Czterech turystów zostało rannych w rejonie Wielkiego Szyszaka. Dwie osoby nie są w stanie same się poruszać. Sprowadzają je na dół ratownicy karkonoskiej grupy GOPR, zostaną ewakuowane śmigłowcami Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitali. Wcześniej GOPR ostrzegał, że szlaki są bardzo śliskie.
Informacje o czterech osobach, które zsunęły się ze szlaku po polskiej stronie Karkonoszy, potwierdza Adam Tkocz, naczelnik karkonoskiej grupy GOPR. Do zdarzenia miało dojść po godzinie 10 w rejonie Wielkiego Szyszaka.
- Grupa turystów wędrująca po zamkniętym szlaku czerwonym poślizgnęła się i spadła w dół po północnych zboczach Wielkiego Szyszaka - mówi Tkocz.
Lecą po nie dwa śmigłowce
Poszkodowane są cztery osoby. Spadły one około 300 metrów w dół. Dwie osoby poszkodowane są już w bezpiecznym miejscu, mają lekkie otarcia. W gorszym stanie jest pozostała dwójka.
- Dwie osoby są przygotowane do transportu linowego po północnych zboczach Szyszaka. To są już poważniejsze niestety urazy i musimy je ewakuować później śmigłowcem LPR-u. Przylatuje do nas śmigłowiec LPR z Wrocławia oraz także wyleciał przed chwilą śmigłowiec z Zielonej Góry - przekazuje Tkocz.
Jedna z osób ma uraz miednicy i biodra druga uraz nogi. - Przy tak długim locie możemy się też spodziewać jakichś urazów wewnętrznych, także chcemy je jak najszybciej ewakuować do szpitala - wyjaśnia Tkocz.
Szlak, którym się poruszały, to szlak letni. - Ze względu na duże oblodzenia jest zamykany na zimę - przekazał Tkocz.
Poszkodowane w wypadku osoby miały nie być odpowiednio przygotowane do wyjścia w góry.
GOPR ostrzegał o oblodzeniu
W Karkonoszach w Polsce obowiązuje pierwszy, niski stopień zagrożenia lawinowego.
"Warunki w górach są nadal wymagające, niezbędne jest odpowiednie przygotowanie kondycyjne ze względu na dużą ilość śniegu na szlakach, które mogą być nieprzetarte. Występuje oblodzenie w zacienionych miejscach, szlaki są bardzo śliskie" - czytamy w komunikacie GOPR.
Przewiany śnieg na szlakach może sięgać nawet dwóch metrów. GOPR zaleca używanie raczków i kijów trekkingowych, gogli na szlakach turystycznych. "W warunkach silnego oblodzenia szlaków raczki mogą być niewystarczające dla wędrówki po szlaku" - podkreślają w komunikacie.
Ratownicy mają mnóstwo pracy
W sobotę, w pierwszy dzień ferii w Karkonoszach ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR interweniowali dziewięć razy. Udzielono pomocy 12 osobom.
Pomagano m.in. mężczyźnie, który poślizgnął się na szlaku niebieskim między obniżeniem pod Śmielcem, a rozdrożem pod Wielkim Szyszakiem. "Turysta doznał utraty przytomności, obrażeń głowy i urazu barku. W górach poruszał się w pojedynkę, jednak szczęśliwie osoba postronna wezwała pomoc. Wypadek wydarzył się mimo używania raczków turystycznych, warunki okazały się zbyt trudne. Poszkodowany został ewakuowany śmigłowcem Lotnicze Pogotowie Ratunkowe" - informuje GOPR Karkonosze.
Na szczycie Szrenicy turysta stracił przytomność, a w wyniku upadku złamał rękę.
Pomagano też turyście z Niemiec, który korzystając z Google Maps, zboczył z trasy na Śnieżkę i ugrzązł w trudnym terenie na zboczach Czarnego Grzbietu. Wspólna akcja ratowników polskich i czeskich trwała 9 godzin.
W Górach Izerskich ewakuowano dwójkę turystów, która zabłądziła i wyczerpana nie była w stanie kontynuować marszu poza szlakiem.
Do poważnego wypadku doszło też na zamkniętym żółtym szlaku między Śnieżnymi Kotłami, a Schroniskiem pod Łabskim - dwójka turystów poruszająca się o raczkach, poślizgnęła się i zsunęła po zalodzonym zboczu, doznając licznych obrażeń.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: GOPR Karkonosze