Wzrósł bilans ofiar powodzi we Włoszech. "Niesłychane ilości wody przyniosły chaos i śmierć"

Bilans ofiar śmiertelnych powodzi, które nawiedziły włoski region Marche, wzrósł do dziesięciu osób - przekazały w piątek po południu władze. W wyniku żywiołu zalane zostały tunele i drogi. Ludzie usuwają błoto z dróg, aby uwolnić samochody.

Ulewne deszcze spowodowały, że w czwartek późnym wieczorem doszło do powodzi w części Włoch. W ciągu zaledwie dwóch-trzech godzin w okolicach miasta Ankona, położonego w regionie Marche, spadło około 400 litrów wody na metr kwadratowy. Tak obfite opady zamieniły ulice w rwące potoki. Zalane zostały tunele i drogi. Jedną z najbardziej zniszczonych miejscowości jest nadmorska Senigallia.

- To było jak trzęsienie ziemi - powiedział Ludovico Caverni, burmistrz miejscowości Serra Sant'Abbondio położonej w regionie Marche.

Premier Włoch Mario Draghi przekazał w piątek po południu, że liczba osób, które zginęły, wzrosła do dziesięciu. Poinformował również o poszukiwaniach czterech zaginionych osób.

>>> CZYTAJ: Niż genueński namieszał w pogodzie i wywołał powodzie we Włoszech. Zahaczy też o Polskę

Takie ulewy nazywane są "bombami wodnymi"

W miejscowości Cantiano, położonej blisko sąsiedniego regionu Umbria, mieszkańcy usuwali błoto z ulic, aby uwolnić uwięzione w nim samochody.

- To były niesłychane ilości wody, przyniosły chaos i śmierć - tak sytuację opisał szef włoskiej Obrony Cywilnej Fabrizio Curcio po spotkaniu sztabu kryzysowego w Ankonie. Takie ulewy nazywane są "bombami wodnymi".

"Nikt nie spodziewał się czegoś takiego"

W nocy z czwartku na piątek strażacy uratowali dziesiątki osób, które schroniły się na dachach swych domów i na drzewach. Łącznie ewakuowano kilkaset osób.

Na nagraniach opublikowanych przez włoską straż pożarną widać, jak ratownicy na pontonach ewakuują ludzi w nadmorskiej miejscowości Senigallia, podczas gdy inni próbują oczyścić z gruzu przejścia podziemne.

Stefano Aguzzi, szef ochrony ludności w regionie Marche, powiedział, że ulewa była znacznie silniejsza niż przewidywano. - Dostaliśmy alert przed deszczem, ale nikt nie spodziewał się czegoś takiego - powiedział Aguzzi.

Pomarańczowe alarmy meteorologiczne wydane zostały w czwartek i będą w mocy dla części środkowych i południowych Włoch do piątku.

Winne zmiany klimatu

Paola Pino d'Astore, ekspertka z Włoskiego Towarzystwa Geologii Środowiskowej (SIGEA), uważa, że powodzie były spowodowane zmianami klimatu i nie były łatwe do przewidzenia.

- To przedsmak tego, jaka będzie nasza przyszłość -mówiła.

Czytaj także: