- Irytujecie mnie, gówniarze smarkate. Co wy robicie, siusiumajtki?! - mówi nauczycielka ze szkoły podstawowej im. Polskiej Niezapominajki w Szczodrem (woj. dolnośląskie) do swoich pięcio- i sześcioletnich podopiecznych. Następnie słychać, jak rozwija taśmę klejącą, którą miała zaklejać dzieciom usta.
6-letni Franek do podstawówki poszedł we wrześniu. Od tego czasu, według relacji jego mamy, miał nocne koszmary. Dziecko bało się też codziennego pójścia do szkoły. Dlaczego? - Syn powiedział, że boi się chodzić do szkoły, bo nauczycielka groziła, że go zabije za krzywy szlaczek. Mówił też o tym, że zakleja im się usta taśmą klejącą - mówi Radiu Zet Dorota Łaba, matka chłopca, która w środę wysłała swojego syna na lekcje z dyktafonem w plecaku.
Jak mówi reporter TVN24 Tomasz Kanik, który rozmawiał z rodzicami dzieci, nauczycielka przez wiele miesięcy lawirowała między dobrą opinią u swoich przełożonych, a tym, co rzeczywiście robiła za zamkniętymi drzwiami sali. - To był świat, w którym panował terror, w którym rządziła jedna osoba. Dzieci bały się mówić, czy coś złego się dzieje, reagowały różnie: zamykały się w sobie, były płaczliwe. Bały się zrobić cokolwiek złego w ich mniemaniu, czyli naskarżyć na nauczycielkę - relacjonował na antenie TVN24 Kanik.
"Na czas śniadania zdejmuję wam taśmę"
To, co mama Franka usłyszała na trwającym niemal 8 godzin nagraniu, wprawiło ją w osłupienie. Słychać na nim płacz dzieci, groźby nauczycielki kierowane w stronę maluchów i ostrzeżenia. Słowa kobiety o zalepianiu buzi i dźwięk rozwijanej taśmy potwierdzają relację 6-latka.
- Osoby, które mają zalepione buzie, przechodzą do mnie. Na czas śniadania zdejmuję wam taśmę. Mam nadzieję, że nie będziecie już gadali w czasie, kiedy nie można gadać, czyli np. podczas śniadania, bo niestety będę musiała wam zalepić buzie jeszcze raz - mówi nauczycielka do grupy dzieci. Na nagraniu słychać też, jak grozi, że jednego z chłopców przywiąże do stołu.
Sprawę badają policja, kuratorium i prokuratura
O metodach nauczania matka dziecka poinformowała dyrektorkę szkoły. Wychowawczyni na razie jest zawieszona. Jej podopiecznymi ma zająć się psycholog.
Zaniepokojona matka sprawę zgłosiła też policjantom. - Prowadzimy postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Matka złożyła do tej pory zawiadomienie ustne, materiały ma nam dopiero przekazać. Wtedy będzie składała konkretne zeznania. Na razie wyjaśniamy sprawę - informuje st. asp. Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji.
Głos w sprawie wydarzeń w dolnośląskiej szkole zabrało Ministerstwo Edukacji Narodowej. - Takiego rodzaju zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne - mówi Joanna Dębek, rzecznik prasowy MEN. I dodaje, że resort pozostaje w stałym kontakcie z kuratorium oświaty we Wrocławiu.
Ono do podstawówki w Szczodrem skierowało już wizytatorów, którzy mają sprawdzić wszystkie okoliczności zdarzenia i to, czy uczniowie zostali objęci odpowiednią opieką. - Sprawdzimy, czy mogło być tak, że dyrekcja placówki o wszystkim wiedziała, a nie reagowała. Na razie nie mamy też nagrań, więc musimy sprawdzić zasadność oskarżeń - przyznaje Janina Jakubowska z dolnośląskiego kuratorium oświaty.
Postępowanie wyjaśniające wszczął również rzecznik dyscyplinarny kuratorium oświaty, a nauczycielkę mogą czekać różne konsekwencje: od nagany po wydalenie. Co się stanie, jeśli oskarżenia rodziców się potwierdzą? - Będzie to niedopuszczalne. Złożymy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa - zapowiada Jakubowska.
Śledczy już przyglądają się działaniom nauczycielki. - Wszczęliśmy postępowanie na podstawie doniesień medialnych pod kątem znęcania się nad dziećmi - przekazuje Małgorzata Klaus z prokuratury okręgowej we Wrocławiu.
O sprawie pierwsze poinformowało Radio Zet.
Do znęcania się nad dziećmi doszło w miejscowości Szczodre:
Mapy dostarcza Targeo.pl
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław