Żołnierze kilku państw o strategicznym położeniu rozpoczęły w Bolesławcu (Dolnośląskie) ćwiczenia "Winter Strike". Ich założeniem jest sprawdzenie wewnętrznych procedur i wyeliminowanie z nich elementów, które szwankują.
Reporter TVN24 Tomasz Kanik we wtorek pojechał do Bolesławca sprawdzić manewry na własne oczy. Jak relacjonuje, to nie są standardowe ćwiczenia na poligonie, w błocie i śniegu. Raczej sprawdzenie procedur oraz szybkości i trafności podejmowania decyzji z dala od linii frontu.
- W ćwiczeniach udział biorą nie tylko Amerykanie i Polacy, ale też Litwini, Estończycy, Rumuni, Szwedzi, Finowie - wylicza Kanik. Czyli państwa znajdujące się najbliżej Rosji.
Scenariusz: wielonarodowy kryzys
Ćwiczenia "Winter Strike" rozpoczęły się w niedzielę i potrwają do czwartku, w pięciu różnych lokalizacjach. Scenariusz zakłada wielonarodowy kryzys, wymagający awaryjnego wsparcia dla krajów sprzymierzonych. Testowana jest więc skuteczność sąsiedzkiej pomocy.
- Według ekspertów w takich ćwiczeniach chodzi o to, aby znaleźć lukę. Znaleźć miejsce, gdzie coś poszło nie tak, co można ulepszyć - tłumaczy reporter TVN24.
Dziś, kiedy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, takie ćwiczenia mają inny wymiar niż chociażby dwa lata temu. - Jest to sytuacja, której zwykle nie możemy się przyglądać. Teraz możemy. Część możemy pokazać, o części tylko opowiadać. Mogę zaświadczyć, że idzie to bardzo sprawnie - mówi Tomasz Kanik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław