Poznaliśmy wyniki wszystkich pobranych próbek od pensjonariuszy i opiekunów w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Caritasu w Jeleniej Górze (Dolnośląskie). W placówce zakaziło się ponad 30 osób. Dwie z nich zmarły, kilka jest hospitalizowanych, kilkanaście nadal przebywa na miejscu. Dyrekcja zaapelowała o pomoc. Z tą pospieszyły osoby świeckie, siostry zakonne, klerycy i rektor seminarium.
KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL Od kilku tygodni Zakład Opiekuńczo-Leczniczy w Jeleniej Górze - jak mówi dyrektor Caritas Diecezji Legnickiej - jest niemal odcięty od świata. Wszystko przez wprowadzone tam środki ostrożności. Obowiązuje między innymi zakaz odwiedzin i przyjmowania przedmiotów z zewnątrz. Jednak to nie uchroniło placówki przed pandemią COVID-19.
Dyrektor: ci którzy się boją, poszli na urlop
Zaczęło się od pacjentki ZOL, która na jakiś czas trafiła na oddział neurologiczny szpitala w Jeleniej Górze. Po powrocie do ośrodka Caritas jej stan się pogorszył. Podejrzewano zakażenie koronawirusem. Kobieta została przetransportowana do szpitala w Bolesławcu. Badanie potwierdziło, że jest zakażona. Lekarzom nie udało się jej uratować. Informacja o koronawirusie sparaliżowała działanie placówki. Większość z 20-osobowego personelu oddziału nie pojawiła się w pracy. - Na razie ZOL działa, ale ci, którzy się boją, poszli na urlop, poszli na L4. Zostały trzy osoby i to dla mnie jest tragedia - mówił Radiu Wrocław ks. Robert Serafin, dyrektor legnickiego Caritasu. Te trzy osoby to zakonnica, która jest pielęgniarką, i dwie osoby świeckie. W placówce pozostała też pani sprzątająca. I to oni opiekowali się 28 osobami, które przebywały na jednym z oddziałów zakładu. "KORONAWIRUS. RAPORT". EKSPERCI ODPOWIADAJĄ W TVN24 NA WASZE PYTANIA
Ponad 30 zakażonych
Wszystkie osoby, które miały kontakt ze zmarłą, zostały przebadane na obecność koronawirusa. Początkowo ks. Waldemar Wesołowski, rzecznik diecezji legnickiej, informował, że od osób z 3. oddziału ZOL-u pobrano w sumie 61 wymazów. 29 z nich dało wynik pozytywny. Są to zarówno podopieczni zakładu, jak i personel. Rzecznik zapewniał, że próbki zostaną pobrane również od osób z pozostałych dwóch oddziałów. Na wszystkich przebywa łącznie 70 pacjentów plus okrojony personel.
I tak też się stało. Na obecność koronawirusa przetestowano w sumie kolejnych 91 osób. Pozytywnie zdiagnozowano dwóch pacjentów, zakażenie wykluczono u 66 osób, a 23 próbki zakwalifikowano jako niejednoznaczne. A to oznaczało, że ich badanie musiało zostać powtórzone.
Reporterka TVN24 Olga Bierut 18 kwietnia przekazała, że z tych 23 próbek jedna okazała się dodatnia. To zakonnica, która opiekowała się pensjonariuszami. Została przewieziona do szpitala.
Wszyscy chorzy na COVID-19, podopieczni jeleniogórskiego ośrodka Caritas, są izolowani od pozostałych podopiecznych. Jak przekazał ks. Wesołowski, chorzy czują się "względnie dobrze".
Apel o pomoc i ręce do pracy
- Powoli stajemy oko w oko z rzeczywistością, że brakuje bardzo niewiele, żebyśmy powiedzieli, że nie jesteśmy w stanie się nimi zaopiekować. Dlatego już nie tylko prosimy o maseczki, rękawiczki czy kombinezony, ale po prostu o ludzi - powiedział, na początku kwietnia, dyrektor legnickiego Caritasu ks. Serafin "Gościowi Niedzielnemu". I - jak relacjonował Bartłomiej Ślak, reporter TVN24 - zaapelował do wszystkich, którzy gotowi są poświęcić się i przyjść pomóc w opiece nad pensjonariuszami.
Co więcej, takie osoby powinny się liczyć z tym, że placówka może zostać poddana kwarantannie, a to oznacza całkowite odcięcie od świata. - Dlatego ten apel w pierwszej kolejności kieruję do osób samotnych, które nie mają dzieci i są gotowe na tak duże poświęcenie, przez które nie ucierpią ich rodziny - wyjaśniał reporter TVN24. A ksiądz Serafin w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" precyzował: - Jeżeli jest ktoś, kto na tę chwilę może nie ma dzieci, małżonków, oraz kto nie boi się przyjść i dać się zamknąć na kilka, kilkanaście dni, a może i nawet na kilka tygodni, i pomóc w karmieniu, proszę o taką pomoc. Ja wiem, że presja jest bardzo duża, każdy boi się utraty zdrowia, a może nawet i życia. Jednak mamy osoby chore i to poważnie, a te trzy osoby też są tylko ludźmi i prędzej czy później będą potrzebowały odpoczynku, wytchnienia, zmiany. O pomoc - ludzką, sprzętową i finansową, dla ZOL prosił też biskup legnicki.
Duchowni ruszyli z pomocą
Apel poskutkował. Do pomocy zgłosili się pierwsi chętni. Wśród ochotników-wolontariuszy znalazły się zarówno osoby świeckie, jak i duchowne. Do ZOL w Jeleniej Górze przyjechały siostry zakonne, pięciu kleryków z Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Legnickiej i rektor seminarium. To jednak nie zaspokaja potrzeb placówki. - Potrzebujemy rąk do pracy, ponieważ działanie ośrodka to opieka 24 godziny na dobę. Potrzebna jest też pomoc materialna, sprzęt medyczny i środki do dezynfekcji - podkreślił ks. Wesołowski. A dyrektor legnickiego Caritas, w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" dodawał: - Na pewno będziemy potrzebowali jeszcze jakiś czas tych, którzy tam przyjdą, dlatego że musimy zadbać o to, żeby rotować te zespoły. W piątek 17 kwietnia rzecznik legnickiej kurii przekazał, że zgłaszają się kolejni chętni do pomocy. Jak na razie do pomocy przyjęto 14 wolontariuszy.
Źródło: TVN24 Wrocław, prw.pl, legnica.gosc.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław/ B. Ślak