Policja i prokuratura wyjaśniają, jak doszło do wypadku z udziałem 10-latki i konia. Dziewczynka była uczestniczką kolonii jeździeckich. Teraz jest w stanie śpiączki farmakologicznej.
Do wypadku doszło w sobotnie popołudnia. 10-latka, wraz z grupą innych dzieci, była uczestniczką kolonii jeździeckich zorganizowanych w miejscowości Dębrznik (województwo dolnośląskie). W trakcie przygotowania koni do zajęć - z nieustalonych na razie przyczyn - spłoszyły się dwa ze zwierząt.
Rozbieżne wersje świadków?
Konie zerwały się z belki, do której były przywiązane. Jeden z koni najprawdopodobniej potrącił dziewczynkę.
- Świadkowie nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy było to potrącenie, czy dziewczynka została uderzona belką, która zerwała się razem z koniem - mówi Artur Idzi z Prokuratury Rejonowej w Kamiennej Górze.
Dziewczynka w stanie śpiączki
Dziecko trafiło do szpitala. Jak informuje prokuratura 10-latka jest w stanie śpiączki farmakologicznej. - Ma złamaną żuchwę, obojczyk i krwiak na mózgu. Prowadzimy postępowanie w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - przekazuje Idzi. I dodaje, że postępowanie - na tym etapie - prowadzone jest w sprawie i nikt na razie nie usłyszał zarzutów.
Wiadomo, że dwóch opiekunów było trzeźwych i posiadało niezbędne uprawnienia. Śledczy podkreślają, że kwalifikacja czynu może ulec zmianie. - W zależności od tego, czy na niebezpieczeństwo narażone były inne dzieci - podkreśla prokurator.
Do zdarzenia doszło pod Kamienną Górą:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock