvn24.pl opowiadał, jak trafił do białostockiego szpitala zakaźnego. Mężczyzna w ostatnim czasie miał dwutygodniową trasę koncertową po Europie. Na jej finiszu pojawiły się u niego objawy przeziębienia. Do Polski wrócił 12 marca i - jak mówi - przez kilka dni bezskutecznie alarmował służby, że może być zakażony koronawirusem. - Do absolutnego minimum ograniczyłem kontakt z innymi ludźmi. Odciąłem od świata na wszelki wypadek. No i czekałem, kiedy ktoś się mną wreszcie zajmie - opowiada. Drugim z pacjentów jest - jak informują służby wojewody podlaskiego - dziecko z powiatu białostockiego z kwarantanny domowej. Rodzina i osoby z najbliższego kontaktu są także w kwarantannie.
Autorka/Autor: bż, tam/gp
Źródło: TVN24, PAP