Pod koniec II wojny światowej na zboczu góry Trójgarb rozbił się samolot. Załoga i pasażerowie przeżyli. Wrak maszyny został porzucony. Przez lata rozkradali go mieszkańcy, Rosjanie, a to, co zostało, pochłaniała natura. Teraz dokładne miejsce katastrofy chcą odnaleźć pasjonaci historii ze Starych Bogaczowic.
O katastrofie i wraku samolotu Junkers Ju 52 najstarsi mieszkańcy Starych Bogaczowic mówią od dawna. Historia jest powtarzana, choć nikt nie zna konkretnego miejsca, w którym doszło do wypadku. - Są legendy, że taki samolot był, że był wypadek. I on rzeczywiście był. Chcielibyśmy wiedzieć, gdzie dokładnie miał miejsce - mówi Ariel Zarzeczny, miłośnik regionu i gminny radny. I dodaje: nie zależy nam na taniej sensacji, chcemy rozwiać legendy.
"Pilot zboczył z kursu i uderzył w stok"
W tym mają pomóc relacje okolicznych mieszkańców. Wśród nich jest Krzysztof Kobusiński, który o sprawie samolotu usłyszał kilkanaście lat temu.
- Po raz pierwszy o katastrofie samolotu, który rozbił się na zboczach Trójgarbu, usłyszałem od Niemca, który twierdził, że był świadkiem tego zdarzenia. Powiedział mi, że miało ono miejsce wiosną 1945 roku. Panowały wówczas fatalne warunki atmosferyczne. We mgle pilot zboczył z kursu i uderzył w stok wzniesienia - Kobusiński mówił, w 2013 roku, "Gazecie Wrocławskiej".
Co się stało z wrakiem?
Na pokładzie maszyny znajdowali się ranni niemieccy żołnierze. Pasażerowie i załoga rejsu mieli szczęście. Wszyscy przeżyli. Wraku nie usunięto. Pod koniec wojny Niemcy pewnie nie mieli czasu zajmować się usuwaniem zniszczonego samolotu. Poza tym stok był stromy. Akcja stwarzałaby trudności. Maszyna została na stoku. I niszczała.
- Z jednych relacji wynika, że wrak rozbierali na części mieszkańcy. Z innych wynika, że zdemontowali go żołnierze radzieccy - przekazuje Zarzeczny. Jak było dokładnie, tego nie wiadomo. Niezależnie od tego swoje dołożyła natura. Przez kilkadziesiąt lat zbocze zarosło. - Możliwe, że zarosły też pozostałości po samolocie. Wraku tam już nie ma, dlatego szukamy jedynie miejsca wypadku, aby umieścić tam tablicę informacyjną - przyznaje Zarzeczny.
Przygotowania do poszukiwań
Na razie poszukiwacze nie wychodzą w teren. Przygotowują się merytorycznie. Gromadzą ludzkie opowieści, mapy i dokumenty. Do Zarzecznego odzywają się między innymi grzybiarze, którzy opowiadają o znalezieniu elementów maszyny. Poszukiwacze liczą też na pomoc Kobusińskiego. Ten mówił dziennikarzowi: "Wielokrotnie badałem miejsce katastrofy i odnajdywałem w ziemi elementy, które mogły być fragmentami samolotu".
W lipcu w pobliżu Trzcińska-Zdroju (woj. zachodniopomorskie) znaleziono pozostałości myśliwca z czasów II wojny światowej. Czytaj więcej na ten temat
Autor: tam/jb / Źródło: TVN24 Wrocław, walbrzych.naszemiasto.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock | Joanna Zaleska