Lód pękł pod kotem. To, że żyje, jest "cudem od początku do końca"

470234968_1013851084110974_7013984115896961229_n
Kot uratowany z zamarzniętego jeziora
Źródło: Cable News Network Inc. All rights reserved 2024
Sporo szczęścia miał kot z Massachusetts, który we wtorek znalazł się na środku zamarzniętego jeziora. W pewnym momencie pod zwierzakiem załamał się lód. Na pomoc ruszyli mu świadkowie, którzy wskoczyli do łódki i w ostatniej chwili wyciągnęli go z lodowatej wody.

Do zdarzenia doszło we wtorek rano na jeziorze Nabnasset Pond w hrabstwie Westford. Lokalna policja otrzymała telefon od spanikowanej kobiety, która zauważyła kota balansującego na krze na tafli zbiornika. Zwierzak znajdował się ponad 10 metrów od brzegu i wydawał się wyraźnie zaniepokojony, krążąc po niewielkim kawałku lodu.

W ostatniej chwili

Funkcjonariusze natychmiast wyruszyli na miejsce. W drodze otrzymali kolejny niepokojący telefon - lód pod zwierzakiem zaczął pękać. Kot wpadł do lodowatej wody, a policjanci obawiali się, że nie uda im się dotrzeć na czas.

Na szczęście sytuację zauważyli dwaj inni świadkowie. Nie zastanawiając się dłużej, jeden z mężczyzn wsiadł do pozostawionej w pobliżu łódki wiosłowej, a drugi wypchnął go jak najdalej na jezioro. Rozbijając kry lodowe za pomocą łopaty, świadek dotarł do kota i zabrał go na pokład łodzi. Zwierzak został zabrany do domu, wytarty i owinięty w koce.

- Po naszym przybyciu kocur trząsł się, był ospały i w szoku. Natychmiast przewieźliśmy go do weterynarza. Temperatura ciała kota była tak niska, że nawet nie zarejestrowała się na termometrze - wyjaśnili policjanci w mediach społecznościowych.

"Cud od początku do końca"

Nie mając pewności, czy kot przeżyje, funkcjonariusze rozpoczęli pilne poszukiwania jego właścicieli. Po południu skontaktował się z nimi jeden z okolicznych mieszkańców, twierdząc, że może to być jego kot Tiki, który uciekł z domu w nocy z poniedziałku na wtorek. Jak się okazało, chodziło właśnie o tego zwierzaka. Właściciel powiedział policjantom, że kocur nie tylko ma 20 lat - co jest bardzo statecznym wiekiem jak na kota - ale także jest ślepy.

Funkcjonariusze dodali, że Tiki mógł być zagnany na zamarznięte jezioro przez drapieżnika i utknął na lodzie, pływając na krze przez całą noc.

- Ta historia to cud od początku do końca. Nie ma wątpliwości, że nie zdążylibyśmy uratować tego staruszka - przekazali policjanci.

Czytaj także: