Ulewne deszcze nawiedziły południowe i środkowe Chile. W wyniku żywiołu zginęła jedna osoba, a tysiące ludzi musiało opuścić swoje domy. Władze wprowadziły w pięciu regionach stan katastrofy.
Obfite opady deszczu nawiedziły w czwartek Chile i doprowadziły do rozległych powodzi. W wyniku żywiołu w prowincji Linares zginęła jedna osoba. Wiał tam silny wiatr, który przewrócił na nią uliczną latarnię - podały służby ds. klęsk żywiołowych Senapred. Najbardziej dotkniętymi przez ulewy regionami są Maule, Nuble, Biobio i Araucania. Jak przekazały chilijskie media, ponad cztery tysiące ludzi musiało opuścić swoje domy. Tysiące domów zostało uszkodzonych.
Ludzie uwięzieni w zalanych domach
Mieszkańcy małego miasteczka Curanilahue zmagali się z następstwami ulew i usuwają z ulic oraz domów masy błota i wody. Spadło tam około 350 litrów deszczu na metr kwadratowy. Takie obfite opady spowodowały, że biegnące w pobliżu miasteczka rzeki Curanilahue i Las Ranas gwałtownie wezbrały i wylały. Wiele domów znalazło się pod wodą, a w nich uwięzieni zostali ludzie.
- Chyba po raz pierwszy w historii poziom wody w rzekach tak bardzo się podniósł - powiedział mieszkaniec Juan Manuel Gajardo. - Potrzebujemy łodzi, aby wydostać ludzi z zalanych domów - dodał.
W czwartek chilijska służba meteorologiczna wydała ostrzeżenia najwyższego stopnia przed powodziami. Alarmami objętych było około 14 milionów ludzi.
Stan "katastrofy"
Prezydent Chile - Gabriel Boric poinformował w mediach społecznościowych w czwartek, że w pięciu regionach wprowadzono stan "katastrofy". Dzięki temu pomoc i niezbędne zasoby zostaną szybko przetransportowane do dotkniętych przed powodzie regionów.
Ulewy nawiedziły też stolicę kraju, Santiago. Z powodu gwałtownej aury zamknięto tam w czwartek szkoły. Władze wezwały ludzi do ograniczenia przemieszczania się.
Źródło: Reuters, phys.org