Szczytowy przepływ wody na Odrze na granicy polsko-czeskiej ma być niższy od prognozowanego - poinformował czeski minister rolnictwa. Informację potwierdziła również rzeczniczka państwowego zarządcy wód na tym terenie (Povodi Odry) Szarka Vlczkova. Kulminacyjna fala ma nadejść w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Wcześniejsze prognozy wskazywały, że szczytowy przepływ na Odrze miał osiągnąć około dwa tysiące metrów sześciennych na sekundę. Obecne dane mówią jednak, że będzie on niższy.
- Teraz te prognozy zostały dopracowane i szczytowy przepływ jest obecnie szacowany na 1500 do 1600 metrów sześciennych na sekundę - powiedziała rzeczniczka Povodi Odry Szarka Vlczkova.
Odra osiąga czesko-polską granicę na wysokości Starego Bogumina, przez chwilę jest rzeką graniczną, a od ujścia do niej Olzy płynie już po polskim terytorium. Szczytowa fala ma nadejść o północy w niedzielę.
"Obecnie nie uwalniamy niczego z zapór"
Rzeczniczka zapewniła, że Povodi Odry nie prowadzi żadnych zrzutów wody z zapór, które znajdują się w jej administracji.
- Obecnie nie uwalniamy niczego z zapór, ponieważ zatrzymujemy całą znajdującą się w nich wodę. Oznacza to, że ogromne masy wody, które trafiają do Odry, pochodzą z rzeki Opawy i z padającego wciąż deszczu - wyjaśniła Vlczkova.
Dodała, że zbiornikach retencyjnych po czeskiej stronie jest jeszcze miejsce na padający deszcz. Podobne zapewnienie opublikowane jest na oficjalnej stronie Povodi Odry.
Wciąż będzie padać, ale sytuacja się poprawia
Jak poinformowali meteorolodzy, w Republice Czeskiej będzie padać jeszcze w poniedziałek, ale opady mają być niższe niż w weekend. Poziom wody podniesie się najbardziej w rejonie Jesionika, Karniowa, Opawy, Ostrawy i w Beskidach, ale nad częścią z tych terenów przestało padać lub opady są zdecydowanie mniej intensywne niż w minionych dniach. Mimo ewakuacji oraz podtopionych miast i osad w województwie morawsko-śląskim sytuacja zdaje się poprawiać. Poziom rzeki Opawa w mieście Opawa, a także w Karniowie osiągnął maksimum.
W Opawie poziom nie rośnie od kilku godzin. W Karniowie, który był zalany w 80 procentach, zaczął spadać. Wcześniej jednak musiano ewakuować śmigłowcem z tamtejszego szpitala czterech pacjentów podłączonych do respiratorów. W mieście graniczącym z Polską nie ma prądu i nie ma sygnału komórkowego.
Nadzwyczajne posiedzenie rządu
Premier Czech Petr Fiala wcześniej w niedzielę mówił, że najgorsza sytuacja związana z powodzią jeszcze nie minęła. Dodał, że poziom niektórych rzek nie osiągnął jeszcze stanu kulminacyjnego i Czesi będą musieli jeszcze mierzyć z trudną sytuacją.
- Najgorsze wcale nie jest za nami - podkreślił Petr Fiala i poinformował, że poniedziałek o 18 odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie czeskiego rządu.
Cztery osoby porwane przez prąd i poszukiwane
W Czechach poszukiwane są cztery osoby, które porwały wzburzone rzeki.
W Jesionikach, na północy kraju, samochód z czterema osobami wjechał do rzeki Starzicz w gminie Lipova. Jedna osoba wydostała się z pojazdu, a pozostałe zostały uniesione przez rzekę. Policja traktuje trzy osoby jako zaginione i poszukiwane.
Podobny status zaginionego ma 54-letni mężczyzna, który sprzątał teren wokół domu znajdującym się obok Jankovickiego Potoku, dopływu rzeki Morawa. Mężczyzny nie udało się wyciągnąć z wezbranej wody.
Setki tysięcy osób bez prądu, zawieszone połączenia kolejowe
Strażacy i przedstawiciele lokalnych władz zwracają uwagę, że wiele osób lekceważy informacje o ewakuacji. W zalanych domach zostają setki ludzi. Strażacy apelują o udział w ewakuacji, ponieważ po pogorszeniu się sytuacji często muszą wracać w te same miejsca, ale w o wiele bardziej niebezpiecznych warunkach. Niewykluczone, że ten problem będzie dyskutowany na niedzielnym posiedzeniu centralnej komisji powodziowej. Według szacunków energetyków prądu w niedzielę rano nie miało około 200 tysięcy odbiorców, z czego 114 tys. to odbiorcy w województwie morawsko-śląskim. Wiatr i zalane tory spowodowały przerwanie ruchu pociągów na jednym z głównych szlaków kolejowych w Czechach między Ostrawą a Ołomuńcem. Tą trasą jeżdżą m.in. pociągi do Polski. W całym kraju odwołanych jest około 40 połączeń.
Woda porywa i niszczy domy
Na terenach powodziowych zaczęły pod wpływem naporu wody rozpadać się domy. Takie przypadki potwierdziła starostka Jesionika Zdeńka Blisztanova. Miasto jest praktycznie odcięte od świata.
Po zalanych drogach nie mogą nawet przejechać pojazdy strażackie i ratunkowe. Do tego rejonu skierowany został do ewakuacji ludzi oraz dostarczenia zaopatrzenia wojskowy śmigłowiec Black Hawks.
Ewakuacje w czeskim Cieszynie
Władze Czeskiego Cieszyna zdecydowały w niedzielę nad ranem o rozpoczęciu ewakuacji dzielnicy położonej przy wzbierającej Olzie. Ewakuacja ma charakter prewencyjny, rzeka nadal jest w korycie.
- Ewakuacja dotyczy kilku tysięcy osób. Zakładamy, że część z nich uda się w bezpieczne miejsce do swoich bliskich. Inni mają przenieść się do szkoły podstawowej na ulicy Śląskiej. Przygotowujemy też inne ośrodki ewakuacyjne - powiedziała rzeczniczka miasta Natasza Cibulkova. Poziom Olzy w Czeskim Cieszynie wzrósł w ciągu ostatnich 24 godzin o prawie trzy metry. Przepływ wody nasilił się po północy. Pierwszy stopień alarmu powodziowego obowiązywał tam od godziny pierwszej w nocy. Trzeci ogłoszono godzinę później. Woda w Olzie sięga prawie pięciu metrów. "W związku z tym zarządzono ewakuację mieszkańców domów przy ulicy Na Olszynach i całego centrum miasta" - poinformował ratusz na swoim profilu na Facebooku. Ludzie mają zabrać bagaże ewakuacyjne i przejść do szkoły podstawowej przy ulicy Śląskiej.
W sumie w całych Czechach ewakuowano już ponad 10,5 tysiąca mieszkańców zagrożonych terenów.
Zamknięte mosty graniczne z Czechami
Zamknięte dla ruchu pieszego i kołowego zostały mosty graniczne z Czechami - Wolności i Przyjaźni. Otwarta jest przeprawa most w ciągu drogi ekspresowej S52 w Boguszowicach - podała w niedzielę rano policja. Ogłoszono alarmy powodziowe w powiatach bielskim i cieszyńskim.
Nieprzejezdna jest autostrada D1 prowadząca do Ostrawy. Jadąc od północy, już po czeskiej stronie można dojechać jedynie do zjazdu na Bogumin. Dalej droga jest zamknięta. Nieprzejezdne są także drogi w Karkonoszach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MARTIN DIVISEK