Wychowawca został zawieszony i usłyszał zarzuty znęcania się nad 13-letnim podopiecznym Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Jerzmanicach-Zdroju (Dolnośląskie). Sprawą zajęła się prokuratura - poinformowała wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart. Przekazała, że do ośrodka zostali skierowani psychologowie, którzy dbają o to, by dzieci czuły się bezpiecznie. 13-latek przebywa w szpitalu. W środę sąd zdecydował o dwumiesięcznym areszcie dla wychowawcy.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Jeden z podopiecznych ośrodka w Jerzmanicach-Zdroju trafił w ubiegłym tygodniu do szpitala. Nastolatka udało się uratować po tym, jak targnął się na własne życie. Wcześniej - jak wynika z ustaleń Ministerstwa Sprawiedliwości - został pobity przez jednego z wychowawców.
Chłopiec przebywa w szpitalu w Legnicy. Jest w stanie śpiączki farmakologicznej.
We wtorek w ośrodku pojawiła się wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart, która objęła bezpośredni nadzór nad sprawą. - Jestem zszokowana naszymi ustaleniami i tragedią, która się wydarzyła. Chłopiec walczy o życie. Rozmawiałam z resztą wychowanków, którzy są przejęci i teraz najważniejsze jest dla mnie, aby zapewnić im bezpieczeństwo i aby czuli się bezpieczni - powiedziała w czasie briefingu prasowego. - Cała sprawa, a także funkcjonowanie ośrodka są teraz drobiazgowo sprawdzane przez ekspertów z ministerstwa. Nasze prace w ostatnich dniach przyniosły ważne ustalenia, które - mam nadzieję - pomogą prokuraturze w śledztwie – dodała.
Wychowawca i dyrektor zawieszeni
Przekazała, że wychowawca został zawieszony i ma postawione już zarzuty. - Podjęliśmy również decyzję o zawieszeniu dyrektora tej placówki. Jego obowiązki pełni w tej chwili inny pracownik placówki - powiedziała Ejchart.
Sprawa została zgłoszona do Prokuratury Rejonowej w Złotoryi.
Jak podkreśliła wiceministra, z innej placówki został przysłany "zespół psychologów, którzy cały czas pracują z chłopcami na miejscu". Resort oddelegował też do ośrodka specjalnego wizytatora, którego zadaniem jest bezpośredni nadzór nad bieżącą sytuacją oraz monitorowanie działań podejmowanych w celu poprawy warunków i bezpieczeństwa w ośrodku.
Ejchart zapewniła, że "wszystkie informacje, które udało się ustalić w toku prac wizytatora, który od samego początku jest na miejscu, przekazywane są na bieżąco prokuraturze".
- Zaplanowałam też specjalne spotkanie z dyrekcjami wszystkich okręgowych ośrodków wychowawczych, by na podstawie zdarzenia wyciągnąć wnioski i zrobić wszystko, by nie dopuścić do podobnych sytuacji - podkreśliła ministra Ejchart.
- W tej chwili najważniejsze jest bezpieczeństwo i spokój chłopców, którzy tu przebywają, którzy niejako byli świadkami tego zdarzenia - dodała.
W sądzie wniosek o trzy miesiące aresztu
Rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Lilianna Łukasiewicz przekazała, że podejrzany Jacek T. usłyszał zarzut znęcania się nad małoletnim, który pozostawał z wychowawcą w stosunku zależności. Wyjaśniła, że podejrzany swoim czynem doprowadził osobę małoletnią do usiłowania samobójstwa. - Grozi za to surowa kara od dwóch do 15 lat więzienia, ponieważ sprawa dotyczy małoletniego - dodała. - Znęcanie polegało między innymi na biciu po głowie, na kopaniu i szarpaniu. Miało to miejsce kilkukrotnie w ciągu tego dnia. Prokurator zakwalifikował to jako znęcanie, które doprowadziło małoletniego do targnięcia się na własne życie - powiedziała prokurator. Dodała, że podejrzany składał wyjaśnienia, ale nie przyznał się do popełnienia czynu. Prokurator rejonowa w Złotoryi Anna Chomiczewska dodała, że jednym z dowodów w sprawie jest zapis monitoringu, na którym zarejestrowane są zachowania podejrzanego wobec wychowanka. 60-letni Jacek T. był wieloletnim pracownikiem i wychowawcą w placówce.
- Wobec podejrzanego skierowany został wniosek do sądu o trzy miesiące aresztu tymczasowego - dodała prok. Chomiczewska.
Sąd Rejonowy w Złotoryi rozpatrzył wniosek w środę i zdecydował o dwumiesięcznym tymczasowym areszcie dla mężczyzny.
"Do tego zarzutu nigdy się nie przyzna"
Obrońcą podejrzanego jest adwokat Emilia Mądrecka. W rozmowie przed kamerą TVN24 podkreśla, że będzie składać zażalenie na decyzję sądu o tymczasowym aresztowaniu.
- Wnieśliśmy o środki nieizolacyjne. Mój klient składał wczoraj wyjaśnienia od 12 do 17, nie unika organów ścigania i chce tę sprawę wyjaśnić - podkreślała prawniczka.
Zaznaczyła, że jej klient "nigdy nie przyzna się" do zarzutu znęcania się. - Chcemy obiektywnej oceny tego, czy stosowanie środków przymusu bezpośredniego, jakie były stosowane w ośrodku, były przez niego zastosowane prawidłowo, czy też doszło do jakiegoś przekroczenia procedury. Nie zgadzamy się na postawienie związku przyczynowo-skutkowego między działaniami mojego klienta a doprowadzeniem do targnięcia się na życie przez chłopca - podkreśliła adw. Emilia Mądrecka.
Danuta Górecka, prokurator Prokuratury Rejonowej w Złotoryi, przekazała z kolei, że od treści uzasadnienia decyzji sądu w sprawie zastosowania dwóch, a nie trzech miesięcy aresztu zależy, czy śledczy będą składać zażalenie. Odniosła się też do argumentu obrony, że podejrzany składał "obszerne wyjaśnienia":
- Podejrzany oświadczył, że odmawia składania wyjaśnień i będzie odpowiadał tylko na pytania swojego obrońcy. Tylko takie wyjaśnienia wczoraj złożył - zaznaczyła prokurator Górecka.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24