Ambulans kilkukilometrowy odcinek drogi pokonywał przez 20 minut. A jak mówią ratownicy, mógłby o połowę szybciej. Mógłby, gdyby kierowcy nie blokowali przejazdu. Jak wyglądał tak zwany korytarz życia na S8 w kierunku Wrocławia, nagrał jeden z ratowników jadących do wypadku.
W środę nad ranem na drodze S8 w pobliżu węzła Oleśnica samochód osobowy zderzył się z ciężarówką. W wyniku wypadku jedna osoba została ranna. Na pomoc poszkodowanym jechali między innymi ratownicy z Wrocławia. Próbowali jak najszybciej dostać się do miejsca zdarzenia. Zadanie mieli trudne. Widać to na nagraniu, jakie umieścili w ramach akcji "Korytarz życia - włącz myślenie".
"Ledwo się tam zmieściliśmy"
Kierowcy, którzy stanęli w korku zajęli dwa pasy drogi. Wolny został tylko pas awaryjny i to nim ratownicy próbowali pokonać drogę. Nie bez problemów. - Ledwo się tam zmieściliśmy, błotnikami prawie szorowaliśmy o bariery energochłonne. Pas awaryjny jest wąski. Jeśli my mieliśmy problem ze zmieszczeniem się, to wóz strażacki mógłby tam w ogóle się nie zmieścić - mówi nam pan Michał, który nagrywał przejazd karetki.
Miejscami udało się pokonać trasę zwykłym pasem jezdni. Niektórzy kierowcy zjechali na bok. Jednak inni nawet nie drgnęli. "Tu wyłączył silnik, nie ma go, k***a"" - słyszymy na nagraniu. W rozmowie z nami ratownik precyzuje: - Niektóre tiry miały pogaszone światła i były pozamykane, tak jakby kierowcy wyskoczyli do toalety. - Nie lepsi byli kierowcy samochodów ciężarowych. Niektórzy z nich powychodzili z aut. A to wszystko blokowało nam przejazd - relacjonuje mężczyzna.
Slalomem i przez MOP
Ambulans próbuje przebić się przez korek. Gdy nie może, wraca na pas awaryjny. Jazda slalomem tylko wydłuża przejazd. Gdy okazuje się, że przejechać się nie da, ratownicy wybierają drogę przez MOP, czyli miejsce obsługi podróżnych. Jednak i tu natrafiają na przeszkodę. Kierowcy zagradzają wyjazd. "Jest wypadek na 'esce'. Lecę na sygnałach, ale jest wszystko zablokowane, więc mogę się chwilę spóźnić" - na nagraniu słychać głos kierowcy.
Końcówki dojazdu do wypadku na nagraniu nie widać. Dlaczego? - Musiałem wyjść z karetki i ręcznie kierować ruchem. Niektórzy kierowcy byli zaskoczeni, że należy się przesunąć - przyznaje pan Michał.
Ratownicy na miejscu wypadku pojawili się po 20 minutach. Jednak - jak mówią - mogli dotrzeć tam w czasie o połowę krótszym. - Moglibyśmy, gdyby kierowcy zachowali się jak należy i utworzyli korytarz życia. Do tego nie potrzeba wiele. Myślenie naprawdę nie boli, a może uratować czyjeś życie - denerwuje się ratownik. I przypomina: - Gdy służby jadą do wypadku, to kierowcy powinni zjechać na pas awaryjny, a nie odwrotnie. Kierowcy powinni też pamiętać, by nie jechać zderzak w zderzak. Wszystko po to, by pozostawić sobie miejsce na manewrowanie.
Gdzie? Na bok swojego pasa
Jak stworzyć korytarz życia? Twórcy akcji przekonują, że to bardzo proste. Widząc korkującą się drogę i słysząc sygnały służb ratunkowych kierowcy powinni zjechać na bok swojego pasa. Dzięki temu droga dla karetek, wozów strażackich czy radiowozów jest przejezdna.
"Korytarz życia - włącz myślenie" to inicjatywa grupy strażaków ochotników z Dolnego Śląska. Przedstawiciele OSP Czerna i OSP Ujazd Górny chcą uświadomić społeczeństwu, że właściwe zachowanie na drogach jest kłopotem wielu kierowców. Dlatego nagrywają dojazdy do akcji ratowniczych i pokazują, jak w praktyce zmotoryzowani radzą sobie z tworzeniem korytarzy życia.
Ratownicy medyczni jechali do wypadku na drodze S8:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Korytarz życia - włącz myślenie