Chile zmaga się ze skutkami ulew, które nawiedzają środkowo-południową część kraju. W regionie pada od soboty, a deszcz powoduje katastrofalne powodzie i odcina całe społeczności od reszty świata. Jak podały władze, do tej pory w wyniku gwałtownej aury zginęły trzy osoby.
W Chile trwa walka ze skutkami obfitych ulew, które dotknęły środkową i południową część kraju. W poniedziałek prezydent Chile Gabriel Boric ogłosił stan klęski żywiołowej dla najsilniej dotkniętych regionów Maule, Nuble, Biobio i O'Higgins.
Odizolowane całe społeczności
Jak przekazała we wtorek Carolina Toha, Minister Spraw Wewnętrznych Chile, liczba ofiar śmiertelnych powodzi wzrosła do trzech. Konieczna była ewakuacja ponad 32 tysięcy ludzi, ale nie wszystkim udało się w porę uciec z zagrożonych terenów - wezbrane rzeki porywały mosty i drogi, odcinając od reszty świata ponad 30 tysięcy osób. W regionie obowiązują alerty meteorologiczne i powodziowe.
- To wydarzenie na ogromną skalę, które pozostawiło po sobie poważne zniszczenia. Szkody te dotykają tysięcy Chilijczyków - powiedziała. - W nadchodzących miesiącach i latach będziemy pogłębiać i wzmacniać wysiłki, aby być przygotowanym na te wydarzenia, które zdarzają się coraz częściej.
Według danych agencji meteorologicznej Meteo Chile, w okresie od 19 do 21 sierpnia w niektórych regionach spadły nawet 372 litry wody na metr kwadratowy. Po ulicach wielu miast możliwe jest poruszanie się jedynie za pomocą łodzi, a ewakuacje prowadzone są z powietrza. Z uwagi na zniszczenia zawieszono część połączeń kolejowych. Niebezpieczeństwo stanowią także lawiny błotne i osuwiska.
Źródło: CNN, Senapred, Floodlist